Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 24 maja 2006, 11:45

autor: Wojciech Gatys

Tylko zabawka? (4)

Człowiek się starzeje, a gry komputerowe jakoś wydorośleć nie umieją. I nie chodzi o same gry czy o samych graczy. Chodzi o ich postrzeganie w tak zwanym „cywilizowanym” społeczeństwie.

Oczywiście, mamy nieco zaległości w porównaniu z przemysłem filmowym. Nasi pradziadkowie chodzili już do kin, a o komputerach niewiele wiedzą czasem nawet nasi ojcowie. Ale ta branża dojrzeje i kiedyś na pewno będzie można opowiedzieć o swoich cywilizacyjnych podbojach w towarzystwie nie-graczy, nie wzbudzając tym samym fali chrząknięć i niezdecydowanych spojrzeń.

A swoją drogą – niech te nadęte pajace żyją sobie w swoim świecie. Niech się dziwią, skąd wiem, że śmigłowce Apache produkuje McDonell Douglas, jaki błąd Kserkses popełnił pod Salaminą i co to po angielsku znaczy Conscription. Jeśli powiem, że z gier komputerowych – nikt mi nie uwierzy. W końcu żeby zdobyć taką wiedzę, trzeba przeczytać sto książek, a następnie przedyskutować je w szacownym gronie przy dobrym winie za 15 złotych (no bo snobami przeca nie jesteśmy).

Na szczęście im starsza będzie nasza ukochana branża, im starsi będziemy my (o zgrozo), tym więcej będziemy mogli pieniędzy z naszych coraz wyższych pensji przeznaczać na gry, a tym samym będą one coraz śmielej przedostawać się do życia codziennego i kultury (choćby i masowej). Na pewno kiedyś nadejdzie taki dzień, że w towarzystwie nie będzie już wypadało nie wiedzieć, kto to jest Sid Meier. Oby ten dzień nadszedł jak najszybciej... A może nie?

Sid Meier – czy będzie kiedyś tak popularny jak Steven Spielberg?

Miałem taki sen... Cały świat był jedną wielką Koreą. Dziesięć kanałów telewizyjnych poświęconych było turniejom w StarCrafta, Tresh był bardziej popularny niż David Beckham, a widok siedemnastolatki ubranej w elfi strój, grającej w kawiarence w Lineage: The Bloodpledge nie dziwił nikogo. Chciałem się wybrać do kina, a tam tylko Doom, Silent Hill i w ramach „klasyki retro” – Wing Commander z Freddie Prinze Juniorem. Na Ligę Mistrzów nikt nie wykupił licencji, bo stała się zbyt mało popularna.

To może rzeczywiście, niech już zostanie jak jest?

Wojtek „Malacar” Gatys