Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 11 sierpnia 2009, 15:00

Konfrontacja po latach. W to się grało - Half-Life

Nie ma producenta, który nie marzyłby o takim sukcesie w debiucie. Ponad 9 milionów sprzedanych pudełek, świetne noty w recenzjach i wierna rzesza wyznawców, niecierpliwie oczekująca kolejnych odsłon cyklu.

Oczywiście Half-Life nie zawiódł też w temacie strzelania, w końcu to FPS. Gordon Freeman miał do dyspozycji zróżnicowany arsenał środków zagłady, począwszy od łomu, który dziś jest najbardziej rozpoznawalnym atrybutem słynnego naukowca, poprzez broń palną, wyrzutnię rakiet, nowoczesne działo energetyczne, na wynalazkach przybyszów z Xen skończywszy. Istotnym elementem rozgrywki były też gadżety, czyli kombinezon zapewniający dodatkową ochronę w nieprzyjaznym świecie (w wielu miejscach pojawiały się specjalne maszyny pozwalające go doładować), latarka a także specjalny moduł, wydłużający skoki oddawane przez naszego podopiecznego. Wszystkie te przedmioty przydawały się w trakcie wędrówki, zwłaszcza uniform, który pozwalał dłużej cieszyć się życiem.

Garnitur wrogów w Half-Life składał się głównie z różnych rodzajów obcych, ale jak się później okazywało, nie tylko. W kilka godzin po incydencie do kompleksu Black Mesa przybyła grupa uzbrojonych po zęby komandosów, którzy otrzymali zadanie zatarcia śladów, co wiąże się z eliminowaniem nie tylko przybyszów z innego świata, ale również pozostałych przy życiu pracowników placówki. Jak nietrudno się domyślić, Gordon Freeman zajmował czołową pozycję na liście tych ostatnich.

Porównanie tej samej lokacji w grach Half-Life (górny obrazek) i Half-Life: Source (dolny obrazek).

Konfrontacja po latach

Half-Life ma już ponad dziesięć lat na karku, a to w elektronicznej rozrywce szmat czasu. Podstawowa wersja gry nie odrzuca, co prawda, na kilometr, ale ubóstwo graficzne jest wyraźnie widoczne. Swoistym remedium na postępującą wraz z wiekiem brzydotę jest podrasowana edycja gry, która nosi podtytuł Source. Autorzy nie dotykali rdzenia rozgrywki, koncentrując się jedynie na poprawkach w oprawie wizualnej. Pierwszy Half-Life na silniku „dwójki” to nowe tekstury, lepsze modele, przezroczysta woda i cała masa różnorodnych efektów fizycznych. Do przeróbki z prawdziwego zdarzenia daleko, ale i tak wersja Source wygląda dużo lepiej od pierwowzoru.

A jak się dziś w to gra? Zaskakująco dobrze. Niedawno kolejny raz odświeżyłem sobie Half-Life i uczciwie przyznam, że bawiłem się znakomicie. Co prawda musiałem na nowo przyzwyczaić się do kilku typowych dla archaicznych FPS-ów rozwiązań (duża prędkość poruszania się bohatera w biegu, mało precyzyjne, a czasem trudne do wykonania skoki), ale po kilku początkowych etapach mankamenty te przestały irytować. Cieszy również długość rozgrywki, czynnik niezmiernie istotny w czasach, w których gry stają się coraz krótsze. W porównaniu z dzisiejszymi strzelaninami na jedno, góra dwa popołudnia, Half-Life to wycieńczający maraton, któremu należy poświęcić mnóstwo czasu. Co ważne, produkt firmy Valve Software jest również odpowiednio trudny. Choć o klasycznym utknięciu nie ma mowy, to często napotkamy na problemy, które wymagają wysilenia szarych komórek bądź opracowania taktyki walki, pozwalającej na przykład pokonać uciążliwego bossa.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Half-Life

Half-Life

Half-Life: Blue Shift

Half-Life: Blue Shift

Half-Life: Counter-Strike

Half-Life: Counter-Strike

Half-Life: Opposing Force

Half-Life: Opposing Force

W to się grało - Guild Wars. Wydanie z konkursem
W to się grało - Guild Wars. Wydanie z konkursem

Guild Wars wyszło w 2005 roku i pokazało, że warto stawiać na oryginalność. Produkcja MMO studia ArenaNet nie miała abonamentu i wyznaczała standardy tego, jak powinny wyglądać i działać gry sieciowe. W tym wydaniu cyklu konkurs z atrakcyjnymi nagrodami.

W to się grało - Wolfenstein 3D kończy dziś 20 lat!
W to się grało - Wolfenstein 3D kończy dziś 20 lat!

Pierwszy FPS z prawdziwego zdarzenia zadebiutował 5 maja 1992 roku, czyli dokładnie dwadzieścia lat temu. Przyglądamy się co miał do zaoferowania przebój firmy id Software, dzieło późniejszych twórców Dooma i Quake'a.

W to się grało - Diablo
W to się grało - Diablo

Na miesiąc przed premierą trzeciej gry z serii Diablo przypominamy jej pamiętny pierwowzór. Jak prezentowała się osada Tristram, gdy po raz pierwszy odwiedzaliśmy ją szesnaście lat temu?