Wampiry we Francji. Jane Jensen - królowa przygodówek, cz.2
Dziś polska premiera Gray Matter. Miłośnicy przygodówek czekali na ten tytuł ponad siedem długich lat . Przed Wami druga część artykułu przybliżającego sylwetkę Jane Jensen, autorki gry.
Wampiry we Francji
Na kolejną część (zatytułowaną Gabriel Knight 3: Blood of the Sacred, Blood of the Damned) przyszło graczom czekać cztery długie lata. Wreszcie po wielu opóźnieniach gra ukazała się w 1999 roku. Opowieść zaczynała się od pozornie niewinnego zaproszenia, jakie otrzymali Gabriel i Grace od księcia Jamesa, potomka rodu Stuartów. Szybko okazało się, że arystokrata doskonale wiedział o spuściźnie przodków Knighta i wyjawił, że jego rodzina dręczona jest nietypową anemią, której towarzyszą ukłucia w okolicach szyi. Obawiał się, że odpowiedzialne za to istoty wkrótce przyjdą po jego syna Charlesa i był przekonany, że zapobiec temu mógł jedynie Schattenjager. Niestety, pomimo wysiłków Gabriela i Grace dziecko zostało porwane. Podążając tropem sprawców, Knight dostał obuchem w łeb i obudził się w niewielkim francuskim miasteczku znanym jako Rennes-le-Chateau. Wkrótce na miejscu dołączyła do niego Nakimura i oboje zaczęli poszukiwania Charlesa. Śledztwo tradycyjnie prowadzone było dwutorowo. Gabriel przeniknął w szeregi napotkanych łowców skarbów i szybko odkrył, że każdy z nich ma sporo do ukrycia. W tym czasie Grace zgłębiała historię miasta i powoli zbierała kawałki układanki ujawniającej tajemnicę związaną z miejscem pochówku Jezusa Chrystusa i losem zakonu templariuszy.
Gabriel Knight 3: Blood of the Sacred, Blood of the Damned ponownie postawiło na całkiem nowy styl wizualny. Tym razem zdecydowano się na pełny trójwymiar i całość została zaprojektowana w bardzo ciekawy sposób. Gracz otrzymywał pełną kontrolę nad kamerą, którą mógł poruszać niezależnie od miejsca pobytu postaci. Wzbogacało to tradycyjną mechanikę przygodową i stwarzało okazję do zaprojektowania wielu ciekawych zagadek. Lokacje odtworzone zostały w najdrobniejszych detalach i zachwycały realizmem. Gorzej wypadali bohaterowie. Trójwymiarowa grafika nie była po prostu wystarczająco zaawansowana, by udźwignąć w 1999 tak bogate psychologicznie postacie, przez co ich wygląd nie był idealny, zwłaszcza w porównaniu z żywymi aktorami z poprzedniej części. Z ciepłym przyjęciem sporej części fanów spotkał się natomiast powrót Tima Curry’ego, dubbingującego Gabriela, a fabuła ponownie zrobiła niemałe wrażenie na większości miłośników przygodówek. Połączenie wątków religijnych z historią zakonu templariuszy i podlanie tego wszystkiego konspiracyjnym sosem okazało się doskonałym pomysłem, potrafiącym przez wiele godzin przetrzymać graczy przed monitorami. Dzisiaj takie wątki mogą wydawać się odrobinę ograne, ale w 1999 nikt jeszcze nie słyszał o Kodzie Leonarda Da Vinci. Jednocześnie była to najbardziej nierówna gra z serii. Niezwykle rozbudowane i fascynujące tło historyczne przyćmiewało przez większą część historii losy porwanego Charlesa. Trójwymiarowa grafika nie była dość nowoczesna, by podołać zadaniu realizacji wizji Jensen, choć jednocześnie uatrakcyjniała same zagadki. Koniec końców jednak Blood of the Sacred, Blood of the Damned przypadło do gustu większości fanów i choć trudno spotkać tych, którzy uznają je za najlepszą część serii, to jednocześnie okazało się godną jej kontynuacją.