autor: Marek Czajor
Zapach papieru cz. II (4)
Wysyp nowych czasopism o grach w „złotym pięcioleciu” stanowił poważny problem i ostrzeżenie dla starszych wydawnictw, zadomowionych już na rynku. Środowisko czytelników nie jest bowiem z gumy i jeśli jedni przyciągną ich do siebie, to inni na tym stracą.
Rok 1995 miał być rokiem zmian w Computer Studio . Numer 1/95 nareszcie zapoczątkował erę koloru w piśmie będąc ostatnim, w którym opisywane były gry na wszystkie platformy sprzętowe. Odtąd kolejne numery dedykowane były wyłącznie tytułom na PC, natomiast ukazujące się od czasu do czasu Computer Studio Wydanie Specjalne stało się magazynem stricte Amigowym. Ruch ten spowodował rychłe zamarcie pecetowego wydania, natomiast drugie pismo, zasilane tekstami i energią fanów „przyjaciółki”, zaczęło radzić sobie na rynku.
W marcu 1996 roku Computer Studio Wydanie Specjalne zmieniło nazwę na Amiga Computer Studio, wykorzystując fakt upadku Amigowca i Commodore & Amiga. Jednocześnie straciło charakter typowego periodyku o grach, stając się pismem o wszystkim, co związane z Amigą. Dla mnie jako gracza i posiadacza CD-32 była to okrutna zniewaga, dlatego pożegnałem się z nowym tworem bez żalu. Upadło w 2001 roku.
Inny growy tytuł CGS-u – Gry Komputerowe – powoli ewoluował w rozwoju, nie robiąc jednak wokół siebie nadmiernego szumu. Nie oferował ani „powykręcanych” rubryk, ani kontrowersyjnych felietonów, ani typowej dla innych bufonady. W zamian dawał wiele solidnych tekstów o grach, sporo recenzji konsolowych (traktowanych objętościowo na równi z PC-towymi) i bardzo fajne „komiksowe” solucje (Comics Solution). Stopniowo zwiększał też objętość: z 46 stron w 1995 roku do 84 stron w 1998 r.
Pod koniec roku 1997 nastąpiło przemeblowanie w redakcji Gier Komputerowych . Do głosu dopuszczeni zostali młodzi pasjonaci gier, mający w zamierzeniu szefostwa wnieść powiew świeżości w lekko skostniałe teksty. We wstępniaku do nr 12/97 czytamy: „Postawiliśmy na młodych, bardzo młodych recenzentów... Może są na bakier z piękną pisownią, ale są za to szczerzy i autentyczni...”.
Przyznam, że decyzja odmłodzenia redakcji Gier Komputerowych zaskoczyła mnie i kompletnie nie przekonała, może dlatego, że dotychczasowe ich teksty uważałem za bardzo dobre. Niestety, odtąd sięgając po pismo czułem się, jakby w jednej chwili teleportowano mnie na zapadłe nowohuckie osiedla. Językowa ohyda! Nie wiem, może znaleźli się entuzjaści slangowego cool języka i określeń typu „trzęsidupek” (jakby kto nie wiedział – to o Rumble Packu na N-64), wielu jednak zraziło się wierutnie. Ja Gry Komputerowe pożegnałem.