Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 1 czerwca 2007, 12:43

autor: Patryk Rojewski

Nuklearne jutro (4)

Pewnego dnia zbudzimy się w naszym namiocie targanym wiatrem, przywdziejemy prymitywną zbroję z blaszek po puszkach...

Nie tylko światopogląd poróżnił obywateli nowej rzeczywistości – podzielił ich przede wszystkim wygląd, jaki zawdzięczają skutkom promieniowania. Stosunek do Mutantów, Ghouli, Deathclaw’ów itp. jest dowodem na to, że dyskryminacja odmiennych ras pozostanie, a nieuchronna konfrontacja interesów zbierze swoje krwawe żniwo. Najwięcej plemion odnalazłem w grze Tribal Rage (1997) gdzie boje prowadziło ze sobą aż 7 grywalnych frakcji – Motocyklistów, Cyborgów, Traktorzystów, Obcych, Amazonek, Czcicieli Śmierci i Obrońców. W niektórych grach powstały specjalne organizacje wyzwoleńcze. Mamy więc Bractwo Stali w Fallout Tactics: Brotherhood of Steel (2001), Rząd Nowego Ładu w The Fall: Last Days Of Gaia (2004) czy Desert Rangers w Wastelandzie. Tworzą się zupełnie nowe miasta i osady. Dochodzi również do zmiany nazw i struktur tych już znanych, jak New California Republic, San Francisco czy New Reno w nieśmiertelnym Falloucie 2. W wielu miejscach dominuje handel niewolnikami, mafia, domy publiczne bądź narkotyki. Ludzie nie doceniają więc faktu, że przeżyli. Robią wszystko, by na nowo się zatracić, unicestwić, zanihilować. Najdobitniejszym dowodem na to, że skutki zabawy z bombą atomową niczego nas nie nauczyły jest ostatnia misja w Fallout Tactics w Scott City. By przejść misję należało (o ironio!)... zdetonować głowicę.

Stwory zamieszkujące pustkowia nie są żadnymi fantastycznymi smokami, czy też nierealnymi kreaturami rodem z Forgotten Realms. Są to, a raczej były, zwykłe zwierzęta, które wskutek deformującego ciało promieniowania stały się przerażającymi stworami. Fakt, że były to kiedyś normalne istoty, a nie baśniowe potworki, dodatkowo przeraża. Zasmuca i zastanawia. Co potrafi wykreować promieniotwórczy opad najlepiej obrazuje przywołany wcześniej Stalker. A wszystko to w wyniku błędu człowieka. Wojny na przyciski. Nie zabrakło również mrocznych sekt, kościołów oraz wyznawców, tłumaczących detonacje bomb atomowych znakami od Boga. Są przepowiednie i proroctwa. Wszyscy trwają w przekonaniu, że tak miało być. Mamy więc postapokaliptyczne religie. Obyśmy ich nie poznali... Ciekawe, czym uraczą nas Panowie tworzący Burżuazję: Perłę Pustkowii czy Afterfall? Studiując informacje zawarte na stronach producentów, można wnioskować, że będą to projekty ambitne i nietuzinkowe. Gry, które przykują naszą uwagę, mające szansę bycia zapamiętanymi.

Kwestia ostatnia to nasz cel. Przeżyć? To na pewno. Od powodzenia konkretnych zadań zależy nie tylko nasz los, ale przyszłość całej ludzkości. Czy jest to zdobycie chipa oczyszczającego wodę (Fallout), odnalezienie Podręcznego Zestawu do Tworzenia Raju – Garden of Eden Creation Kit (Fallout 2), dotarcie do Jericho City będącego swoista arkadią (Bandits: Phoenix Rising) czy przepędzenie obcych istot, którzy tak naprawdę są ludźmi przeniesionymi z odległej przyszłości (Shadow Vault, 2004) – tak naprawdę, wszystko to sprowadza się do jednego. Mamy uratować świat. Jesteśmy zatem wybrańcami ludzkości, samotnymi, zdanymi na siebie The Chosen...

Beztrosko podziwiamy wspaniałe animacje charakterystycznych grzybków, rzadko zastanawiając się, co uczyniliśmy wciskając przycisk myszki.

Dlaczego świat postapokaliptyczny nas tak pociąga? Dlaczego intrygują nas konsekwencje ludzkiego błędu? Co wpłynęło na niezapomniany klimat Fallouta, który nie ukrywajmy, był sztandarowym przykładem wszystkiego, o czym wspomniałem? Opad radioaktywny, śmierć milionów ludzi, mutacje, nowe dewiacje. I ludzie, którzy niczego się nie nauczyli. Na czym polega nasza fascynacja postnuklearnym światem? Na strachu? Ciekawości? Czy chęci wiedzy o realnych skutkach atomowego pokera? A może po prostu, kiepska ocena w szkole, nieudana randka czy też kłótnia z najbliższymi jest niczym w porównaniu z walką o życie, którą musimy toczyć w wirtualnym pogorzelisku? Czas pokaże. Oby tylko wizje twórców gier nuklearnego jutra nie były samo spełniającym się proroctwem...

Patryk ROJO Rojewski