Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 16 listopada 2006, 12:29

autor: Marek Czajor

Zapach papieru cz. III (6)

Przełom wieku i tysiąclecia był decydujący dla wielu prasowych tytułów o grach. Mimo iż pluskwa milenijna okazała się jedynie sprytnym chwytem marketingowym i nie ona zadecydowała o losach niektórych gazet, dla wielu czasopism nadeszły ciężkie czasy.

Czy to już wszystko? Nie, jeszcze kilka tytułów się znajdzie. Bardzo ciekawym zjawiskiem jest GameRanking . Miesięcznik ten, poświęcony grom komputerowym i konsolowym, jest jednym z najmłodszych dzieci polskiej prasy komputerowej. Redagujący go zespół składa się w głównej mierze z byłych redaktorów Clicka! , zmuszonych do odejścia z wydawnictwa Bauer. Stare konie, weterani branży (Randall, Frogger, dr Destroyer, Hunter i inni) podjęli się stworzenia pisma „dla tych, co umieją czytać”. Oznacza to brak cedeków i oszałamiającego layoutu, rekompensowany 80 stronami newsów, opisów, wywiadów, raportów, artykułów publicystycznych, felietonów itd. Jest co poczytać, a „Słowa od Randalla” znowu wywołują spore kontrowersje, podobnie jak to miało miejsce kilka lat wcześniej w Gamblerze .

Po wydaniu czterech pierwszych numerów przez hurtownię oprogramowania Play, GameRanking zmienił wydawcę (obecnie są to firmy Zorion i Proxima), uniezależniając się tym samym od jakichkolwiek dystrybutorów gier w Polsce. I mimo braku Coverów ukazuje się regularnie udowadniając, że zapotrzebowanie na słowo pisane w naszym narodzie nie wygasło. Czy jest alternatywą dla CD-Action i innych „wielkich”, czy tylko ich uzupełnieniem? Wydaje mi się, że raczej to drugie, ale w każdym razie – trzymam kciuki za GameRanking .

Oba pisma próbowały zdobyć rynek słowem pisanym, nie atrakcyjnymi gadżetami. Tylko GameRankingowi się udało.

Twórcy GameRanking sporo ryzykowali, decydując się na wydawanie pisma bez CD. Nie tak dawno bowiem inny magazyn o grach – Virus – próbował podobnej drogi, ale z miernym skutkiem. Virus zainfekował kioski w marcu 2003 roku, zachęcając do kupienia niezwykle atrakcyjną ceną (1,99 zł.). Ten kolorowy dwutygodnik w miękkiej okładce prezentował się całkiem przyzwoicie, choć jak dla mnie, pisany był trochę niechlujnym językiem. Żywot jego nie był jednak długi, choć burzliwy i pełen zagadek. Premierowy numer ukazał się z dopiskiem „CD-Action – wydanie specjalne”, następny „Click! – wydanie specjalne”, a kolejne... nie ukazały się wcale. Po długiej przerwie Virus wypłynął na wierzch ponownie, tym razem bez żadnych już dopisków. Długo jednak nie pociągnął, bo tylko do września 2005 roku. „Ostro gramy” – brzmiało motto magazynu. Może i ostro, szkoda tylko, że tak krótko.

Na powierzchni nadal utrzymują się Gry Komputerowe . Najstarsze pismo o grach w Polsce straciło gdzieś swój błysk i egzystuje sobie spokojnie gdzieś z boku. Szczerze mówiąc sam nie wiem jak gazeta, które tak jest lekceważona w branży i tak zbiera srogie cięgi na forach interetowych, nadal jest rentowna. Może CGS dopłaca do interesu? A może to gracze przesadzają, odsądzając pismo od czci i wiary?

Bardzo dziwna sytuacja wytworzyła się wokół polskiej edycji niemieckiego GameStara . Tak naprawdę do końca nie wiadomo, czy to pismo jeszcze trwa, czy też jest kaput. Debiutując na polskim rynku 1 kwietnia 2003 roku, już na starcie zdawało się tworzyć godną konkurencję dla dominującego CD-Action . Wydawane najpierw z 3 CD, a potem z DVD, prezentowało się niezwykle solidnie.: atrakcyjna, sztywna okładka, duża objętość (132 strony) i dobre pełne wersje gier (np. Throne of Darkness). Wprawdzie nie kipiało przesadnie kolorami (większość tekstów umieszczonych na białym tle), ale właśnie dzięki temu wyglądało schludnie, estetycznie i co ważne – czytało się go nad wyraz wygodnie.

Pełne wersje gier w Grach Komputerowych do pięt nie dorastają tym od konkurencji, ale przynajmniej pismo ukazuje się systematycznie. Nie to co GameStar.

Recenzje gier w GameStarze pogrupowane były gatunkami. Testy co wartościowszych tytułów zajmowały nieraz po kilka stron, łącząc w sobie cechy recenzji, solucji i poradnika (dołączane były opisy misji, broni, ruchów, tricki itp.). Podobał mi się taki układ oraz taka formuła recenzowania i uważam, że pismo rzeczywiście, zgodnie z zamierzeniami twórców było „nowoczesne, eleganckie, trafiające idealnie w potrzeby wymagających graczy”. Z drugiej strony, według forumowych opinii wielu fanów, było nieco zbyt sztywniackie.

Zapach papieru cz. II
Zapach papieru cz. II

Wysyp nowych czasopism o grach w „złotym pięcioleciu” stanowił poważny problem i ostrzeżenie dla starszych wydawnictw, zadomowionych już na rynku. Środowisko czytelników nie jest bowiem z gumy i jeśli jedni przyciągną ich do siebie, to inni na tym stracą.

Zapach papieru cz. I
Zapach papieru cz. I

Historia pism komputerowych w Polsce sięga czasów PRL-u, historia magazynów o grach jest nieco młodsza, choć równie bogata. W pierwszych latach komputeryzacji w Polsce nikt nie ryzykował tworzenia i wydawania czasopisma o grach.