Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 4 października 2006, 10:59

autor: Marek Czajor

Zapach papieru cz. I (5)

Historia pism komputerowych w Polsce sięga czasów PRL-u, historia magazynów o grach jest nieco młodsza, choć równie bogata. W pierwszych latach komputeryzacji w Polsce nikt nie ryzykował tworzenia i wydawania czasopisma o grach.

W maju 1997 roku nastąpił debiut kolejnego miesięcznika – w kioskach pojawił się Reset . Czasopismo powstało głównie przy udziale byłych redaktorów Secret Service , a pierwszym rednaczem został także ex-secretowiec – Jacek „User Jama” Marczewski. Reset wystartował z dużym impetem – nakład 70 tys. egz., dwie edycje do wyboru (pismo z CD lub bez) i kupa pomysłów do zrealizowania.

Wstęp do pierwszego numeru Resetu brzmiał dość sztampowo: „...aby stworzyć nowatorskie pismo, zerwaliśmy ze starymi układami i utartymi schematami”... Czy to nowatorstwo dotyczyć miało oszczędnego acz estetycznego layoutu (czarne litery na białym tle, niewielkie obrazki), czy może rozrośniętych „Odlotów” – działu o wszystkim i niczym – to pozostało tajemnicą autora wstępniaka. Nie zaobserwowałem niczego ani nowatorskiego, ani niezwykłego w pierwszych odsłonach Resetu .

O ile Reset prezentował się oszczędnie w formie, o tyle Action Plus nie miał prezencji w ogóle. Ot, kupa tekstu przerywana mapką lub tabelką. To nie było pismo dla estetów.

Tymczasem na fali rosnącej popularności CD-Action powstało pisemko Action Plus . Kiedy pojawiło się w kioskach w lutym 1998 roku, wyglądało jak wkładka do swego starszego brata (niewielka liczba stron, ten sam wydawca, logo CDA na okładce). Wzajemne więzi podkreślał również fakt, że zawartość czasopisma kryła poradniki, solucje, tipsy i wskazówki do gier opisywanych równolegle w CD-Action . Co ciekawe, Action Plus obok pecetowych, zamieszczał również opisy tytułów konsolowych. Oczywiście był tu maleńki haczyk – gra musiała występować również w wersji na PC.

Jeśli ktoś myśli, że to koniec prasowych debiutów w „złotym pięcioleciu”, to się grubo myli. W czasie lipcowej kanikuły 1998 roku zaistniał I/O (nazwa tłumaczona była jako Input/Output). Magazyn ten, przyznaję, wywarł na mnie raczej przygnębiające wrażenie – chudy, na dennym papierze, z mało atrakcyjną zawartością Covera CD. Pocieszałem się jednak myślą, że od przybytku głowa nie boli i być może pojawienie się kolejnego branżowego czasopisma wpłynie pozytywnie na atrakcyjność konkurencji. Zresztą przy ówczesnym nasyceniu rynku prasą o grach również I/O musiał rychło coś zmienić, by nie zakończyć porażką rywalizacji, zanim na dobre ją rozpoczął.

Na zakończenie premier „złotego pięciolecia” muszę koniecznie powiedzieć o jeszcze jednym debiutancie z 1998 roku – PC Games CD . Podobnie jak w przypadku PC Gamera Po Polsku , tytuł ten wydawany był na zachodniej licencji – niemieckiego miesięcznika o grach PC Games. Wydawca zdawał się być dość egzotyczny (JMG Magazine Publishing Company), gdyż znany był raczej czytelnikom o innych zainteresowaniach (CKM, Playboy).

Czy pisma-niewypały miałyby szansę odebrać czytelników takim potentatom jak Secret Service czy CD-Action? Raczej wątpię, chociaż Magia Gier... kto wie?

Gdy wziąłem do ręki pierwszy, sierpniowy numer PC Games CD – oniemiałem. Przed oczami miałem doskonale zredagowane, kolorowe, 100-stronicowe pismo w grubej okładce i na kredowym papierze. CD-ek aż roił się od świeżutkich dem. W mojej opinii PC Games CD zjadał PC Gamera Po Polsku na śniadanie i stwarzał poważne zagrożenie dla konkurencji z CD-Action na czele.

Nie wszystkie pisma wystartowały tak dobrze jak te wymienione powyżej. Było kilka projektów, które padły tuż po starcie (Magia Gier, Gry, PC Nonstop) kończąc przygodę z czytelnikami na pierwszym numerze. Dla mnie osobiście najbardziej żal potencjału Magii Gier. Magazyn, wydany w formie katalogu w drugiej połowie 1994 roku przez Print Shops Prego (wydawcy „Samochodów Świata”, „Motocykli Świata”, „Ciężarówek Świata” itp.), tworzony był we współpracy z IPS-em. Premierowy numer prezentował się imponująco: sztywna kolorowa okładka, 156 stron zapełnionych dziesiątkami opisów gier, dział shareware, konkursy itd. Wewnątrz znalazłem również zapowiedź drugiego numeru. Niestety, nigdy się nie ukazał, widocznie wydawca wrócił do zainteresowań motoryzacją.

Marek „Fulko de Lorche” Czajor

Ciąg dalszy nastapi...

Zapach papieru cz. III
Zapach papieru cz. III

Przełom wieku i tysiąclecia był decydujący dla wielu prasowych tytułów o grach. Mimo iż pluskwa milenijna okazała się jedynie sprytnym chwytem marketingowym i nie ona zadecydowała o losach niektórych gazet, dla wielu czasopism nadeszły ciężkie czasy.

Zapach papieru cz. II
Zapach papieru cz. II

Wysyp nowych czasopism o grach w „złotym pięcioleciu” stanowił poważny problem i ostrzeżenie dla starszych wydawnictw, zadomowionych już na rynku. Środowisko czytelników nie jest bowiem z gumy i jeśli jedni przyciągną ich do siebie, to inni na tym stracą.