Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 28 października 2010, 14:04

autor: Aleksander Kaczmarek

Fable, czyli bajki Petera Molyneux

Peter Molyneux jest wizjonerem świata gier wideo. Człowiekiem, którego pomysły nierzadko wykraczają daleko poza techniczne możliwości i który przez swą gadatliwość równie często popada w kłopoty.

„Geniusz marketingu”, „marzyciel”, „fantasta”, „błazen”, „kłamczuszek” – to najczęstsze określenia odnoszące się do Petera Molyneux. Najtrafniejsze wydaje się jednak słowo „wizjoner”. Tak, Peter Molyneux jest wizjonerem świata gier wideo. Człowiekiem, którego pomysły nierzadko wykraczają daleko poza techniczne możliwości i który przez swą gadatliwość równie często popada w kłopoty. Twórca takich gier jak Populous, Syndicate, Dungeon Keeper, Black & White czy wreszcie Fable ma skłonności do mieszania myślenia życzeniowego z rzeczywistością i to chyba jego największa wada.

Srebrny język

W branży gier wideo Peter Molyneux dorobił się stałego miejsca w panteonie sław. Jest też chyba jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci wśród deweloperów. Może nie ma urody Jade Reymond ani nie rzuca soczystymi sentencjami jak Cliff Bleszinski lub John Carmack, ale jego pomysły, a zwłaszcza entuzjazm, z jakim o nich opowiada, działają na dziennikarzy jak magnes. Praktycznie wszystko, co szef Lionhead Studios powie, jest skrzętnie odnotowywane. Na jego zgubę, bo Molyneux uwielbia być w centrum uwagi i uwielbia mówić... Doskonale zdaje sobie sprawę z magii swego nazwiska i potrafi wykorzystać ten atut, podsycając zainteresowanie sobą i tym, co robi. Najbliżsi współpracownicy żartują, że podczas spotkań z prasą najchętniej związaliby go, zakneblowali i ukryli gdzieś w piwnicy. Pytanie tylko, kto mógłby zastąpić Petera?

Peter Molyneux to jedna z barwniejszych postaci w branży gier.

W języku angielskim słowem „hype” określa się przesadną reklamę lub też robienie szumu wokół czegoś. Molyneux uznawany jest w tym za niedościgłego mistrza, choć tak naprawdę 99% producentów i wydawców gier stosuje identyczne sztuczki marketingowe. On sam broni się przed etykietką „właściciela srebrnego języka” (z ang. silver-tongued), jak określani bywają ludzie o niepospolitych zdolnościach perswazyjnych, i przekonuje, że nigdy nie miał intencji wprowadzać kogokolwiek w błąd.

W wywiadzie udzielonemu w 2004 roku, tuż po premierze gry Fable, dziennikowi New York Times przyznał: „Często mówię o pomysłach w bardzo, bardzo wczesnym stadium prac nad grą, a to sprowadza na mnie niewiarygodną ilość problemów”. Zaznaczył przy tym, że wina leży całkowicie po jego stronie, bo na ogół zapomina wyraźnie podkreślić, co tylko chciałby, aby znalazło się w grze, a co na pewno będzie jej elementem.

Projekt na miarę Ego

Chyba jedyną produkcją, w przypadku której Peter Molyneux nie musiał tłumaczyć się z tego, czego w niej zabrakło, był Populous. Wydana w 1989 roku gra wyniosła na piedestał niewielkie studio Bullfrog Productions, a z głównego projektanta uczyniła jedną z najpopularniejszych postaci w branży na Wyspach. Od początku kariery Molyneux nie stronił od mediów i chętnie opowiadał o kolejnych grach. Nawet koncernowi Electronic Arts, który w 1995 roku stał się właścicielem Bullfroga, nie udało się nałożyć mu kagańca. Projektant Dungeon Keeper długo nie wytrzymał pod rządami wydawniczego giganta. Kiedy tylko zakończyły się prace nad grą, odszedł z firmy i wraz z kilkoma współpracownikami założył nowe studio – Lionhead, stając się jego niekwestionowaną gwiazdą. Popularność przydała się. Na pierwsze dzieło dewelopera gracze musieli poczekać aż cztery lata. Przez ten czas Molyneux podsycał ich zainteresowanie, mówiąc o tym, jakie innowacyjne rozwiązania znajdą się w Black & White. Produkt trafił na sklepowe półki w 2001 roku i zebrał znakomite recenzje. Graczom także podobała się zabawa w bogów, ale czuli pewien niedosyt. Po szumnych zapowiedziach liczyli na coś więcej. Mimo to sprzedaż Black & White przekroczyła pułap 1.500.000 egzemplarzy, dając zielone światło nowym projektom Lionhead Studios.