Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 5 czerwca 2006, 10:46

autor: Michał Bobrowski

Karima - Lara Croft na żywo

O trzcinie, Karimie i o Hitmanie, czyli spotkanie z Larą Croft na żywo, czyli rozmowa z Karimą Adebibe.

Piątkowy wieczór 2 czerwca A.D. 2006 zapowiadał się wyjątkowo interesująco. To właśnie na ten dzień, Cenega Poland zaplanowała premierową imprezę związaną z Tomb Raiderem: Legendą. Na miejsce imprezy wybrano dość klimatyczne miejsce, za jakie niewątpliwie należy uznać położoną na warszawskiej Pradze „Fabrykę Trzciny”. Gościem specjalnym, a zarazem głównym „gwoździem programu” miała być Karima Adebibe – modelka aktualnie wcielająca się w komputerową Larę Croft. Ja sam na to spotkanie wybierałem się z tym większą przyjemnością, gdyż wcześniej miałem umówiony wywiad z główną bohaterką, jak również zgodę Eidosa na małą „nietypową” sesję zdjęciową...

Misza: Zanim zadam Ci pytania, które przygotowałem na dzisiejszą rozmowę – powiedz proszę jak się czujesz odpowiadając w zasadzie od dłuższego już czasu na te same lub podobne pytania, które słyszysz przy okazji każdej prezentacji?

Karima: W zasadzie jest to dla mnie zrozumiałe i chyba się do tego po prostu przyzwyczaiłam. W końcu każdy musi zadać podobną część pytań związanych z moją postacią. Przyznaję jednak, że entuzjastycznie podchodzę do sytuacji, w których słyszę jakieś nowe, nietypowe pytanie. Kocham takie momenty.

Misza: Teraz siedzimy sobie w Warszawie, w maju moi redakcyjni koledzy spotkali Cię na E3 w Los Angeles. Jakie inne miejsca zdążyłaś już odwiedzić jako Lara Croft?

Karima: Po pierwsze, to pozdrawiam twoich kolegów (Shuck, Łosiu – to do Was). Co do miejsc, które odwiedziłam – jest ich już naprawdę niesamowita ilość. Odbyłam „tournee” po Stanach, po Europie, m.in. Hiszpanii, Francji. Cieszę się, że trafiłam również do miejsca, w których jeszcze nigdy nie byłam, czyli do Polski.

Misza: Jak się czujesz w sytuacji, gdy na każdym tego typu spotkaniu czy prezentacji czujesz na sobie spojrzenia znacznej części męskiej części towarzystwa, która dosłownie „pożera Cię” wzrokiem? Czy Twojemu aktualnemu partnerowi to nie przeszkadza?

Karima: Jako modelka jestem do tego przyzwyczajona. Co więcej nieraz dzięki temu jako kobieta czuje się bardziej atrakcyjna i doceniana. Mój partner też nie jest o to zazdrosny. Stara się po prostu nie myśleć o tym w takich kategoriach.

Misza: Jak dowiedziałaś się o możliwości zostania nową twarzą Lary Croft?

Karima: To dość proste. Eidos – międzynarodowy wydawca gry – zorganizował casting poszukując nowej Lary. Moja agencja odpowiedziała na to zapisując również mnie. Do castingu zgłosiła się naprawdę bardzo duża liczba kandydatek. Pomyślnie przechodziłam przez kolejne sita, w trakcie których usłyszałam wiele pytań, musiałam udzielać wielu odpowiedzi. Ostatecznym sprawdzianem były pytania, które zadawali mi członkowie kierownictwa Eidosa. Miałam szczęście, że spośród trzech kandydatek, które dotarły do tego etapu, ostateczny wybór padł właśnie na mnie.

Misza: Co twoim zdaniem zadecydowało, że to właśnie Ty wcielasz się w tę postać, a nie ktoś inny?

Karima: Myślę, że przede wszystkim fakt, że pod względem charakteru jestem bardzo zbliżona do Lary. Podobnie jak Lara jestem bardzo ciekawa poznawania świata. Prawdopodobnie komisja uznała, że wiele z moich cech charakteru doskonale pokrywa się z ich wizerunkiem Lary. Myślę, że o wyborze zdecydował jeszcze jeden fakt – ja, w odróżnieniu od większości modelek, naprawdę jestem fanką gier, w praktyce w domu miałam już do czynienia z prawie wszystkimi modelami konsol.

Misza: Skoro już mówimy o konsolach, to na której z nich lubisz grać najbardziej?

Karima: Aktualnie moją ulubioną konsolą jest Xbox. Mam co prawda inne, np. Playstation 2, ale na Xboxie grywam najczęściej.

Misza: Czy planujesz zakup którejś z nowych konsol np. Playstation 3 czy Nintendo Wii?

Karima: O widzisz – miałam już okazję spróbować grać na Nintendo Wii i to jest coś niesamowitego – ten unikalny kontroler (Karima w tym miejscu zaczyna obrazowo gestykulować pokazując sposób sterowania). Jednak przyznaję, że jak na razie to właśnie Xbox najbardziej podbił moje serce.

Misza: Jaki typ gier preferujesz?

Karima: W zasadzie lubię kombinację różnych typów gier. Trudno tu mówić o jednym konkretnym typie. Podobnie jak wiele osób na tym świecie kocham sterować Mario czy Luigim, dużym sentymentem darzę „oldschoolowe” tytuły jak Doom. Z ostatnich gier wymienię The Warriors, Godfather, Crash Bandicoot i inne. Jak sam widzisz to naprawdę dość spora mieszanka.

Misza: Pozwól, że zapytam Cię teraz o coś innego. Co tak naprawdę robisz, aby utrzymać w kondycji tak wspaniałą figurę (w tym momencie na twarzy Karimy pojawia się naprawdę śliczny uśmiech, a odpowiedź zaczyna dopiero po kilkukrotnym, wymownym „well...”)?

Karima: Oczywiście na pewno pomocny był fakt, że wcześniej pracowałam jako modelka i tym samym od dłuższego czasu zwracałam większa uwagę na pewne rzeczy. Przyznam też, że obecną kondycję i wygląd zawdzięczam też treningom, dzięki którym znacznie lepiej mogłam przygotować się do „bycia Larą”. Treningi te obejmowały walkę wręcz, strzelanie, musiałam zrobić licencję pilota, prawo jazdy na motocykl. Trenowałam m.in. z żołnierzami SAS. Z drugiej strony przechodziłam lekcję etykiety dworskiej i wiele innych. Tak więc jak widzisz... trochę tego było. To było wspaniałe, ale czasami naprawdę trudne.

Misza: Opowiedz proszę o wydarzeniu, które wcielając się w Larę wspominasz najmilej, oraz o takim, z którym masz przykre wspomnienia.

Karima: Hmmm... było tego trochę, ale w zasadzie mogę opowiedzieć Ci w tym momencie o przygodzie, która łączy w sobie i najlepsze i najgorsze wspomnienia. Przygotowując się do roli Lary zaliczyłam m.in. trening latania helikopterem. To było naprawdę coś wspaniałego i niezapomnianego. Licencję na latanie czymś takim chciałam mieć od dawna. Kłopot jednak w tym, że zaraz jak pierwszy raz wylądowaliśmy, moje pytanie do pilota brzmiało „gdzie jest łazienka?”. Nieprzewidziana choroba lokomocyjna dawała mi się we znaki przez cały tamten dzień...

Misza: Kolejne z pytań, które szczególnie powinno zainteresować męską część naszych czytelników – jaki jest twój ideał mężczyzny i ideał partnera?

Karima: Ha – tylko dla kogo? Dla Lary czy Karimy?

Misza: Zacznij może od Lary...

Karima: Tutaj to na pewno będzie Hitman. Na pewno o nim słyszałeś. Moim zdaniem to idealny partner dla Lary. Jest interesujący... a poza tym to też Eidos tak więc wszystko pozostanie w rodzinie. Lara potrzebuje kogoś, kto będzie w stanie dotrzymać jej kroku, kto będzie nie tylko wspaniale zbudowany, ale kto będzie ją stymulował mentalnie i intelektualnie. Ten gość musi być naprawdę inteligentny. No i nie zaszkodziłoby jakby lubił gry. Myślę, że w przypadku Karimy opis ideału będzie bardzo podobny. Z kimś takim chciałabym np. spędzać całe weekendy na graniu, na oglądaniu filmów i przegryzaniu chipsów czy orzeszków (hmmm... to chyba będą dobre synonimy angielskiego junk food). Taki gość musi być po prostu bardzo a to bardzo interesujący.

Misza: Pozwól, że na koniec zrobimy małą niespodziankę dla czytelników GRY-OnLine. Myślę, że zdjęcia, które zamieszczę na końcu tego wywiadu, na pewno przypadną im do gustu. (Podałem Karimie koszulkę, które specjalnie na tę okazję przygotowaliśmy).

Byłem naprawdę mile zaskoczony tym spotkaniem – po pierwsze Karima okazała się na żywo znacznie atrakcyjniejsza niż na oficjalnych fotografiach reklamowych, po drugie, wydaje się być naprawdę osobą szczerą i otwartą na ludzi, po trzecie (też istotne...) mówi naprawdę miłą dla ucha czystą angielszczyzną, po czwarte (i to chyba dla nas wszystkich najważniejsze) – okazała się być jedną z Nas – osobą naprawdę kochającą gry!

Ja zaś po zakończonym wywiadzie mogłem spokojnie poczekać na początek oficjalnej imprezy...

Już sama wielkość wspomnianego lokalu zapowiadała, że będzie to niemała prezentacja. Istotnie, według informacji otrzymanej od głównych organizatorów zaproszenia otrzymało ponad 300 osób. Przychodzących gości witał szpaler rodzimych hostess ucharakteryzowanych na Lary Croft.

Lary Croft wersja PL.

Zarówno samo wejście jak i sala, w której zaplanowano sam pokaz, ucharakteryzowane zostały na południowoamerykańską świątynię.

W trakcie całej imprezy do dyspozycji gości oddano kilka solidnie wyposażonych stanowisk, na których co oczywista, można było pograć w najnowszą część Tomb Raidera.

Samo rozpoczęcie imprezy zaplanowano na godzinę 21.00 – jak się okazało, na planach się skończyło... a dwaj specjaliści od tradycyjnych instrumentów perkusyjnych musieli umilać oczekującym czas znacznie dłużej, niż zapewne było to zaplanowane.

Na szczęście większość przybyłych miała okazję poznać się już wcześniej, tak więc bardzo szybko prawie każdy zakątek Fabryki Trzciny wypełnił się towarzystwem wymieniającym najnowsze informacje i plotki. Na wysokości zadania stanęła obsługa lokalu, która szybko ruszyła „po salach” z półmiskami wypełnionymi przekąskami. Jedynie czego można żałować, to fakt, że przed pokazem barmani serwowali wyłącznie soki (dlaczego? O tym za chwilę...)

Właściwy pokaz rozpoczął się z prawie godzinnym opóźnieniem. Na pierwszy ogień poszła przedstawiona na rozwieszonych w sali „plazmach” prezentacja samej gry. Tutaj dla porządku dodam, że lwią część z zaproszonych gości stanowili przedstawiciele handlowi, gdyż to właśnie głównie pod ich kątem przygotowuje się tego typu spotkania, niemniej jednak dla przedstawicieli mediów to również okazja do zdobycia ciekawego materiału. Prezentacja obejmowała przedstawienie głównej bohaterki jak i krótkie pokazy samej gry na jej różnych etapach. Całość niestety „okraszono” niezbyt przekonywującym komentarzem lektorki, która na bieżąco starała się komentować to, co wszyscy widzieli na ekranach. Dużą wesołość wśród zgromadzonych wywołał szczególnie komentarz nowych umiejętności Lary, która „teraz potrafi przeskakiwać z jednego wibrującego drążka na drugi”.

Po zakończonej prezentacji najważniejszych cech gry na scenie pojawił się zespół taneczny, który całkiem zgrabnie wykonał kilkuminutowy układ choreograficzny.

Jego zwieńczeniem było pojawienie się na scenie głównej bohaterki, która przemaszerowawszy przez tłum widzów w charakterystyczny dla siebie sposób rozsunęła na boki „kamienne” ściany...

Karima powitała zebranych gości i zaprosiła ich na małą sesję Q&A... i wydawać by się mogło, że w tym momencie winna zacząć się najciekawsza część spotkania. Stało się jednak inaczej – organizatorzy liczyli zapewne, że zgromadzeni goście ruszą szturmem do zadawania pytań. Być może zaplanowany był jeszcze jakiś inny punkt programu. Niemniej jednak od tego momentu część oficjalna wydawała się być „lekką” improwizacją.

Sytuację starał się ratować znany części z Was z wydawnictwa Axel Springer Banan, który tego wieczora pełnił rolę głównego tłumacza. Niemniej jednak pytań padło naprawdę mało i nie pomogły wysiłki ze strony samej Karimy, która próbowała wskazywać osoby z widowni. Być może, gdyby przybyli goście mogli wcześniej wychylić „conieco” (a nie tylko sam sok...) pytań pojawiłoby się znacznie więcej, a tak niezbyt udana sesja pytań i odpowiedzi dość szybko dobiegła końca.

Teraz, gdy z perspektywy dwóch dni analizuję tę wydarzenia, myślę, że jest jeszcze jedno wytłumaczenie tej sytuacji – towarzystwo wyposzczone prawie godzinnym opóźnieniem, po prostu zgłodniało i miało ochotę jak najszybciej dobrać się do zastawionych w sąsiedniej sali stołów. Istotnie, za taką hipotezą przemawia widok, jaki można było tam zastać w kilka minut po zakończeniu części oficjalnej. Zamieszczone na kolejnej stronie zdjęcia chyba najlepiej oddają tłok, jaki można było zastać zarówno przy półmiskach, a przede wszystkim przy barze.

Trzeba przyznać, że ten element imprezy stał na bardzo przyzwoitym poziomie – zarówno ciepłe jak i zimne dania, jak i późniejsze desery przygotowano smakowicie i co najważniejsze – w ilościach wystarczających dla wszystkich przybyłych. Tym samym towarzystwo bardzo szybko, już we własnym gronie przystąpiło do konsumpcji.

Fakt, że sporo z tych osób następnego dnia na hotelowym śniadaniu spotkałem dopiero przed godziną 11.00, świadczy o tym, że konsumpcja trwała dość długo. Pomimo widocznych oznak „porannego zmęczenia” przyznali oni, że imprezę należy zaliczyć do udanych. Ja sam, z uwagi na zbyt duży chaos i improwizację oceniam ją nieco niżej, ale dla mnie najważniejszym punktem tamtego wieczoru i tak była możliwość spokojnej rozmowy z Karimą, stąd mogę spokojnie przymknąć oko na pewne niedociągnięcia.

Michał „Misza” Bobrowski

Tomb Raider: Legenda

Tomb Raider: Legenda