Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 11 listopada 2010, 20:15

autor: Aleksander Kaczmarek

Odczepcie się od naszego Call of Duty!. Call of Duty według Treyarchu

Utarło się przekonanie, że gry z serii Call of Duty, za którymi stoi firma Treyarch, nie są niczym nowatorskim czy przełomowym. Dobrze się za to sprzedają, czego pełną świadomość ma koncern Activision, będący właścicielem kalifornijskiego studia.

Treyarch zaczął więc swoją przygodę z serią Call of Duty narażając się graczom i sięgając po sprawdzone pomysły. Noty przyznane tytułowi przez recenzentów oscylowały wokół 75%, czyli 10 punktów procentowych mniej niż wyniki osiągnięte przez Call of Duty 2 autorstwa Infinity Ward. Mimo to sprzedaż Big Red One przekroczyła 4 miliony egzemplarzy, co utwierdziło wydawcę w przekonaniu, że warto rozwijać cykl równolegle w dwóch wewnętrznych studiach.

Odczepcie się od naszego Call of Duty!

Ekonomicznie nieuzasadnione było jednak wypuszczanie dwóch gier z serii w tym samym roku, dlatego jeden z deweloperów musiał przyspieszyć. West, Zampella i spółka szykowali kolejną rewolucję, więc padło na Treyarch.

Brak pecetowej wersji gry Call of Duty 3 był dużym ciosem dla niektórych fanów serii.

Call of Duty 3 udało się przygotować w ciągu roku i wbrew pozorom pośpiech nie wpłynął znacząco na jego jakość. Deweloper zdołał nawet opracować własną wersję silnika graficznego (Treyarch NGL), który wyciskał ostatnie poty z PlayStation 2 i Xboksa, a jednocześnie zapewniał całkiem niezłą oprawę graficzną na konsolach kolejnej generacji – PlayStation 3, Xboksie 360 i Nintendo Wii. Gra znów nie była innowacyjna, ale Treyarch sumiennie odrobił zadanie i w dużej mierze zdołał uniknąć błędów popełnionych wcześniej przez Infinity Ward. Kampania w trybie solowym, choć wciąż utrzymana w charakterystycznym dla serii „wyreżyserowanym” stylu, miała bardziej zwarty charakter i została ograniczona obszarowo do terytorium północnej Francji. Pojawił się też zdecydowanie lepszy tryb multiplayer, w którym wprowadzono specjalizacje żołnierzy i możliwość kierowania pojazdami, zaimplementowano tryb zabawy „wojna” oraz skutecznie ograniczono lagi. Za największe niedociągnięcie Call of Duty 3 należy uznać brak wersji dla komputerów PC, co na pewno nie przysporzyło studiu Treyarch sympatyków wśród posiadaczy „blaszaków”. Recenzenci nie piali z zachwytu, ale średnie noty na poziomie 80-82% (z wyjątkiem wersji adresowanej na konsolę Nintendo Wii) były całkiem niezłe. Sprzedaż na poziomie sześć milionów egzemplarzy okazała się też dla wydawcy w pełni satysfakcjonująca. Rok później taki wynik byłby już jednak rozczarowaniem.

Za sprawą Call of Duty 4: Modern Warfare studio Infinity Ward wywindowało poprzeczkę na niebotyczny poziom. Twórcy serii zerwali z tradycją i przenieśli akcję gry do czasów współczesnych. Nawet skandalicznie krótka kampania solowa i liniowa do bólu fabuła nie zdołały zniechęcić graczy. Ci ostatni byli zachwyceni oprawą audiowizualną (kolejna wersja IW engine), kinowym rozmachem i rozbudowanym trybem zabawy wieloosobowej. Nowe rozwiązania, a przede wszystkim niemal idealne dopasowanie poszczególnych komponentów gry, sprawiły, że w oczach krytyków Modern Warfare zyskało większe uznanie niż pierwsza część Call of Duty. Koncern Activision przekonał się też, że strzelaniny z tej serii można sprzedawać nie w kilku, ale w kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu milionach egzemplarzy.