Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 16 lipca 2010, 11:27

autor: Maciej Śliwiński

Mistrzostwa w cieniu skandalu (3)

Srebrny medal i dwa czwarte miejsca przywieźli polscy gracze z Mistrzostw Świata Electronic Sports Word Cup. Jeszcze na kilka godzin przed rozpoczęciem turnieju wiele wskazywało, że polskiej reprezentacji w stolicy Francji nie zobaczymy.

Zawiedziona może czuć się między innymi BENQ DELTAeSPORTS.COM, drużyna Counter-Strike 1.6, która rok temu zajęła piąte miejsce na prestiżowym, międzynarodowym turnieju GameGune w Hiszpanii. Delciaki rozegrały swoje spotkania z marszu, przegrywając dwa pierwsze mecze i żegnając się z turniejem. Podobnie było z kilkoma innymi zawodnikami z naszej kadry. Wiktor „TaZ” Wojtas, kapitan zespołu Fx powiedział później, że jego drużyna przez dwa dni żyła dzięki napojom energetycznym po wyczerpującej podróży.

Na szczęście faworyci z naszego kraju, mimo olbrzymich problemów, zanotowali dobry występ. Maciek „av3k” Krzykowski sięgnął po wicemistrzostwo świata Quake Live, potwierdzając, że jest obecnie jednym z dwóch najlepszych graczy na świecie, a przy okazji kontynuując tradycję świetnych występów na ESWC. Frag eXecutors wraca powoli do formy, którą prezentowało jeszcze pod koniec ubiegłego roku. Czwarte miejsce, teoretycznie najgorsze z możliwych, hańby Polakom nie przynosi, tym bardziej, że w drodze do czołowej czwórki świata pokonali kilka świetnych zespołów. Kto wie, jak potoczyłyby się losy ich występów, gdyby w spokojnych i komfortowych warunkach dolecieli do Paryża dzień przed turniejem, tak jak mieli w planach. Biorąc pod uwagę warunki, w jakich dotarliśmy i w jakich przyszło nam grać każdego dnia, jestem bardzo dumny z naszej drużyny i z tego, jak zagraliśmy. Pokazaliśmy kawał serca dochodząc do półfinałów, potem po prostu zabrakło sił .” – skomentował grę Frag eXecutors Wojtas. Podobnie sytuacja wygląda z Łukaszem Leśniewskim, od kilku dni czwartym kierowcą świata w Need for Speed Shift. Kilka dni po turnieju mówił: Mam żal do Beholdera o wiele spraw, ale nie ma sensu kopać leżącego. Ludzie z tej firmy dostali twardą szkołę, mam nadzieję, że wyciągną z niej wnioski, jeśli jeszcze kiedyś zdarzy im się organizować tego typu event.

Dziewczyny z Univeral Soldiers po powrocie do Polski nie mająwielkich pretensji do Beholdera.

Czy jednak Beholder zajmie się jeszcze prowadzeniem kolejnych imprez? W tej chwili firma liże rany i liczy straty. Podróż pociągiem do Paryża oraz powrót kadry do Polski opłaciła w całości z własnej kieszeni. W finansowaniu ostatecznie nie wsparła nas żadna firma zewnętrzna ani inwestor, a licząc koszty związane z ESWC, wydaliśmy około 100 tysięcy złotych. Mamy jeszcze dodatkowo do uregulowania inne opłaty, w tym przede wszystkim pozostałą cześć licencji. – przyznaje Łączyńska. Zaznacza jednak, że dalej planuje działać na rzecz rozwoju sportów elektronicznych: Gracze są dla nas ważni i polski e-sport również. Stąd też zdecydowaliśmy się na tak wielkie zadłużenie i ryzyko w dniu wyjazdu. Z pewnością nie zamierzamy zaniechać naszych działań, jeśli tylko wyjdziemy z problemów finansowych i będziemy dochodzić swoich praw, walcząc o wyrównanie strat .” – zapowiada.

Wyrok na Beholdera mogą jednak wydać sami gracze. Część z nich nie ma pretensji do firmy, między innymi Natalia Piotrkowska, która reprezentowała nasz kraj w zawodach Counter Strike 1.6 kobiet: Nie mam żalu, ponieważ pomimo wielu problemów na samym początku dowieźli nas na miejsce i odstawili do domów. Spora część społeczności graczy jest jednak oburzona całą sytuacją. Tym bardziej, że podróż powrotna do Polski również nie przebiegła idealnie. Drużyna Frag eXecutors do kraju jechała kolejne 15 godzin. Teoretycznie przedstawiciele Beholdera zarezerwowali zespołowi samolot do domu, jednak okazało się, że leci on najpierw do Dusseldorfu, a do Krakowa odlatuje 12 godzin później. Ostatecznie Fx wróciło do kraju pociągiem, na własny koszt. Na szczęście reszta zawodników z 28 osobowej kadry spokojnie dotarła do celu.

Podsumowując całkiem udany pod względem sportowym wyjazd do Francji, należy na pewno docenić wysiłki Beholdera czynione w ostatniej chwili, by gracze mogli zaprezentować swoje umiejętności na mistrzostwach. Z drugiej jednak strony ranga imprezy w środowisku profesjonalnych graczy, historia poprzednich wyjazdów, realizowanych przez PGA Team, oraz poziom zawodników z Polski powodują, że od organizatora należy wymagać najwyższego profesjonalizmu. Tego, niestety, tym razem zabrakło.

Maciej „guandi” Śliwiński