Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Publicystyka 26 lipca 2001, 11:56

autor: Leszek Baczyński

Ostatnie bitwy Napoleona (4)

Artykuł ten to swoistego rodzaju uzupełnienie recenzji zestawu gier pt. „Battleground Collection 1” amerykańskiej firmy Talonsoft a skierowany jest głównie do osób które interesują się tematem wojen napoleońskich.

W walce tej straty były z obu stron bardzo wysokie. Francuzi musieli w końcu ustąpić. Książę brunszwicki Fryderyk Wilhelm stojąc ze swoimi oddziałami przy drodze postanowił częścią sił rozwinąć powodzenie angielskiej piechoty. Regiment czarnych huzarów brunszwickich i szwadron ułanów ruszyły do szarży. Idące kłusem szwadrony przeszły łagodnie w galop i gwałtownie uderzyły na Francuzów.

Tutaj jednak spotkał ich tragiczny zawód.

Francuzi, choć w odwrocie, nie mieli zamiaru pójść pod szable. Kilka równych salw ostudziło zapędy brunszwickich jeźdźców. Huzarzy i ułani tracąc około sześćdziesięciu ludzi cofnęli się, a widząc nadciągających kirasjerów francuskich poszli w rozsypkę. Nieudany atak jazdy ściągnął gwałtowny ogień artylerii francuskiej na grupę, w której znajdował się książę brunszwicki. Piechurzy rozpoczęli odwrót, a karne dotąd bataliony straciły spoistość i w popłochu rzuciły się do ucieczki.

Nie pomogły nawoływania bohaterskiego księcia, który w chwilę potem otrzymał śmiertelną ranę. Znajdujący się blisko mjr von Wachholtz wraz z kilkoma oficerami odniósł ciężko rannego spod ostrzału, ale nim złożyli go na ziemi, już nie żył. Pułkownik Olfermann chcąc osłonić odwrót resztek piechoty rzucił do szarży pozbieranych ułanów brunszwickich, ale ci na widok lansjerów francuskich rozpierzchli się na wszystkie strony.

Lansjerzy, którzy tak przestraszyli ułanów brunszwickich, należeli do 2 dywizji jazdy generała Pirego. Były to 5 i 6 pulki gen. barona Wathieza. Po rozpędzeniu. ułanów lansjerzy uderzyli na stojące w życie kompanie 42 i 44 regimentu pieszego. Szkoci bronili się w grupach, ostrzeliwując szarżujących przeciwników i walcząc z nimi na bagnety.

Warto zauważyć, że Szkoci, mimo iż zostali zaskoczeni, nie ulękli się i cały czas powstrzymywali dzielnie ataki Francuzów. Najcięższe walki toczyły się wokół małej grupki żołnierzy 44 regimentu, którzy zaciekle bronili swojego sztandaru. Jeden z lansjerów chwycił za drzewce sztandaru, a szablą ranił w głowę chorążego Christie. Christie z twarzą zalaną krwią wyglądał okropnie, ale słabnącymi dłońmi utrzymał sztandar. Jego koledzy zabili w tym czasie zdeterminowego lansjera.

Na pomoc lansjerom marszałek Ney wysłał kirasjerów. Opancerzeni, na ogromnych koniach, z pałaszami w rękach, wyglądali wspaniale budząc podziw i przerażenie. Rozpoczęli gonitwę za upartymi Szkotami, którzy twardo bronili swoich zroszonych krwią pozycji w stratowanym życie. Część kirasjerów Kellermanna zainteresowała się szczupłym orszakiem księcia Wellingtona, który uratował się dzięki ucieczce do wnętrza czworoboku 92 regimentu płk. Gordona.

Sytuacja była bardzo ciężka. Lada chwila mógł zostać ponowiony atak francuskiej piechoty, która rozbiłaby z łatwością mocno już zmęczonych Anglików.

Gen. Picton chcąc zakończyć niebezpieczne utarczki z jazdą przeciwnika zdecydował się na rzecz niezwykłą. Stanął na czele nie niepokojonego jeszcze przez nieprzyjaciela l batalionu 28 regimentu oraz 3 batalionu l regimentu królewskiego i ruszył do ataku. Oba bataliony uderzyły w pełnym biegu na kawalerię przeciwnika i, o dziwo, wyparły ją aż do Gémioncourt.

Po tym epizodzie około godz. 17 nastąpiła krótka przerwa w zmaganiach. Ney, który montował nowy atak, otrzymał pismo od Soulta z Fleurus informujące o rozpoczęciu bitwy pod Ligny: „Panie marszałku, napisałem Panu godzinę temu, że Cesarz zamierza zaatakować wroga o 2.30 na pozycji Bry i Sombreffe. W tym momencie bitwa trwa i nabiera rozmachu. Jego Wysokość obarczył mnie obowiązkiem przekazania Panu Jego woli. Ma Pan wykonać manewr w ten sposób, aby wyjść na prawą flankę wroga i jego tyły. Jeśli zaatakujecie szybko, armia ta będzie zgubiona. Los Francji jest w Pana rękach. Więc nie wahajcie się ani chwili i wykonujcie manewr nakazany przez Cesarza kierując się na Bry i Saint Amand, aby przyczynić się do decydującego zwycięstwa”. Ney trzymał jeszcze w dłoni pismo szefa sztabu, kiedy dostrzegł nadchodzące nowe siły nieprzyjacielskie, które zatrzymały się na zachodnim krańcu Quatre Bras. W tej sytuacji marszałek chciał jak najszybciej wyprzeć przeciwnika, którego siły wzrastały z godziny na godzinę, co mogło przeszkodzić w realizacji cesarskiego rozkazu.

Mimo pewnych sukcesów oddziały francuskie nie doszły jednak dalej niż do Gémioncourt, a bliskość lasu nie pozwalała na uderzenie szerszym frontem. W tej sytuacji marszałek postanowił przynaglić I korpus gen. d'Erlona, maszerujący właśnie w kierunku pola bitwy, aby użyć go do rozstrzygającego ataku.

Tymczasem jednak Ney zdecydował się na natychmiastowy atak w celu wyrzucenia nieprzyjaciela z lasu Bossu. Dywizja gen. Foya poszła więc prosto w kierunku lasu, a szwadrony kirasjerów Kellermanna uderzyły na centrum szyku angielskiego. Walka rozpoczęła się na nowo.

The Battleground Collection 1

The Battleground Collection 1