autor: D-Link PGS
Relacja z finałów FIWC (4)
W warszawskiej Arenie Ursynów odbyły się krajowe finały FIFA Interactive World Cup – jedynego turnieju FIFA 09 oficjalnie wspieranego przez światową federację piłkarską. Jak wypadła ta impreza w oczach profesjonalnych i niedzielnych graczy?
Po 2 rundach zmagań przyszedł czas na show dla obserwatorów. Jako gracze usiedliśmy wygodnie na widowni i czekaliśmy, co się wydarzy. Electronic Arts od lat znane jest z marketingowej siły przebicia i tak było również tym razem. W centrum zainteresowania byli oczywiście piłkarze Legii, nie zawiódł również czujący się na scenie jak ryba w wodzie stadionowy spiker klubu z Warszawy – pan Hadaj.
Całe show połączone z interaktywnym meczem to był strzał w dziesiątkę. Przyznam, że z perspektywy gracza, który zwiedził już kilka zagranicznych turniejów, zrobiło na mnie spore wrażenie. Z dumą mogę powiedzieć, że atmosferę, która panowała w tamtym momencie z pewnością można porównać do wielkich turniejów w Niemczech czy Holandii.
Niestety, czar prysł zaraz po skończonym pokazie, kiedy większość kibiców opuściła halę, a do końca zawodów pozostali tylko nieliczni obserwatorzy. Potrzeba nam chyba jeszcze kilku dobrych lat, aby cieszyć się zainteresowaniem e-sportem na miarę Korei.
Turniej trwał jednak w najlepsze, a z każdą kolejną rundą pozostawało o połowę mniej graczy. Kiedy doszło do fazy ćwierćfinałowej anonimowe postacie przy konsolach (ośmiu najlepszych graczy) zostały przedstawione szerszej publiczności. Minusem w tym momencie był słaby przekaz samych spotkań zawodników. Tak naprawdę do finału żaden mecz nie był pokazywany na większym ekranie.
W końcu doszliśmy do spotkań półfinałowych. Co ciekawe w najlepszej czwórce znalazło się trzech zawodników, którzy na co dzień reprezentują swoje drużyny na platformie PC (engine gry na konsoli i blaszaku jest zupełnie inny). Szybkie mecze dwa razy pięć minut i poznaliśmy najlepszą dwójkę, czyli Marcina Raptisa oraz reprezentanta najlepszej drużyny w Polsce D-Link PGS – Cezarego Gontarka. Jeśli chodzi o sam przekaz, to był już godny finału, komentarz Dariusza Szpakowskiego dodawał mu smaku, a wielki telebim umożliwił obserwowanie spotkania z praktycznie każdego miejsca na hali.
Warto tutaj zaznaczyć, że dopiero w finale zawodnicy mogli wreszcie usiąść i grać na kanapie, a nie tak, jak to było do tej pory, kiedy musieli stać przy konsolach. Nie jest to jednak wymysł polskich organizatorów, a powielany od kilku lat schemat ze światowych finałów.
Drugi oficjalny przystanek FIWC wypadł zdecydowanie pozytywnie. Wprawdzie EA jak zawsze bardziej zadbało o przypadkowych widzów a nie graczy, ale było i tak lepiej niż dotychczas. Sama impreza, zarówno pod względem organizacji, jak i widowni wyglądała znakomicie, zwłaszcza w kluczowych momentach – jak show z udziałem piłkarzy czy pierwsze godziny zapisów. Organizatorzy już zapowiedzieli kolejną edycję FIWC tym razem z FIFĄ 10. Miejmy nadzieję że z każdym kolejnym rokiem będziemy przybliżać się do zachodnich standardów, a za kilka lat to inni będą się wzorować na nas.
Bartosz „Homer” Piętka