Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 27 maja 2008, 12:12

autor: Adam Kaczmarek

FIFA Interactive World Cup 2008

FIWC08 to bardzo udane przedsięwzięcie. Zawodom przyglądała się masa przypadkowych ludzi, którzy autentycznie zainteresowali się e–sportem i soczyście dopingowali wszystkich uczestników.

Turnieje o randze Mistrzostw Świata w grach komputerowych wciąż budzą pewne wątpliwości. Trzonem dyskusji jest argument, że ciężko wyselekcjonować najlepszych graczy w dany tytuł. Z drugiej strony to ogromny krok ku popularyzacji e–sportu na świecie. Widowiskowe eventy, wzbogacone ogromną ilością atrakcji dla każdej grupy wiekowej, starają się jak najlepiej zaznajamiać laików z elektroniczną rozrywką. Tym, co przyciąga przede wszystkim, są jednak pojedynki utalentowanych graczy, dzięki którym katowanie joypadów staje się sztuką. Idealnym przykładem jest rozegrany 24 maja w Berlinie FIFA Interactive World Cup 2008. Wśród przedstawicieli mediów nie mogło zabraknąć wysłannika Gry-OnLine.

Karol Rogaczewski z Polski (po prawej) oraz Roberto Garrapa z Włoch (po lewej).
Część Sony Center w Berlinie. Całość przyprawia o zawrót głowy.

Do wyścigu po 20 tysięcy dolarów wystartowało 32 zawodników z 20 krajów. Dwunastu z nich zakwalifikowało się do turnieju drogą internetową, zajmując wysokie miejsca w rankingu. Resztę stanowili czempioni wyłonieni w trakcie eliminacji krajowych. Wśród nich znalazł się Polak – Karol Rogaczewski. Dzień przed finałami skoszarowano wszystkich reprezentantów w hotelu Radisson SAS. Sprawy papierkowo–administracyjno–logistyczne pochłonęły sporo czasu. Wreszcie w godzinach wieczornych rozpoczęła się prezentacja oraz wywiady z graczami. Kolejny dzień był już dla nich łaskawszy. Do godziny 11:00 mogli spokojnie ładować akumulatory (znaczy – trenować na konsolach). Około południa wszyscy pretendenci do tytułu mistrza pojechali do imponującego Sony Center, gdzie zorganizowano całą imprezę. Kompleks złożony z czterech ogromnych szklanych budynków przykrytych jeszcze większą kopułą wywarł na wszystkich niemałe wrażenie. W środku zaś znajdowała się nieduża fontanna, którą na czas rozgrywek ze względów bezpieczeństwa zakryto.

Do rozpoczęcia właściwej części pozostało jeszcze kilka godzin, postanowiłem więc zwiedzić ośrodek. Japoński koncern udostępnił dwa namioty, w których postawiono kilkanaście konsol PS3 i PSP. W Gaming Lounge niepodzielnie rządziła FIFA 08. Po kilkunastu minutach udało się zająć konsolę dla polskiego mistrza, wszak przed najważniejszymi meczami trzeba trochę potrenować, a przede wszystkim odprężyć się. Oprócz wirtualnej piłki każdy mógł sprawdzić się w NBA, NHL oraz Formula One (oprawa graficzna tej ostatniej po prostu zrywa kask).

Entertainment Lounge gwarantowało trochę inny wymiar rozrywki. Przede wszystkim zrezygnowano ze sportówek, a skoncentrowano się na pozycjach każualowych. Chętni mogli pośpiewać w rytmie Singstara, a także pograć w kręgle, wykorzystując technologię SixAxis. Nie zabrakło też tytułów dla dzieci. Sporą furorę robił automat Grand Tourismo 5 Prologue, który wyglądem nie odbiegał od kabiny zwykłego samochodu. Oba namioty przedzieliła strefa aktywnego wypoczynku tzw. Interactive Zone. Kibice mogli zmierzyć siłę swojego strzału oraz potrenować precyzję, celując w otwory w bandzie reklamowej. Wiele działo się również na scenie głównej. Przerwy pomiędzy rozgrywkami umilały występy zespołów breakdance oraz pokaz piłkarskiego freestyle’u.

Prezentacja trofeum przed turniejem.
Najmłodsi mieli szansę nauczyć się obsługi pada dzięki instruktorom z Sony.

Na kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem turnieju dyskutowaliśmy na temat ewentualnych faworytów. Do pewnego awansu wytypowaliśmy Andriesa Smita z Holandii oraz Chrisa Bullarda z Wielkiej Brytanii. Pierwszy z nich to triumfator poprzedniej edycji FIWC. Brytyjczyk zaś ma opinię niezwykle doświadczonego gracza. Karol Rogaczewski trafił do grupy razem z Włochem Roberto Garrapą, Koreańczykiem Gwanem Hyeongiem oraz reprezentantem Republiki Południowej Afryki – Ebrahimem Akhalwaya. Punktualnie o 15:40 na scenę wkroczył znany niemiecki prezenter Michael Neudert, który po chwili wywołał Anthony’ego Baffoe – pierwszego, czarnoskórego zawodnika biegającego po boiskach Bundesligi. Obaj karmili publiczność anegdotami w języku angielskim, co pewien czas dopowiadając coś po niemiecku. Sprawiali wrażenie zgranych, uzupełniali się doskonale. Tuż przed 16:00 licznie zgromadzonym kibicom zaprezentowano wszystkich zawodników. Na scenie pozostawiono 2 konsole PS3 wraz z wygodnymi fotelami. Kolejne 14 maszyn upchnięto po obu skrzydłach areny. Chętni mogli oglądać wybrane spotkania na dwu telebimach.

Większość uczestników do gry wybierała zespół FC Barcelony. Polak pierwszy mecz rozgrywał z Włochem. Niestety, naszemu reprezentantowi dała się we znaki trema, gdyż po dwóch błyskawicznych akcjach przeciwnika przegrywał 0:2. Przewaga przybysza znad Adriatyku nie podlegała dyskusji również po przerwie. Pomimo kilku ciekawych akcji Karola, kierowana przez niego drużyna straciła kolejne trzy gole. Po spotkaniu Polak podkreślił wysokie umiejętności rywala. Początek rzeczywiście nie wyglądał obiecująco.

W międzyczasie doszło do małej niespodzianki. Faworyzowany Chris Bullard uległ Alfonso Ramosowi z Hiszpanii 2:3. Mecze rozgrywano w szybkim tempie, więc kilka minut później mieliśmy okazję obejrzeć kolejny mecz Karola. Jego rywalem był Ebrahim Akhalwaya, który w trybie online rozegrał prawie 2000 spotkań (ponad 1300 zwycięstw!). Doświadczenie wyniesione z lig internetowych zaprocentowało już na początku rozgrywki. Ostatecznie reprezentant RPA wygrał 6:1.

Australijczyk Stephen Coorey był niewątpliwie jednym z barwniejszych graczy turnieju.
Nad rozgrywkami czuwali przeszkoleni sędziowie.

Przed trzecią rundą meczów w fazie grupowej dało się zaobserwować kilka ciekawych zachowań. Ruben Morales Zereco z Meksyku przy każdej zdobyczy bramkowej dzielił się radością ze swoimi kibicami. Amerykanin Michael Libelle nie chciał być gorszy i strzelanie bramek kwitował okrzykiem „Goal! Yes!”.

Ostatni mecz Polaka zakończył się porażką 0:4. Koreańczyk Hyeong górował nad nim dokładniejszymi podaniami i szczelniejszą formacją obronną. W tym momencie dotarły do nas dwie ciekawe informacje. W fazie grupowej odpadli murowani faworyci: Smit oraz Bullard. Ponadto do 1/8 finału awansowali obaj Amerykanie. O 17:30 rozpoczęła się kolejna runda meczów o miejsce w ćwierćfinałach. Nie zawiódł ulubieniec miejscowych fanów – Niemiec Marko Krivokapic. W dość bezbolesny sposób uporał się z Turkiem Mustafą Agyuezem 6:0. W ćwierćfinale musiał jednak uznać wyższość Dominika Poscha z Austrii. Do kolejnego etapu awansowali także Michael Ribeiro z USA oraz Alfonso Ramos, który urósł do roli faworyta. Hiszpan prezentował bardzo wysoką formę i duże umiejętności. Przede wszystkim w ciekawy sposób wykorzystywał sztuczki techniczne. Jego rywale uciekali się do fauli, gdyż był to jedyny sposób na powstrzymanie kierowanej przez niego Barcelony.

Brazylijczyk Buffo tłumaczy się z porażki w meczu o trzecie miejsce.
Wielki finał – Ramos vs Ribeiro.

W ćwierćfinale odpadł wspomniany Krivokapic, a także Szwajcar Tunc Polat, Brytyjczyk Danny Taylor oraz drugi Hiszpan – Ivan Soberon. Na godzinę 20:25 przewidziano rozpoczęcie meczów półfinałowych. Jako pierwsi wyszli na scenę Ramos oraz Posch. Chłopaki pokazali kawałek naprawdę wielkiego, wirtualnego futbolu. Obydwaj rozpoczęli mecz z nastawieniem ofensywnym. Hiszpan przy prowadzeniu 3:1 popełnił błąd i jeden z jego podopiecznych musiał opuścić boisko z czerwoną kartką. Wydawało się, że Austriak zdoła doprowadzić do remisu. Wtedy Ramos zagrał va banque i wycofał swój zespół do głębokiej defensywy. Posch nie mógł znaleźć recepty na przebicie się przez gąszcz obrońców i po kilku kontrach stracił kolejne trzy gole. Wynik 6:3 dla Ramosa mówi w zasadzie wszystko. Drugą półfinałową parę stanowili Brazylijczyk Buffo oraz Michael Ribeiro. Większość dziennikarzy w ciemno obstawiała Amerykanina. I nie pomylili się. Po ciekawym, obfitującym w gole spotkaniu Jankes wygrał 4:3. Buffo chciał zrewanżować się w meczu o trzecie miejsce, ale i tam poległ z Austriakiem Poschem.

Planowany na godzinę 20:20 finał zapowiadał się niezwykle ciekawie. Wydarzenie to wzbogaciły dodatkowe efekty świetlne oraz zgromadzony pod sceną tłum. Pierwsza połowa była raczej senna. Gracze czuli przed sobą respekt i nie zapędzali się pod bramkę rywala. Jedynego gola w tej części zdobył Ramos. Zmusił tym samym Amerykanina do ataków. W drugiej połowie mieliśmy już prawdziwą piłkarską ucztę. Zawodnicy odkryli karty i użyli najlepszych dla nich zagrywek. Gdy Ribeiro stosował efektowne rozegrania na jeden kontakt, Hiszpan wykorzystywał indywidualne umiejętności w postaci rozmaitych zwodów i przekładanek. Po końcowym gwizdku cieszyć mógł się Alfonso Ramos. Zwyciężając 3:1, zdobył tytuł mistrza świata FIFA Interactive Wolrd Cup 2008 oraz czek na 20 tysięcy dolarów i zaproszenie na galę FIFA, na której wręcza się nagrodę dla najlepszego piłkarza świata.

Anthony Baffoe wręcza czek na 20 tysięcy dolarów.
Mistrz świata Alfonso Ramos z trofeum.

Występ Karola Rogaczewskiego zakończył się na fazie grupowej. Oto, co miał do przekazania po turnieju sam zainteresowany – „Oczywiście nie jestem zadowolony z mojego występu, ale też nie mam powodów do rozpaczy. Miałem okazję zagrać w FIFĘ 08 na trzech platformach – PC, PS2 i PS3. Największe wrażenie robi oczywiście wersja na najnowszą konsolę Sony, aczkolwiek nie miałem zbyt dużo czasu, aby na niej potrenować. Dla innych była to normalka, a dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Specjalizuję się raczej w wersji na PS2, na której zostałem mistrzem Polski. No cóż, muszę po prostu poćwiczyć i przygotować się do następnych krajowych eliminacji, w których zamierzam wystartować”. Dużą dozą wyrozumiałości wykazał się także Event Manager z Electronic Arts Polska Grzegorz Pocztarski – „Turnieje typu FIFA Interactive World Cup planuje się nawet 5 miesięcy. To ogromne przedsięwzięcie pod względem logistycznym. Mistrzostwa Polski rozgrywaliśmy na konsolach PS2, gdyż są one po prostu popularniejsze i powszechniejsze w naszym kraju. Teraz zamierzamy pójść krok naprzód i przygotować imprezę na PlayStation 3. Jak oceniam występ Karola? Przed turniejem zawsze budzą się w nas nadzieje na dobry wynik, ale wiedziałem, na czym stoimy. Nie czuję żadnego rozczarowania, co więcej – cieszę się, że Polak zawitał na tak znakomite zawody, mógł pokazać się światu. Jest naprawdę bardzo dobrym graczem. Gra w klanie D–Link PGS, który regularnie uczestniczy w rozgrywkach typu ESL, WCG, PLF. Radzi sobie bez większych problemów”.

Na koniec organizatorzy przygotowali występ niemieckiej gwiazdy, zespołu Das Bo, który zachęcał publiczność do zabawy w rytmie hip–hopu. Polskiej ekipy jednak nie rozgrzał, więc spokojnie opuściliśmy zatłoczone Sony Center.

Podsumowując – FIWC08 to bardzo udane przedsięwzięcie. Firmy Electronic Arts oraz Sony spisały się na medal, gwarantując masę atrakcji i niezapomniane wrażenia. Atmosfera piłkarskiego święta była odczuwalna na każdym kroku, a sama otoczka wręcz perfekcyjna. Najważniejsze jest jednak to, że zawodom przyglądała się masa przypadkowych ludzi, którzy autentycznie zainteresowali się e–sportem i soczyście dopingowali wszystkich uczestników. Serdecznie dziękuję także Grzegorzowi Pocztarskiemu z polskiego oddziału Electronic Arts za świetną organizację wyjazdu polskiej ekipy. Oby kolejne mistrzostwa przyniosły nam jakieś trofeum.

Adam „eJay” Kaczmarek

FIFA 08

FIFA 08