autor: Marek Czajor
Zapach papieru cz. III (6)
Przełom wieku i tysiąclecia był decydujący dla wielu prasowych tytułów o grach. Mimo iż pluskwa milenijna okazała się jedynie sprytnym chwytem marketingowym i nie ona zadecydowała o losach niektórych gazet, dla wielu czasopism nadeszły ciężkie czasy.
Czy to już wszystko? Nie, jeszcze kilka tytułów się znajdzie. Bardzo ciekawym zjawiskiem jest GameRanking . Miesięcznik ten, poświęcony grom komputerowym i konsolowym, jest jednym z najmłodszych dzieci polskiej prasy komputerowej. Redagujący go zespół składa się w głównej mierze z byłych redaktorów Clicka! , zmuszonych do odejścia z wydawnictwa Bauer. Stare konie, weterani branży (Randall, Frogger, dr Destroyer, Hunter i inni) podjęli się stworzenia pisma „dla tych, co umieją czytać”. Oznacza to brak cedeków i oszałamiającego layoutu, rekompensowany 80 stronami newsów, opisów, wywiadów, raportów, artykułów publicystycznych, felietonów itd. Jest co poczytać, a „Słowa od Randalla” znowu wywołują spore kontrowersje, podobnie jak to miało miejsce kilka lat wcześniej w Gamblerze .
Po wydaniu czterech pierwszych numerów przez hurtownię oprogramowania Play, GameRanking zmienił wydawcę (obecnie są to firmy Zorion i Proxima), uniezależniając się tym samym od jakichkolwiek dystrybutorów gier w Polsce. I mimo braku Coverów ukazuje się regularnie udowadniając, że zapotrzebowanie na słowo pisane w naszym narodzie nie wygasło. Czy jest alternatywą dla CD-Action i innych „wielkich”, czy tylko ich uzupełnieniem? Wydaje mi się, że raczej to drugie, ale w każdym razie – trzymam kciuki za GameRanking .
Twórcy GameRanking sporo ryzykowali, decydując się na wydawanie pisma bez CD. Nie tak dawno bowiem inny magazyn o grach – Virus – próbował podobnej drogi, ale z miernym skutkiem. Virus zainfekował kioski w marcu 2003 roku, zachęcając do kupienia niezwykle atrakcyjną ceną (1,99 zł.). Ten kolorowy dwutygodnik w miękkiej okładce prezentował się całkiem przyzwoicie, choć jak dla mnie, pisany był trochę niechlujnym językiem. Żywot jego nie był jednak długi, choć burzliwy i pełen zagadek. Premierowy numer ukazał się z dopiskiem „CD-Action – wydanie specjalne”, następny „Click! – wydanie specjalne”, a kolejne... nie ukazały się wcale. Po długiej przerwie Virus wypłynął na wierzch ponownie, tym razem bez żadnych już dopisków. Długo jednak nie pociągnął, bo tylko do września 2005 roku. „Ostro gramy” – brzmiało motto magazynu. Może i ostro, szkoda tylko, że tak krótko.
Na powierzchni nadal utrzymują się Gry Komputerowe . Najstarsze pismo o grach w Polsce straciło gdzieś swój błysk i egzystuje sobie spokojnie gdzieś z boku. Szczerze mówiąc sam nie wiem jak gazeta, które tak jest lekceważona w branży i tak zbiera srogie cięgi na forach interetowych, nadal jest rentowna. Może CGS dopłaca do interesu? A może to gracze przesadzają, odsądzając pismo od czci i wiary?
Bardzo dziwna sytuacja wytworzyła się wokół polskiej edycji niemieckiego GameStara . Tak naprawdę do końca nie wiadomo, czy to pismo jeszcze trwa, czy też jest kaput. Debiutując na polskim rynku 1 kwietnia 2003 roku, już na starcie zdawało się tworzyć godną konkurencję dla dominującego CD-Action . Wydawane najpierw z 3 CD, a potem z DVD, prezentowało się niezwykle solidnie.: atrakcyjna, sztywna okładka, duża objętość (132 strony) i dobre pełne wersje gier (np. Throne of Darkness). Wprawdzie nie kipiało przesadnie kolorami (większość tekstów umieszczonych na białym tle), ale właśnie dzięki temu wyglądało schludnie, estetycznie i co ważne – czytało się go nad wyraz wygodnie.
Recenzje gier w GameStarze pogrupowane były gatunkami. Testy co wartościowszych tytułów zajmowały nieraz po kilka stron, łącząc w sobie cechy recenzji, solucji i poradnika (dołączane były opisy misji, broni, ruchów, tricki itp.). Podobał mi się taki układ oraz taka formuła recenzowania i uważam, że pismo rzeczywiście, zgodnie z zamierzeniami twórców było „nowoczesne, eleganckie, trafiające idealnie w potrzeby wymagających graczy”. Z drugiej strony, według forumowych opinii wielu fanów, było nieco zbyt sztywniackie.