autor: Borys Zajączkowski
UbiDays 2007 - Paryż 22-23 maja (2)
Ubisoft to fajna firma. Bo fajne gry i wydaje, i robi. Nie dziwi więc, że na zorganizowane w Paryżu w dniach 22 i 23 czerwca UbiDays 2007 przybył tłum dziennikarzy ze świata.
- The Settlers: Rise of an Empire – ciężko póki co wyrokować, jak grywalni będą ci Settlersi, niemniej o ultraszczegółowo oddany świat małych ludzików możemy być spokojni.
- Splinter Cell: Conviction – to jest właśnie jeden z eksperymentów, o których wspominałem. Mniej skradania się, więcej akcji w tłumie ludzi, kontrola jego zachowania. Nie wiadomo, czy nowy SC będzie świetny, ale o to, że będzie niezły, możemy być jakby spokojni.
- Tom Clancy’s EndWar – nowy brand oparty o licencję sławnego pisarza i... póki co spora niewiadoma. Niemniej będzie to drugi reprezentant szlachetnego gatunku MMORTS, jeśli dobrze liczę...
- Dark Messiah of Dark and Magic: Elements – Xboksowa wersja interesuje nas jakby mniej, niemniej jej powstanie było tylko kwestią czasu.
- Blazing Angels II: Secret Missions – latanie i strzelanie do innych, co latają i strzelają to pomysł, który rodzi gry praktycznie od samego ich początku. Nie wydaje się, by miał stracić na atrakcyjności za naszego życia.
- Naruto – kolejny eksperyment. Pełna akcji mangowa przygodówka szykowana na europejski rynek. Co może pójść źle?
- Surf’s Up The Video Game – z pomocą King Konga Ubisoft już raz udowodnił, że gra zrobiona w oparciu o film może być niezła. Tym razem mamy do czynienia z tytułem mniej skomplikowanym.
Obok wiodących tytułów, Ubisoft coraz śmielej wkracza na rynek tzw. casual games, czyli wszystkich tych gierek, których zadaniem nie jest odciągnięcie nas od Command & Conquer, lecz raczej porwanie naszych babć, mam i siostrzyczek sprzed M jak Miłość. Tu pojawiają się na scenie takie tytuły jak My Words Coach (Wii) czy My Life Coach (NDS) i jak bardzo przyszłościowe by to nie było (bo jest), my i tak spadamy z Samem Fisherem na piwo.