Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 4 października 2006, 10:59

autor: Marek Czajor

Złote pięciolecie. Zapach papieru cz. I

Historia pism komputerowych w Polsce sięga czasów PRL-u, historia magazynów o grach jest nieco młodsza, choć równie bogata. W pierwszych latach komputeryzacji w Polsce nikt nie ryzykował tworzenia i wydawania czasopisma o grach.

Pierwszym redaktorem naczelnym Gamblera (lub jeśli wierzyć stopce: pełniącym obowiązki rednacza) został Grzegorz Eider. Pomijając innych autorów, chciałbym wspomnieć o osobie odpowiedzialnej za oprawę graficzną pisma – Piotrze Kakiecie, z którego żartobliwych rysuneczków zaśmiewałem się jeszcze w Komputerze. W jego rękach Gambler wyglądał jak straszydło: napaćkany dziwacznymi figurami geometrycznymi i kostkami domina, bez kolorystycznych wodotrysków, z powykręcanym częstokroć na wszystkie strony tekstem (VARIAtkowo). Ten nietypowy layout był przedmiotem drwin przeciwników i uwielbienia fanów.

Debiutujący Gambler nie grzeszył urodą, ale pod względem objętości i zawartości bił współ debiutującego konkurenta na głowę.

Niemal jednocześnie z Gamblerem wystartowały Gry Komputerowe , wydawane przez Computer Graphics Studio. Pomysłodawcami i realizatorami projektu byli Marek Suchocki i Dariusz Kazik, założyciele Computer Studio . Znaczek Computer Studio na okładce zresztą jasno dawał do zrozumienia, kto za tym wszystkim stoi. Debiut periodyku trudno porównać z Wejściem Smoka – do kiosków trafiła niepozorna, 34-stronicowa chudzina, której nikt by chyba nie zauważył, gdyby nie czerwony kolor. Podczas przerzucania stron pisma rzucił mi się w oczy przede wszystkim dobrej jakości papier, choć i zawartość numeru była całkiem przyzwoita. Do konkurentów trochę chyba jednak brakowało (brak recenzji, kącików tematycznych, tipsów itd.).

Sytuacja prasy gier komputerowych na koniec roku 1993 przedstawiała się całkiem nieźle. Na rynku znajdowało się sześć rywalizujących ze sobą tytułów, które musiały się rozwijać, jeśli chciały zagarnąć dla siebie czytelników. Do nasycenia rynku było jednak jeszcze daleko, o czym przekonały graczy następne lata.

Złote pięciolecie

Lata 1994-98 można by uznać za najlepszy okres branżowej prasy growej. Na rynku znajdowało się najwięcej czasopism, co rusz pojawiały się nowe periodyki (również konsolowe), a te stare wcale nie przegrywały walki o klienta rozwijając się i stale wzmacniając swoją pozycję. Poza jednym spektakularnym upadkiem (Top Secret ) interes w branży kwitł aż miło. Co ciekawe, mimo iż prasowi weterani zagarnęli już rzesze czytelników dla siebie, debiutanckie tytuły znalazły chętnych do ich nabywania.

W kwietniu 1996 roku pojawił się w kioskach pierwszy numer CD-Action , wydany przez Silver Shark s.c. Pismo – z założenia dedykowane wyłącznie PC-towym grom komputerowym – charakteryzowało się tym, że już od samego początku ukazywało się wyłącznie z Cover CD. Odpadła więc stosowana przez inne magazyny zabawa z wydawaniem dwóch odmian tego samego pisma (z CD i bez). To był strzał w dziesiątkę. Nakład premierowego numeru (12,5 tys. egzemplarzy) sprzedał się prawie w całości.

Ciekawostka: pierwotnie CD-Action pomyślany był jako dwumiesięcznik (jest o tym wzmianka we wstępie do pierwszego numeru pisma).

Debiut CD-Action mimo, iż udany, nie zapowiadał jeszcze takiej dominacji tego magazynu, jaką mamy dzisiaj. Ja sam nie byłem przez dłuższy czas fanem wrocławskiego czasopisma, uważając go za zbyt napuszone i mało klimatyczne. Trzeba jednak przyznać, że sztywna okładka, kredowy papier i cedek w standardzie sprawiały wrażenie profesjonalizmu. Tymczasem jeszcze w 1996 roku CD-Action zaczął zamieszczać na krążkach pełne wersje programów. Nie były to jakieś pełnodyskowe super hity, lecz starsze światowe produkcje lub nowsze polskie tytuły (np. gra Prawo Krwi). Mimo to liczył się sam fakt otrzymania pełnowartościowej gry w cenie pisma i pomysł spodobał się graczom.

Progresja popularności CD-Action wskazywała na to, że miesięcznik obrał właściwy kierunek. Już w 1997 roku czasopismo znacznie zwiększyło nakład, osiągając sprzedaż na poziomie prawie 50 tys. egzemplarzy miesięcznie. W lipcu następnego roku, inicjując serię „kolekcja CDA”, magazyn jako pierwszy na polskim rynku załączył pełnokompaktową, w pełni komercyjną wersję gry – świetny pinball Timeshock! A co na to konkurencja?

Mimo iż wydawnictwo Computer Graphics Studio miało już w ofercie dwa tytuły growe – Gry Komputerowe i Computer Studio , tandem Suchocki-Kazik uznał, że polski rynek udźwignie jeszcze jeden tytuł (a nawet więcej, ale o tym później). W taki oto sposób w czerwcu 1996 roku światło dzienne ujrzał pierwszy numer PC Gamer Po Polsku , wydawany na licencji PC Gamer UK. Pismo ukazywało się w wersjach z Coverem CD lub bez cedeka.

Tytuły brzmią podobnie? Może, ale to jednak dwa całkiem różne pisma, wydawane na licencjach dwóch zachodnich magazynów.

Większość tekstów o grach w PC Gamerze Po Polsku tłumaczonych było z angielskiego wydania magazynu i to chyba dosłownie, bo pozostawiono nawet podpisy oryginalnych recenzentów. Jedyny rodzimy akcent pojawiał się przy okazji krajowych wywiadów, opisów sprzętu lub publicystyki. Niestety, pod względem objętości polska edycja ze swoimi kilkudziesięcioma stronami do pięt nie dorównywała angielskiemu, grubemu na ponad 200 stron oryginałowi. Ubogość PC Gamera Po Polsku „docenili” chyba także gracze, bo wiosną 1999 r. Pismo przestało się ukazywać. Odtąd przedruki z oryginalnego PC Gamera przeskoczyły do Gier Komputerowych .

Zapach papieru cz. III
Zapach papieru cz. III

Przełom wieku i tysiąclecia był decydujący dla wielu prasowych tytułów o grach. Mimo iż pluskwa milenijna okazała się jedynie sprytnym chwytem marketingowym i nie ona zadecydowała o losach niektórych gazet, dla wielu czasopism nadeszły ciężkie czasy.

Zapach papieru cz. II
Zapach papieru cz. II

Wysyp nowych czasopism o grach w „złotym pięcioleciu” stanowił poważny problem i ostrzeżenie dla starszych wydawnictw, zadomowionych już na rynku. Środowisko czytelników nie jest bowiem z gumy i jeśli jedni przyciągną ich do siebie, to inni na tym stracą.