Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 1 kwietnia 2011, 11:26

autor: Maciej Stępnikowski

Wzloty i upadki serii Need for Speed (2)

Są takie serie gier, których nie trzeba nikomu przedstawiać. Przez lata swego istnienia wniosły wiele dobrego do gatunku, ale to nie znaczy, że ich twórcom nie zdarzały się także potknięcia.

Niedługo później seria przeżyła kolejny wstrząs, chyba największy od początków jej istnienia. Need for Speed: Underground okazał się grą, która na lata odmieniła wizerunek cyklu. Całą filozofię rozgrywki wywrócono do góry nogami. Siłę nacisku przesunięto bardziej na kwestie wizualne, a gra przez kilka lat czerpała garściami z takich filmów jak Szybcy i wściekli. Wtedy też po raz pierwszy pojawiła się fabuła i filmiki z nią związane. Chociaż część osób wyśmiewała jaskrawe otoczenie, błyszczące samochody, niezbyt gustowny tuning wizualny oraz „dresiarskie” i szpanerskie klimaty, gra porwała tysiące ludzi i była jedną z najpopularniejszych w historii. Niestety, to także wraz z nią zrezygnowało z fizycznych zniszczeń pojazdów, a ponadto wykazano się pewną niekonsekwencją, opierając całą zabawę na nielegalnych wyścigach, ale nie umieszczając w niej policji. Natomiast w superlatywach można wspominać o dynamicznym trybie drag czy o prostym i przyjemnym drifcie, który wynikał przede wszystkim z uproszczonego modelu jazdy.

Jednych grafika Undergrounda urzekła, innych odrzuciła. Co by o niej nie mówić, sama gra okazała się przełomem.

O kontynuacji, czyli Need for Speed: Underground 2 warto wspomnieć z jednego powodu, który był przełomowy dla serii i nakreślił nowy schemat rozgrywki. We wszystkich aspektach była to gra zbieżna z poprzednią, ale wprowadzała jedną nową, ważną rzecz: świat będący otwartym miastem. To wtedy rozpoczęła się wolna jazda, poruszanie się pomiędzy punktami rozpoczęcia wyścigów, własnym garażem czy miejscem tuningowania posiadanych aut. Pomysł sprawdził się wyśmienicie i był sukcesywnie wdrażany w kolejnych odsłonach. Natomiast ewolucją i domknięciem pewnej epoki w historii serii była kolejna część – Need for Speed: Most Wanted. To w niej wyciągnięto na wierzch najlepsze elementy z dwóch mrocznych odsłon cyklu (tuning, otwarte miasto) i zmiksowano to z policją. Efekt był porażający, a gra okazała się wybitnie udana – po raz pierwszy położono tak silny nacisk na zmagania ze stróżami prawa.

W Most Wanted policja grała pierwsze skrzypce.

Aż trudno uwierzyć, że mając tak sprawdzony pomysł i rozwiązania, wszystko zaprzepaszczono trzy lata później wraz z Need for Speed: Undercover. Tytuł zbudowany na podobnych założeniach mógłby być naprawdę dobry, ale położyły go błędy, nuda oraz brak wykorzystania uniwersum gry. Przede wszystkim zmarnowano aspekt otwartego miasta – twórcy nawet nie zaimplementowali GPS-u, który doprowadzałby nas do celu. Branie udziału w kolejnych wyścigach stało się dostępne za pomocą jednego klawisza. Twórcy sami więc pozbawili sensu, a w konsekwencji uśmiercili, ideę swobodnej eksploracji świata gry. Ponownie skupiono się na aspekcie fabularnym, który w gruncie rzeczy był trywialny i nic nie wnosił. Model jazdy był z kolei silnie zręcznościowy – naszego auta nie spowalniały nawet rozbijane przystanki, kosze czy inne obiekty. Samochody trzymały się drogi jak przyklejone i niemożliwe było doprowadzenie do ich dachowania. W ten sposób miało się wrażenie, że nie prowadzi się auta, tylko wózek ze supermarketu.

Bullfrog, Westwood i Visceral – historia studiów, które firma EA zamknęła
Bullfrog, Westwood i Visceral – historia studiów, które firma EA zamknęła

Kupić, wykorzystać i wyrzucić na śmietnik historii. Tak w dużym uproszczeniu niektórzy widzą historię jednego z największych wydawców na rynku rozrywki elektronicznej. Oto Electronic Arts i historia firm, które ten wydawca spotkał na swojej drodze.