autor: Marek Grochowski
FIFA od kuchni - z wizytą w EA Sports (2)
Pierwsza na świecie prezentacja gry FIFA 11 była dla nas nie tylko doskonałą okazją do zagrania w najnowszą odsłonę piłkarskiej serii EA Sports, ale także sposobnością do zwiedzenia studia Elektroników.
Mijając lobby, wchodzimy w biały korytarz, z którego można dojść do auli konferencyjnej lub małych pomieszczeń. Tam zaproszeni goście grają w najnowsze produkcje firmy na kilkudziesięciu podstawionych konsolach.
Elastyczny czas pracy i „trochę” opcji spędzania wolnego czasu sprawiają, że zatrudnieni tu ludzie przyjeżdżają do siedziby EA, nawet gdy nie mają do wykonania naglących zadań. Co bardziej wysportowani mogą wybrać się na siłownię albo założyć strój rodem z NBA i wbiec na koszykarski parkiet, żeby poćwiczyć rzuty za trzy.
Na tym skromna oferta się nie kończy. Zachęceni sympatycznym głosem pani przewodniczki udajemy się na piętro numer 4. Ma tam być coś na kształt osiedlowego balkonu. W rzeczywistości jest on trochę większy niż początkowo sądziliśmy.
W istocie mamy do czynienia ze sławnym tarasem widokowym, z którego można zobaczyć niesamowitą panoramę Vancouver – można podziwiać ją gołym okiem albo przez specjalną lornetkę. W dole widać boiska do koszykówki, piłki nożnej i siatkówki, gdzie praktycznie każdego dnia pracownicy w wolnych chwilach rozgrywają sparingowe mecze. Tak jest również podczas naszej wizyty.
Na zdjęciach nie widać tego dokładnie, jednak twarze ludzi z EA zdradzają ogromne, niewymowne cierpienie – otoczenie lasu i gór przez pięć dni w tygodniu generuje podobno straszliwą frustrację. No, dobrze, może nie do końca – tak naprawdę to my cierpimy i jesteśmy sfrustrowani, bo wygląda na to, że jest im tu wszystkim po prostu za dobrze. Boiska do wszystkiego, wspaniała pogoda i spektakularny krajobraz to trochę za wiele jak na nasze wschodnioeuropejskie przyzwyczajenia. W dawnej siedzibie GOL-a w krakowskim Biprostalu nie można było grać w piłkę bez narażenia się dozorcy, a o rozpaleniu grilla w ogóle nie było co rozmawiać bez adwokata. Zmiażdżeni tym, co zobaczyliśmy, wracamy do środka budynku.
Mijając ścianę oblepioną deskami z motywami ze Skate’a, trafiamy do raju dla graczy – archiwum ze wszystkimi tytułami, wyprodukowanymi dotychczas i to nie tylko przez EA. Można by tu siedzieć godzinami. I patrzeć. I grać.