Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 27 października 2008, 13:57

autor: Filip Grabski

Max Payne - recenzja filmu (3)

Max Payne w kategorii „film na podstawie gry komputerowej” plasuje się wysoko. Czy jednak mroczne przygody nowojorskiego detektywa bronią się po prostu jako obraz filmowy?

Czego brakuje? Tak lubiana przez graczy narracja w wykonaniu głównego bohatera (ach, te soczyste i przepełnione mrokiem teksty!) pojawia się tylko na początku i na końcu filmu. To za mało, by usatysfakcjonować wielbicieli gry – za wzór mogłaby tu posłużyć Zemsta z Melem Gibsonem z 1999 roku, w którym to filmie pojawia się postać Portera – całkiem wyraźna inspiracja dla naszego komputerowego Maxa. Również stanowiące trzon zabawy w grze strzelaniny w filmie praktycznie nie występują – sprowadzają się do dwóch scen, w których Max strzela (i trafia) do wszystkich przeciwników oraz do następnych dwóch kameralnych strzelanin w bardzo zwolnionym tempie, które są krótkie i efektowne – chciałoby się zobaczyć ich więcej. Szkoda też, że scenarzysta nie pokusił się o więcej mrugnięć okiem do znającej oryginał widowni (chociaż nie wiem, czy nazwanie magazynu nazwiskiem Gognitti lub pojawienie się w epizodzie aktora, który użyczał głosu komputerowemu Maxowi można uznać za takowe). Film jest po prostu zbyt poważny i napuszony.

Aktorzy, powiedzmy sobie szczerze, nie mają zbyt wiele do zagrania. Mark Wahlberg jako umęczony Max Payne spisuje się zupełnie nieźle (na palcach jednej ręki można policzyć sceny, w których nie ma wyrazu twarzy pt. „bez kija nie podchodź") i nie zdziwiłbym się, gdyby w trzeciej części gry pojawiła się jego fizjonomia. Beau Bridges jako B.B. Hensley również daje radę, a Mona Sax w wykonaniu Mili Kunis jest jak najbardziej oglądalna, choć nie da się pozbyć wrażenia, że postać w grze była dużo ciekawsza, a przede wszystkim bardziej zdecydowana i niejednoznaczna. Jim Bravura z podstarzałego, łysiejącego gliny stał się młodym czarnoskórym hiphopowcem (ma twarz Ludacrisa). Trochę szkoda, choć z drugiej strony film jest przez to bardziej poprawny politycznie – a to tak ważna rzecz w dzisiejszych czasach, nieprawdaż? Z głównych postaci pozostaje jeszcze całkiem przekonujący Amaury Nolasco jako Jack Lupino. Jest odpowiednio zły i demoniczny, ale z pewnością miłośnicy Skazanego na Śmierć odczują dysonans poznawczy (ot, trudny zwrot), patrząc na niego przez pryzmat zakochanego z swej dziewczynie złodziejaszka, jakiego gra we wspominanym serialu.

Kwestiom technicznym nie można niczego zarzucić. Mamy klimatyczne zdjęcia, właściwie dobraną scenografię, dobry dźwięk i kilka naprawdę ładnych scen z wykorzystaniem efektów komputerowych. Po pierwszych recenzjach zza oceanu nastawiony byłem do filmu raczej negatywnie. Miło w takim wypadku stwierdzić, że kinowego Maxa Payne'a ogląda się jednak bezboleśnie. Nie jest to dzieło wysokich lotów, czegoś mu wyraźnie brakuje do stania się filmem jednoznacznie dobrym, ale postawione sobie zadanie (ma dać się obejrzeć i nie wywołać w widzu poczucia straconego czasu) realizuje skutecznie. W kategorii ekranizacja gry komputerowej plasuje się wysoko, a porównywanie go z produkcjami Uwe Bolla (choćby koszmarnym Alone in the Dark) jest zdecydowanie niesprawiedliwe. Natomiast filmowi jako takiemu dałbym słabe 6 na 10. No i po seansie (dla cierpliwych jest bonusowa scena po napisach końcowych) nabawiłem się wyjątkowo silnej ochoty zagrania w oryginał. Po Tomb Raiderze czy Resident Evil takie zjawisko u mnie nie wystąpiło.

Filip „fsm” Grabski

Filip Grabski

Filip Grabski

Z GRYOnline.pl współpracuje od marca 2008 roku. Zaczynał od pisania newsów, potem przeszedł do publicystyki i przy okazji tworzył treści dla serwisu Gameplay.pl. Obecnie przede wszystkim projektuje grafiki widoczne na stronie głównej (i nie tylko) oraz opiekuje się ciekawostkami filmowymi dla Filmomaniaka. Od 1994 roku z pełną świadomością zaczął użytkować pecety, czemu pozostaje wierny do dzisiaj. Prywatnie ojciec, mąż, podcaster (od 8 lat współtworzy Podcast Hammerzeit) i miłośnik konsumowania popkultury, zarówno tej wizualnej (na dobry film i serial zawsze znajdzie czas), jak i dźwiękowej (szczególnie, gdy brzmi ona jak gitara elektryczna).

więcej

Max Payne

Max Payne

Max Payne 2: The Fall Of Max Payne

Max Payne 2: The Fall Of Max Payne

Max Payne: Antologia

Max Payne: Antologia