futurebeat.pl News Tech Mobile Gaming Nauka Moto Rozrywka Promocje

Technologie

Technologie 9 lutego 2022, 14:40

Gram w Dying Light 2 na siedmioletniej karcie graficznej… Nie jest źle, ale znalazłem lepsze rozwiązanie

Jak często trzeba zmieniać sprzęt, żeby pozostawać na bieżąco? Przekonałem się na własnej skórze, że stara karta graficzna potrafi wiele, a potem także, że sprzęt wcale nie musi mi być potrzebny do grania.

Spis treści

Kartę graficzną kupiłem w 2015 roku. Później długo jej nie wymieniałem, bo nie istniała taka potrzeba. Latami grałem na 22-calowym monitorze, który oferuje rozdzielczość 1680x1050. Na takim ekranie GTX 960 dawał sobie radę w zasadzie z każdą grą, jaką tylko w niego nie rzuciłem. Battlefieldy, Total Wary, Metro Exodus. To działało. Nawet jak dokupiłem drugi monitor, taki Full HD, poczciwa 960-ka sobie radziła.

Wiadomo jednak, postęp nie śpi. Pojawiły się konsole nowej generacji, pojawiły się bardziej wymagające gry. Cyberpunka 2077 ograłem na Xboksie, ale Dying Light to gra wymagająca precyzji. Grałem w nią na padzie, próbowałem, ale dla mnie prywatnie bez myszy skakanie po dachach nie jest tak przyjemne. Zwłaszcza, jak nocą goni cię banda żywych zwłok. Wtedy nie chcesz spaść z gzymsu.

CO TY MASZ DOKŁADNIE ZA KARTĘ?

Mówimy tu dokładnie o modelu Gigabyte GeForce GTX 960 Windforce 2X 4GB GDDR5. To sprzęt stworzony w oparciu o procesor Maxwell GM206 zbudowany jeszcze w technologii 28 nm. To zdecydowanie nie była w momencie premiery, czyli na początku 2015 roku karta topowa. W tamtych czasach za najlepszy wybór dla gracza uważało się GTX-a 970, a za marzenie 980-kę. One jednak wyraźnie przekraczały mój budżet i stanęło na modelu ze średniej półki.

Z pewną obawą pobrałem więc nową produkcję na komputer. Ulepszałem go etapami i to GPU jest w tej chwili najwęższym gardłem. Kości RAM-u w mojej „budzie” nie mają jeszcze roku, a procesor i płyta główna są o połowę młodsze niż „grafika”.

Co dość oczywiste, Dying Light 2 włączyło się automatycznie ustawione na niską jakość grafiki. Tego było jednak trochę mało, żeby uzyskać zadowalającą płynność. Menu gry oferuje dość niewielkie możliwości regulowania jakości grafiki. Musiałem więc zejść z rozdzielczością do 1680x1050 (nic strasznego, przywykłem) i wyłączyć upscaling. W tym momencie gra stała się… cóż, grywalna. Zobaczcie sami.

Co do jakości, widać to na wideo powyżej. Zdecydowanie nie jest to ta ostrość obrazu i poziom szczegółowości, którego spodziewamy się po grze z 2021 roku, i który Dying Light 2 faktycznie dostarcza na wyższych ustawieniach. Umówmy się jednak, że przy takiej przepaści pomiędzy wiekiem sprzętu i gry nie oczekujemy, że będzie ładnie. Po prostu mamy nadzieję, że będzie działać.

I działało? Tutaj odpowiedź może brzmieć - tak, ale. Wyraźnie, wręcz namacalnie, czuć jak po uruchomieniu gra się doczytuje. Animacja wtedy aż chrupie, skacze, dławi się i dusi. Zwykle trwa to jakieś 30 sekund do minuty. To najlepiej po prostu przeczekać. Później sytuacja bardzo wyraźnie się poprawia, co nie znaczy, że nie zdarzają się spadki i to wyraźne.

Początkowo, przed premierowym patchem, gra nie chciała mi pokazać licznika FPS-ów, jakiego programu i metody nie próbowałem użyć. Na oko wydawało mi się, że gram w 30 klatkach z dalszymi spadkami. Później jednak licznik się pojawił i przyznam, że mnie zaskoczył. W tych momentach, w których nie czuć było żadnych zacięć, ani spadków, pokazywał okrągłe 40 FPS-ów. Choć oczywiście wolałbym 60, ale to nie jest zła wartość. Gorzej, że w niektórych momentach spadki były więcej niż zauważalne. W kącie ekranu zdarzało mi się widywać liczbę 17, a to już pewien problem, a czasem gra się przywieszała i widywałem cyferkę 7.

Ostatecznie jednak liczy się nie to, jak duże są spadki, tylko jak częste. I tu raportuję, że problemy nie osiągnęły poziomu, na którym uniemożliwiłyby zabawę. Przede wszystkim spadki nie przeszkadzają w tych najbardziej wymagających uwagi momentach, jak pościgi albo walki z dużymi grupami przeciwników. To mógłby być duży problem, bo kiedy podąża za nami małe stadko żywych zwłok, nagłe „chrupnięcie” animacji mogłoby zaburzyć nam precyzję skoku. Zamiast na latarni ulicznej moglibyśmy wylądować na ulicy, a to… Nie, nie pewna śmierć, „dwójka” nocą jest łagodniejsza niż „jedynka”. Wciąż jednak takie sytuacje miałyby duży wpływ na odbiór całości.

Mimo tych, przyznaję licznych, kompromisów, w ten sposób bawiłem się z Dying Lightem 2 jakieś dwadzieścia pięć godzin.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to już końcówka życia mojej 960-ki. Gry będą coraz bardziej wymagające, ona nie będzie coraz młodsza. Z drugiej strony to doświadczenie pozwala w innej perspektywie spojrzeć na wyścig po nowe karty graficzne. Może potrzeba zakupu nowego GPU nie jest wcale aż tak paląca? Może te starsze jeszcze pociągną?

Marcin Strzyżewski

Marcin Strzyżewski

W GRYOnline.pl zaczynał w dziale publicystyki, później był kierownikiem działu technologii, co obejmowało zarówno newsy oraz publicystykę, jak i kanał tvtech. Wcześniej pracował w wielu miejscach, m.in. w redakcji portalu Onet. Z wykształcenia rusycysta. Od lat planuje, żeby wrócić do nurkowania, ale na razie jest zajęty głównie psem, królikiem i kanałem youtube’owym, na którym opowiada o krajach byłego ZSRR.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Wybucha epidemia zombie, co zabierasz ze sobą?

75%
Maczetę
11,3%
Rewolwer i pudełko naboi
7,4%
Zapalniczkę
6,3%
Fotografię rodziny
Zobacz inne ankiety