autor: Marek Czajor
Gry pirackie, cz. 2 (10)
Otrząsanie się rynku po wydaniu Pirates! trwało kilka lat, jednak kiedy Pirates! Gold okazał się jedynie podrasowanym graficznie, niczego nowego nie wnoszącym do zabawy remakiem jedynki, producenci ruszyli do boju.
Ale sama fabuła nie jest wyłącznie tym, co przyciąga graczy do Sea Dogs . Drugim, równie ważnym wabikiem jest nieograniczona wręcz swoboda poczynań. Możesz robić to, co chcesz, gdzie chcesz i jak chcesz. Jeśli masz ochotę, przyjmujesz konkretne zlecenia od gubernatorów albo kupców, a jeśli nie masz ochoty, to np. łupisz okręty na własną rękę, szukasz skarbu Malcolma Sharpa albo też decydujesz się na ożenek lub coś równie głupiego. Każde twoje działanie przekłada się na punkty doświadczenia i rozwijanie własnych umiejętności (żeglugi, szermierki, zdolności naprawy uszkodzeń czy szybkości przeładowywania dział). Oczywiście im jesteś większym rutyniarzem, tym lepsze okręty i liczniejszą flotę możesz posiadać.
Sea Dogs są praktycznie pod każdym względem bardziej rozbudowani niż Pirates! Ponad typowe, spotykane już niemal w każdej grze elementy (walka dystansowa, abordaże, wizyty w portowych tawernach, naprawy w stoczniach, handel u kupców, herbatka u gubernatora itd.) zatrudniasz dodatkowo oficerów, bosmanów, medyków, kanonierów i stolarzy, a przy ostrzale stosujesz różne rodzaje amunicji w zależności, jaką krzywdę chcesz wyrządzić przeciwnikowi. Ponadto podczas wizyt w miastach możesz pogadać niemal z każdą napotkaną postacią.
Oprawa graficzna gry jest trójwymiarowa i może się wciąż podobać. Bohatera widzisz z perspektywy trzeciej osoby, choć niekiedy masz do dyspozycji tryb pierwszoosobowy (np. podczas celowania z działa). Bardzo ładnie odwzorowane jest morze z efektami półprzezroczystości i falującą wodą, realistycznie wyglądają zmienne warunki pogodowe (mgła, deszcz, błyskawice), zapierają dech w piersiach bitwy, cieszy zaimplementowanie cyklu dnia/nocy itp. Sea Dogs otrzymali bardzo wysokie oceny w renomowanych serwisach i szkoda, że w Polsce wydani zostali (pod tytułem Sea Dogs: Piraci ) aż z dwuletnim opóźnieniem (tyle choć, że w rodzimej wersji językowej). Jakiś czas temu można było jeszcze ich nabyć za grosze w ramach serii „Nowa Extra Klasyka” CD Projektu.
Duża popularność Sea Dogs sprawiła, że Akella dość szybko podjęła decyzję o kontynuowaniu tego tematu. Rozpoczęto prace nad sequelem, ale kiedy w 2003 roku nowa gra była już w zaawansowanym stadium wykonania, nagle roboty wstrzymano. Dlaczego? Ano dlatego, że w kinach święcił właśnie tryumfy film Pirates of the Caribbean: The Curse of the Black Pearl (nominowany do Oscara w pięciu kategoriach) i u rosyjskich programistów złożył wizytę zachodni wydawca – mocą jego pieniędzy prawie ukończone Sea Dogs II zostały przefasonowane na Pirates of the Caribbean .