Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 19 lutego 2007, 07:09

autor: Borys Zajączkowski

Battle of Britain. PeCetowe Eldorado

Jest takie miejsce, którym konsole stanowią 1 procent rynku i w zasadzie mało kogo interesują inne gry niż pecetowe. Nibylandia? Nie. Rosja.

Battle of Britain

Symulatory latania produkowane przez zespół Olega Maddoxa stanowią swego rodzaju ewenement w świecie, w którym największą popularnością cieszą się gry jak najprostsze – gry, w których poziom trudności jest tak dobrany, by każdy gracz mógł poczuć, że grać umie. IL-2 Sturmovik nigdy nie udawał, że jest przystępny, jednak czas poświęcony jego opanowaniu owocował miesiącami dobrej zabawy pompującej w gracza satysfakcję z własnych umiejętności. Pamiętam jak dziś, więc pewnie już tego nie zapomnę, jak wyglądały moje pierwsze próby startu jednosilnikowym samolotem śmigłowym (tak, startu – lądowania jeszcze nie rozważałem), gdy maszyna przepadała mi na bok, reagując na ruch obrotowy własnego śmigła. A do tego należało jeszcze nawiązać w powietrzu walkę z przeciwnikiem i nie spaść podczas prób uchwycenia go w celownik. Ot, hardcore.

Po serii kolejnych części i dodatków do IL-2, po Pacific Fighters, Maddox zabrał się za grę pod nowym tytułem: Storm of War: Battle of Britain. Czyli wirtualni piloci dostaną wszystko to, w czym już są zakochani i jeszcze więcej. Jeszcze doskonalszy realizm przejawiający się w obliczanych w czasie rzeczywistym uszkodzeniach (odstrzelony kawałek skrzydła, to ten kawałek, który ciachnęła seria z pokładowego cekaemu), w puszystych chmurach. I w fantastycznym poziomie detali, które są oczywiste w przypadku samolotów, którymi latamy, ale niekoniecznie w przypadku jednostek naziemnych, fal rozbijających się o brzeg czy historycznych budynków (most londyński, Big-Ben).

Zresztą samo rozglądanie się po w pełni trójwymiarowych kabinach maszyn winno dostarczyć niemałych wrażeń. W Battle of Britain wszystkim można sterować przesuwając wajchy, przepustnicę, kręcąc przełącznikami i obserwując przyrządy pokładowe. Wydaje się, że po Battle of Britain przez spory czas ciężko będzie sobie wyobrazić, co jeszcze można w symulatorze latania uczynić realniejszym. Sami jeszcze nie graliśmy – ale to, co widzieliśmy, wygląda bosko.

Rig’n’Roll

Kto nie zna serii 18 Wheels of Steel, maszeruje do kąta. Spalenie się ze wstydu jak najbardziej zrozumiałe. Ta niepozorna gierka – polegająca na sterowaniu ciężarówką jednym palcem jednej ręki, popijaniu dowolnie wybranego trunku drugą ręką i na słuchaniu muzyki podczas jazdy – na stałe wbiła się do ścisłego kanonu złodziei czasu, dlatego że żaden chłopiec nie umie odmówić sobie przyjemności jeżdżenia 18-kołowcem po Stanach.

Ma jednak 18 Wheels przykrą przypadłość – z odcinka na odcinek dostajemy to samo, tylko ciut więcej. Więcej niezniszczalnych ciężarówek, większe tereny, na których nikomu nie udowodnimy, że kilkaset koni to lepiej niż kilkadziesiąt, a kilkadziesiąt ton to więcej niż jedna – bo dowolnie mały samochodzik czy kawałek murku okaże się nie do... rozjechania. Nie jest to ten power, którego się po 18-kołowym królu szos spodziewamy. Bliska jest jednak data opracowania remedium na te niedoskonałości.

Nazywa się ono Rig’n’Roll, a o powadze podejścia do tematu niech świadczy fakt, że autorzy gry 3-krotnie już odwiedzili USA, by samodzielnie przejechać się z kamerą po co ważniejszych trasach, dobrze zapamiętać to, co kierowca widzi z kabiny i co wirtualny kierowca winien również zobaczyć. Stąd pakowane do gry są charakterystyczne budowle, miasta zrywają ze schematem 4 ulic na krzyż – zresztą... gracz będzie mógł wysiąść z ciężarówki i na własnych nogach udać się do pobliskiego baru, by tam pogadać z ludźmi, jakieś zlecenie przyjąć (a może i jakiegoś zlecenia odmówić ;-) ).

Ciężarówki to klasa sama w sobie, gdyż licencje na nie są w trakcie zdobywania, więc przynajmniej część z wozów, którymi pokierujemy, nie będzie wymyślona. Nie wiem, jak mieć się będzie niszczenie licencjonowanych maszyn, bo wiemy nie od dziś, że producenci samochodów TAKICH licencji nie sprzedają, nawet Electronic Arts, a jednak Rig’n’Roll będzie posiadać schemat zniszczeń... wszystkiego. Z całą pewnością na rozcierane po ścianach tuneli samochody policyjne licencji zdobyć się nie uda. :-) A do tego rockowa muzyka – nie jakieś plumkanie – fabuła i odrobina zarządzania ekonomicznego, by do samego trzymania cegłówki na gazie nikogo nie ograniczać.

King's Bounty: Legenda

King's Bounty: Legenda

You are Empty

You are Empty

IL-2 Sturmovik: Cliffs of Dover

IL-2 Sturmovik: Cliffs of Dover

Theatre of War: Pola zagłady

Theatre of War: Pola zagłady

Ascension to the Throne: Wojna o Koronę

Ascension to the Throne: Wojna o Koronę

Rig'n'Roll: Tirowiec

Rig'n'Roll: Tirowiec

Swashbucklers: Stal kontra proch

Swashbucklers: Stal kontra proch

Death to Spies

Death to Spies

XIII Wiek: Śmierć lub Chwała

XIII Wiek: Śmierć lub Chwała

Fantasy Wars

Fantasy Wars

PT Boats: Knights of the Sea

PT Boats: Knights of the Sea

Whirlwind Of Vietnam: Operacja w dolinie Ia Drang

Whirlwind Of Vietnam: Operacja w dolinie Ia Drang

Streets of Moscow

Streets of Moscow

The Tomorrow War

The Tomorrow War