Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Publicystyka 16 czerwca 2008, 10:50

Mrok i zagrożenie, czyli seria Splinter Cell - cz. 1 (3)

Niedawno UbiSoft świętował 10-lecie swoich gier firmowanych nazwiskiem Toma Clancy'ego. Przy tej okazji mamy dla Was historię jednej z najlepszych skradanek - Tom Clancy's Splinter Cell. Oto część pierwsza.

Na osobny akapit zasługuje symbol Sama Fishera i całej serii Splinter Cell – gogle z charakterystycznymi trzema zielonymi punktami. Dzięki nim można było obserwować świat w dwu dodatkowych trybach: noktowizyjnym i termowizyjnym. O ile tego pierwszego raczej nikomu nie trzeba szczegółowo przedstawiać, to już o drugim warto powiedzieć parę słów. Pokazywał on rozkład temperatur w otoczeniu. Jeśli coś było ciepłe, zostało zaznaczone jasnym kolorem. Termowizja pozwalała zatem dostrzegać strażników przez cienkie ściany i drzwi, a także m. in. ustalać, w jakiej kolejności były wciskane klawisze na klawiaturach.

Im chłodniejszy przycisk, tym wcześniej był naciskany.

Jak widać, termowizja była pewnym sposobem na otwieranie drzwi z zamkami cyfrowymi. Kody systemu zabezpieczeń dało się też zdobywać innymi, równie ciekawymi, drogami. Część haseł można było znaleźć w mailach zapisanych w pamięci napotkanych komputerów. Inne zaś można było wyciągnąć od wrogich strażników. Wystarczyło przyłożyć lufę pistoletu do głowy przeciwnika, poprosić o informacje, a następnie ogłuszyć go.

Schwytani strażnicy mogli także służyć za żywe tarcze chroniące przed ogniem wrogów. Lepiej jednak było nie wdawać się w strzelaniny, gdyż Fisher z żywą tarczą przed sobą mógł korzystać jedynie z pistoletu. Oderwanie go od głowy trzymanego nieprzyjaciela i skierowanie w stronę innych owocowało natychmiastową wymianą ognia, w której agent nie miał większych szans.

Strona techniczna gry również była godna podziwu, w szczególności płynne animacje Fishera (jego ruchy jako jedyne nie zostały opracowywane przy pomocy technologii motion capture), pomysłowo zaprojektowane etapy, ładna grafika i inteligencja przeciwników. Jednocześnie wymagania gry nie były zbyt wygórowane, nawet jak na ówczesne czasy.

Wszystkie wymienione zalety sprawiły, że nowa gra Ubisoftu okazała się strzałem w dziesiątkę. Gracze z przyjemnością zagłębiali się w świat Sama, starając się jak najciszej wykonać wszystkie 9 misji. Nawet takie wady jak liniowość rozgrywki nie zdołały zaszkodzić tej grze. Oceny w Internecie i prasie wahały się od 80% do 90%, a gogle głównego bohatera stały się symbolem znanym każdemu, kto choć trochę interesuje się elektroniczną rozrywką. Splinter Cell zredefiniował gatunek składanek, a trzy zielone punkty zaczęły symbolizować zarówno zabawę wysokiej jakości jak i sukces finansowy.

Maciej Jałowiec

Maciej Jałowiec

Specjalista do spraw marketingu gier wideo. Łączy pasję do gier ze spostrzeżeniami na temat branży i światowej gospodarki. Zawodowo związany z firmą Techland, a wcześniej m. in. z Activision i Perfect World.

więcej

Tom Clancy's Splinter Cell: Pandora Tomorrow

Tom Clancy's Splinter Cell: Pandora Tomorrow

Tom Clancy's Splinter Cell: Chaos Theory

Tom Clancy's Splinter Cell: Chaos Theory

Tom Clancy's Splinter Cell

Tom Clancy's Splinter Cell

Tom Clancy's Splinter Cell: Double Agent

Tom Clancy's Splinter Cell: Double Agent

Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction

Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction

Mrok i zagrożenie, czyli seria Splinter Cell - cz. 2

Niedawno UbiSoft świętował 10-lecie swoich gier firmowanych nazwiskiem Toma Clancy'ego. Przy tej okazji mamy dla Was historię jednej z najlepszych skradanek - Tom Clancy's Splinter Cell. Oto część druga.