Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 7 marca 2011, 11:32

autor: Remigiusz Maciaszek

Rok 2011 w MMO

Jeśli zostaną dotrzymane terminy i zrealizowane wszystkie zapowiedzi, to rok 2011 będzie jednym z najlepszych w historii Massive Multiplaye Online.

Kolejne miesiące bieżącego roku dla graczy MMO szykują się niezwykle interesująco. Pierwszy ważny tytuł trafił w nasze ręce już pod koniec 2010 roku – mowa o World of Warcraft: Cataclysm. To jednak dopiero początek, niezwykle udany i – miejmy nadzieję – zapowiadający także bardzo dobre kolejne premiery. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na DC Universe Online od Sony Online Entertainment. Gra pojawiła się w styczniu i okazała się sporym i pozytywnym zaskoczeniem. Nie jest to oczywiście pierwsza produkcja MMO o superbohaterach, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że bije konkurencję na głowę. W tej kategorii wart uwagi jest także starszy tytuł, a mianowicie City of Heroes, poszerzony niedawno o kolejny dodatek Going Rogue. Poza tym mamy jeszcze Champions Online, które nie zdobyło specjalnej popularności, dodam, że nie bez powodu. Tak czy inaczej ostatnia z wymienionych produkcji przeszła niewielką metamorfozę i dołączyła do grona tytułów darmowych.

Skoro mowa o grach MMO, niewymagających płacenia abonamentu, to nie sposób nie wspomnieć o Guild Wars 2. Na tę produkcję oczekuje niewątpliwie mnóstwo osób, zwłaszcza że pierwsza część z 2005 roku ma spore grono oddanych fanów. Tytuł po pięciu latach funkcjonowania przechodzi z gatunku Online RPG, do pełnoprawnego MMO. Przygotujmy się zatem na otwarty, zróżnicowany świat, kilka ras do wyboru i ciekawe podejście do rozwoju bohatera, wyposażonego oprócz statystyk w profesję, zdolności i osobistą historię. Ta ostatnia to nietypowe rozwiązanie dla gatunku masowych multiplayerów i będzie obrazować przeszłość naszego podopiecznego oraz dokumentować jego bieżące dokonania w świecie gry.

Guild Wars 2 to jedna z najbardziej oczekiwanych produkcji, i to nie tylko na rynku darmowych MMO.

Guild Wars 2 może zdecydowanie zmienić krajobraz darmowego rynku MMO, w którym przodują na razie gry azjatyckie oraz takie, dla których rezygnacja z abonamentu była czymś w rodzaju deski ratunkowej. Na takiej transformacji zdecydowanie skorzystały Dungeons & Dragons Online czy The Lord of the Rings Online. Czekamy również na informacje o dalszych losach APB: All Point Bulletin. Tytuł, przechrzczony niedawno na APB: Reloaded, po fatalnym debiucie (serwery zamknięte po kilku miesiącach) został sprzedany za marne pieniądze (1,5 miliona funtów przy kosztach produkcji 100 milionów dolarów) i trafi do obiegu jeszcze w tym roku w wersji bezpłatnej. Trudno więc zaprzeczyć, że dla gier darmowych najbliższy rok zapowiada się bardzo ciekawie. Pamiętajmy jeszcze o grze Vindictus, ciepło przyjętej przez użytkowników i recenzentów, na razie wprawdzie tylko w Ameryce, ale już wkrótce, miejmy nadzieję, także w Europie.

Wygląda więc na to, że opisywany powyżej segment rynku zdecydowanie rośnie w siłę. Wbrew pozorom jednak przechodzenie na model płatności oparty na mikrotransakcjach nie jest jeszcze tak popularne, jak życzyliby sobie tego niektórzy gracze. Do takich zmian nie są na przykład wciąż gotowi deweloperzy Everquesta II czy Warhammera Online, mimo że oba tytuły nie mogą pochwalić się zbyt dużą liczbą subskrybentów.

Co natomiast słychać w grupie gier płatnych? Oprócz wspomnianego na wstępie, świeżutkiego jeszcze DC Universe Online, w lutym otrzymaliśmy Earthrise. Produkcję bardzo ambitną, która oferuje otwarty świat science fiction, zaawansowaną ekonomię i całą masę przeróżnych statystyk i umiejętności opisujących naszą postać. Plany bułgarskiego studia Masthead wyglądają bardzo ciekawie, choć gorzej jest chyba z ich realizacją. Filmy pokazujące rozgrywkę, prezentują się co prawda bardzo kolorowo, a świat gry wydaje się być atrakcyjny, jednak coś tam zgrzyta w paru miejscach. Jak jest w istocie, przekonam się już niebawem.

Kilka dni temu miał natomiast premierę Rift. Ta produkcja fantasy o klasycznych korzeniach, przywodzi na myśl takie pozycje jak pierwszy Everquest czy Dark Age of Camelot. Mimo to jej twórcy z pewnym zadęciem napomykają o tytule najnowszej generacji. Trzeba im to wybaczyć, takie frazesy wymusza niestety marketing. Jest to o tyle zabawne, że najnowsza generacja trwa nieprzerwanie gdzieś od 2004 roku, odwoływanie się zatem do tych ram czasowych niekoniecznie musi wyjść nowej grze na zdrowie. Oczywiście deweloperzy mają na myśli zupełnie nową – generację przyszłości, ale ta jeszcze do końca nie nadeszła, chociaż mamy już pewne sygnały, że być może jest blisko.

Wspominam Rifta, bo bardzo wiele wskazuje na to, że tytuł ten może osiągnąć spore znaczenie na rynku MMO, chociaż ze względu na tematykę fantasy jego bezpośrednim konkurentem będzie World of Warcraft Blizzarda, co może oznaczać nie do końca wyrównaną walkę. Trzymajmy jednak kciuki, odrobina rywalizacji na tym polu nigdy jeszcze nie zaszkodziła nam, graczom.

Tera – czyżby coś więcej niż fantastyczna grafika i prześliczne przedstawicielki płci pięknej?

Warto jeszcze wspomnieć o azjatyckiej grze TERA: The Exiled Realm of Arborea. Produkcja, przynajmniej na filmach, prezentuje się świetnie i zapowiada kilka ciekawych rozwiązań, jak chociażby rozbudowany system polityczny czy nietypową, nastawioną na akcję mechanikę walki. Miejmy nadzieję, że gra będzie oferować więcej niż doskonałą oprawę graficzną. Podobnie swego czasu prezentował się inny azjatycki tytuł, mianowicie Final Fantasy XIV, który niestety okazał się świetnie zapakowanym cukierkiem, o dosyć banalnym smaku.

Ostatni tytuł, ze sporej jak na MMO listy, to Star Wars: The Old Republic od BioWare – połączenie rewelacyjnego uniwersum z pracą bardzo renomowanego dewelopera, który w tym gatunku stawia jednak pierwsze kroki. Sądząc z zapowiedzi, są to kroki bardzo rozważne i dające sporo nadziei na udaną przyszłość. Gdyby podjąć się wstępnej analizy tytułu, co jest przedsięwzięciem trochę na wyrost, bo wiadomo jak to jest z materiałami podawanymi do publicznej wiadomości, to rysuje się bardzo przyjemny obraz. SWTOR będzie wykorzystywać sprawdzone rozwiązania znane z innych MMO, jak chociażby instancje, battlegroundy czy oparty na drzewkach talentów rozwój postaci. Nic niekonwencjonalnego, ale za to wszystko sprawia wrażenie dobrze zaprojektowanego systemu, bez ekstrawaganckich i ryzykownych elementów. Dosyć nietypowym pomysłem jest natomiast wprowadzenie rozbudowanej ścieżki dialogowej. Po pierwsze – wszystkie kwestie w grze będą mówione, ale to już raczej powszechnie wiadomo. Po drugie jednak – same dialogi będą zdecydowanie bardziej bogate i elastyczne. Typowa rozmowa z bohaterem niezależnym we współczesnych grach MMO ogranicza się do odpowiedzi: „tak” lub „nie” na żądania NPC-a. Oferta BioWare ma być pod tym względem znacznie obszerniejsza i będzie przypominać produkcje fabularne dla pojedynczych graczy.

Oprócz wymienionych powyżej tytułów szykuje się cała masa mniejszych produkcji i mam nadzieję, że ich fani wybaczą mi brak wzmianki na ten temat. Dzisiejszy artykuł ma na celu przedstawienie najważniejszych propozycji na rok 2011, a nie detalicznej listy wszystkich gier. Chciałbym również zwrócić uwagę na pewną zmianę trendów, która będzie w tym roku zdecydowanie zauważalna, a zapoczątkował ją poniekąd World of WarCraft: Cataclysm. Mowa o rosnącym nacisku na rozgrywkę dla pojedynczego gracza. Wygląda na to, że serca sympatyków MMO zostały już podbite i gatunek będzie miał swoją stałą i systematycznie rosnącą bazę fanów. Pora teraz podbić również serca graczy preferujących samodzielną zabawę i bardziej epickie przygody, niż te powtarzalne, o niewielkim znaczeniu, jakie oferują klasyczne MMO.

Jak wspomniałem, takie podejście jest już zauważalne w World of WarCraft, szczególnie na etapie rozwoju postaci. Obecne zadania są zdecydowanie bardziej liniowe niż kiedyś, każdy obszar posiada przynajmniej jeden wątek fabularny, który czasami zbudowany jest z kilkudziesięciu nawet zadań. Z kilkoma wyjątkami zupełnie zrezygnowano z questów grupowych w otwartym świecie. Wszystkie najważniejsze misje można zatem wykonać samodzielnie.

Takie właśnie podejście do rozgrywki oferuje także DC Universe Online. Jeżeli ktoś nie ma na to ochoty, to zarówno na etapie rozwoju postaci, jak i późniejszej zabawy na maksymalnym poziomie może zupełnie spokojnie obyć się bez towarzystwa innych graczy. Tytuł składa się z szeregu krótkich, ale bogatych fabularnie zadań, przypominających trochę komiks, co na pewno nie jest przypadkiem. Zaczynamy od banalnych zajęć, ale po drodze zbieramy poszlaki, prowadzimy śledztwo (bardzo symboliczne, ale jednak), by na końcu trafić do kryjówki głównego przeciwnika. Taka kryjówka jest odrębną instancją, którą możemy odwiedzić samodzielnie lub w towarzystwie przyjaciół. Każda przygoda kończy się niełatwą walką z bossem. Wizytę przeprowadzoną z sukcesem wieńczy zawsze krótki film, w swoim charakterze bardzo zbliżony do komiksu, ale zrealizowany z fantazją i polotem.

Sukces DC Universe Online to spora niespodzianka, ale zdecydowanie zasłużona.

Jeśli chodzi o mocno zaakcentowaną rozgrywkę dla pojedynczego gracza, to tak będą również zrealizowane dwa wymienione wcześniej i bardzo oczekiwane tytuły, a mianowicie Guild Wars 2 i Star Wars: The Old Republic. Ten pierwszy wyposażony zostanie w osobistą historię, którą będziemy budować od początku tworzenia bohatera, a późnej kształtować w trakcie rozwoju postaci. Nasze decyzje na etapie rozgrywki wpłyną na reakcje otoczenia, a nasze wybory – na wygląd świata gry. Zarówno Guild Wars 2, jak i DC Universe Online cechuje bardzo elastyczne podejście do zadań. Udział w questach grupowych nie wymaga specjalnego planowania czy umawiania się na termin. Jeżeli coś dzieje się w świecie gry, to możemy spokojnie się przyłączyć i partycypować w nagrodzie, bez potrzeby wysyłania próśb o zaproszenie do drużyny.

Podobna tendencja zdaje się także dominować w przypadku Star Wars: The Old Republic. Bohater, którego stworzymy, ma być w bardzo dużym stopniu niezależny od innych graczy. Będzie dysponował własnym statkiem kosmicznym i załogą złożoną z pięciu postaci, z których każda zostanie wyposażona we własne umiejętności, historię, a nawet osobowość i ma reagować na nasze poczynania. Wirtualnych towarzyszy wykorzystamy nie tylko w trakcie przygód, walki czy uprawiania rzemiosła, ale wezmą oni także udział w dialogach.

Czy gry, które trafią do nas w 2011 roku, zapoczątkują nową generację MMO? Na to pytanie będziemy pewnie mogli sobie odpowiedzieć dopiero za kilka lat. Zmiana generacji bowiem wymaga pojawienia się pewnych rewolucyjnych rozwiązań, które dobrze widoczne są dopiero z dystansu. Do tej pory kolejne przełomy definiowała grafika, a ta rozwija się teraz bardzo powoli. Zmienia się natomiast podejście do rozgrywki. Wcześniej gracze byli skazani na swoje towarzystwo, teraz staje się to wyborem. Scenariusz z przygodami pojedynczego gracza w żywym, wypełnionym prawdziwymi ludźmi wirtualnym świecie, zaczyna się powoli realizować. Nie odpowiem dzisiaj, czy jest to dobry kierunek rozwoju, jestem natomiast pewny, że dzięki temu więcej osób może zainteresować się gatunkiem MMO. Większe zainteresowanie, oznacza większe dochody, a to z kolei dalszy rozwój i inwestycje w masowe multiplayery i jak na moje oko – nie jest to zły stan rzeczy.

Remigiusz „Rock Alone” Maciaszek