autor: Marek Czajor
Zasłyszane w kuluarach. 10 lat Half-Life'a
Dziś minęło 10 lat od premiery jednej z najważniejszych gier w historii elektronicznej rozrywki. Half-Life na zawsze zmienił oblicze pierwszoosobowych strzelanin.
Pogromcą jest oczywiście Half-Life: Counter-Strike. Doprawdy, nie ma chyba dzisiaj fana gier komputerowych, który by nie słyszał o tej doskonałej sieciowej strzelaninie taktycznej. Gracze jako terroryści lub członkowie brygady antyterrorystycznej bawią się w podkładanie/rozbrajanie bomb, branie/odbijanie zakładników, zamachy/ochronę VIP-ów itd. W zależności od obranej strony używają odmiennego uzbrojenia, amunicji i ekwipunku, tocząc walki na wielu zróżnicowanych mapach. Counter-Strike na przestrzeni lat przeszedł istną metamorfozę – od Half-Life’owego moda do niezależnej, retailowej wersji pudełkowej. Dzisiaj dzięki popularności i zdobytej renomie to do niego tworzone są mody. Gra żyje własnym życiem: niezliczona ilość teamów walczy w sieci, stale aktualizowane są rankingi drużyn, organizowane są światowe i lokalne turnieje (z dużymi sukcesami Polaków) itd. Prawdę mówiąc, mało kto kojarzy obecnie Counter-Strike’a z Half-Life.
Ale marka Half-Life nie potrzebuje Counter-Strike’a, ma bowiem mnóstwo własnych modów. Część z nich jest płatna, część darmowa, część przeznaczona do single’a, inna stricte do multiplayera. Wśród szerokiej gamy modyfikacji są np. rozszerzające znaną wszystkim historię (Half-Life: Absolute Redemption), dodające nowe wątki do fabuły (Half-Life: USS Darkstar, Poke646, Poke646: Vendetta) albo całkowicie odcinające się od świata Half-Life’a (walka z zombiakami w trzyczęściowym Half-Life: They Hunger). Mody niezależne od scenariusza Marca Laidlawa przeznaczone są zazwyczaj do rozgrywek sieciowych, dla przykładu Empires Mod, Frontline Force, Firearms, Zombie Panic! Source, Age of Chivalry, Synergy itd.
Mnogość wszelkiej maści dodatków i modyfikacji pozwala utrzymywać markę Half-Life niemal ciągle w centrum zainteresowania graczy. Warto dodać, że – jak wyżej wspomniałem – lwią część bonusowego stuffu i nie tylko można ściągnąć przy pomocy usługi Steam ze strony Valve Software.
Zasłyszane w kuluarach
Dziesięć lat aktywnego życia sprawiło, że wokół świata i gier Half-Life narosło sporo plotek, kontrowersji, ciekawostek. Czy wiecie na przykład, że najszybszy czas przejścia Half-Life 2 wynosi 1h 36 min 57 sek. i jest umieszczony również w księdze rekordów Guinnessa? Poczta pantoflowa donosi również, że…
GoldSrc – silnik do Half-Life’a to tak naprawdę zmodyfikowany QuakeWorld do Quake’a. Rzecz jasna odpowiednio podrasowany, by gra mogła konkurować z równolegle wydawanymi FPS-ami. Half-Life był podobno gotowy już w 1997 roku, jednak nie znalazł się nikt, kto zdecydowałby się go wydać. Oficjalnie określało się projekt Valve Software jako „zbyt ambitny”, nieoficjalnie zaś mówiło się o tym, że gra wygląda po prostu zbyt słabo przy np. świeżo wydanym Quake`u II. Dlatego autorzy doszlifowali jeszcze szczegóły (choć „doszlifowali” to chyba nieodpowiednie słowo – w jednym z wywiadów twórcy stwierdzili, że zmodyfikowali 70% oryginalnego kodu), odczekali rok, znaleźli wydawcę i… trafili w idealny moment.