Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 19 września 2007, 15:57

autor: Bartłomiej Kossakowski

Gry według BioWare'u (3)

Wizyta w Hamburgu pozwoliła nam nie tylko pograć w Mass Effecta, ale również porozmawiać z szefem BioWare'u - Gregiem Zeschukiem. O Mass Effekcie, o Dragon Age, erpegu z Sonikiem i o grach fabularnych w ogóle.

GOL: Wspominałeś, że wszechświat w Mass Effect jest naprawdę ogromny. Czy ktoś próbował policzyć, ile kilometrów kwadratowych będzie można zwiedzić?

GZ: Nie, nie zrobiliśmy tego (śmiech). Ale to, co jest naprawdę fajne w tej grze, to że zwiedzanie jest trochę jak zabawa w Jednorękiego bandytę. Jeśli chodzi o planety nie związane z głównym wątkiem fabularnym, tak naprawdę nigdy nie wiesz, co tam znajdziesz. Na początku najlepiej się rozejrzeć z pomocą pojazdu. Na niektórych są tajne bazy, również twoich wrogów, ale tak naprawdę możesz tam trafić na wszystko. I dopiero podczas takiego zwiedzania zbierasz informacje, będące kawałkami całej układanki. Gdzieś spotykasz przedstawiciela rasy, z którą jesteś w sojuszu i on może powiedzieć: „hej, mamy problem, w tym i tym kwadrancie, możesz tam polecieć i to sprawdzić?”. To twój wybór, masz pełną wolność, nie musisz tego robić. Ale to, co mi się najbardziej podoba, to że w tym samym czasie mogę chłonąć fabułę albo powiedzieć: co mi tam, lecę na następną planetę. Oczywiście są momenty, kiedy nie możesz ot tak sobie przerwać walki i powiedzieć „spadam stąd”, ale gdy już skończysz, wracasz do statku i znów pojawia się to pytanie. Gdzie polecieć? I możesz lecieć wszędzie.

Mapa galaktyki. Dla BioWare – kolejny powód do dumy.

GOL: A planety, na których nie można lądować? Czy jest ich dużo?

GZ: Cóż, planety są różnych rozmiarów. Sposób, w jaki działa mapa, jest bardzo ciekawy. Uruchamiasz ją i widzisz całą galaktykę. Wtedy możesz wybrać jedną konstelację, a potem widzisz kilka różnych systemów gwiezdnych. Tam z kolei są planety i asteroidy... Rozglądasz się, ruszasz kursorem, przebierając w planetach. Możesz trafić na taką, na której nic nie ma, na niektórych są minerały i surowce – możesz je zebrać, po uprzednim przeskanowaniu okolicy.

GOL: Pracując zarówno przy Mass Effect, jak i Dragon Age, zdecydowaliście się stworzyć własne uniwersum. Co jest tak wyjątkowego w świecie Sonika, że – mimo iż odchodzicie od gier na licencjach – postanowiliście zrobić o nim grę?

GZ: Myślę, że jednak nie chcemy wyłącznie tworzyć własnych wszechświatów. Oczywiście, że chcemy mieć możliwość pracy nad własnymi rzeczami, to jest zawsze fantastyczne, ale czasami warto zrobić coś takiego. W przypadku Sonika sprawa jest o tyle ciekawa, że pracujemy tu na nowej dla nas platformie, czyli Nintendo DS. Byliśmy naprawdę otwarci w tej sprawie i zupełnie nie przeszkadza nam, że to licencja, bo tak naprawdę jesteśmy wielkimi fanami Sonika. Przyglądamy się różnym grom, choćby Mario & Luigi: Partners in Time czy Super Paper Mario i widzimy w tym wielkie wyzwanie. Jest wiele elementów, które musimy opracować: na przykład jak będzie działać prędkość, z której Sonic jest znany. To nigdy nie było jeszcze prezentowane w sposób, w jaki to zrobimy.

Sonic w erpegu? Czemu nie.

GOL: Erpegi przeszły długą drogę od Baldur’s Gate do Mass Effect. Jak myślisz – jak będą wyglądały za kolejne 10 lat?

GZ: To naprawdę niesamowite, kiedy patrzysz, jak gry wyglądały wtedy, a jak jest teraz. I myślę, że zmiany nie będą już tak wielkie, jak w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Oczywiście będziemy mogli pokazać większe światy, skupić się na szczegółach. Na pewno będziemy mogli pokazać więcej na ekranie, sporo też można zrobić w temacie sztucznej inteligencji. Ale myślę, że przed nami jeszcze długa droga do stworzenia takiej prawdziwie sztucznej inteligencji, gdy maszyna będzie robić całą grę (śmiech). Oczywiście mogę się mylić.

Rozmawiał: Bartłomiej Kossakowski

Mass Effect

Mass Effect

Dragon Age: Początek

Dragon Age: Początek