Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 5 kwietnia 2006, 11:47

autor: Krzysztof Żelawski

Była sobie gra... (6)

Współczesne gry trójwymiarowe liczą sobie 10 lat, gry obdarzone 'dostrzegalną' grafiką ze 20. Pierwsze, w które dało się tak naprawdę grać mają ponad 30 lat. A co było wcześniej, co doprowadziło do powstania gier w ogóle?

Baer znalazł się w punkcie wyjścia. Bezsenne noce zaowocowały olśnieniem. Baer przypomniał sobie, że większość części wbudowanych w konsolę, znajduje się również w telewizorach. Zaczęło się żmudne zapraszanie na pokazy przedstawicieli wszystkich największych producentów odbiorników TV. Delegacje przyjeżdżały, grały, oglądały, mówiły, że świetne, wyjeżdżały i więcej się nie odzywały. Wszystkie oprócz jednej. Konsolą zainteresowała się firma RCA. Wiosną 1969 rozpoczęły się kolejne rozmowy. Historia lubi się jednak powtarzać. Znów były wielkie nadzieje, a skończyło się wielką lipą. RCA wycofała się z negocjacji. Na szczęście jeden z jej ważnych pracowników postanowił przejść do konkurencji i zatrudnił się w firmie Magnavox (jej ludzie też byli na prezentacji). Udało mu się przekonać swoich szefów, żeby dali Brown Boxowi jeszcze jedną szansę. Tak też się stało.

Ralph Baer i Louis Etlinger (szef działu patentów w Sanders Associates) dostali zaproszenie do Fort Wayne w stanie Indiana, gdzie Magnavox miało swoją główną siedzibę. Prezentację oglądało szerokie audytorium złożone z pracowników wysokiego szczebla. Ci jednak, z jednym wyjątkiem, okazali się zbieraniną sztywniaków, którym zabawka Baera kompletnie nie przypadła do gustu. Całe szczęście, że wyjątkiem okazał się Jerry Martin, główny menadżer odpowiedzialny za rozwój i produkcję. Bez zastanowienia podjął decyzję o rozpoczęciu rozmów z Sanders Associates. Debatowano przez pół roku, aż wreszcie podpisano porozumienie. Baer sprzedał prawa do produkcji Brown Boxa.

Żeby nie było jednak za wesoło, inżynierowie Magnavoxa wzięli konsolę Baera na warsztat i dosyć mocno ją zmodyfikowali. Najbardziej zmienili cenę. Baer marzył o zabawce za 25 dolarów, a skończyło się na 100. Prototyp gotowy był jesienią 1971 roku. Nazwano go Magnavox Odyssey 1TL-200 i zaczęto rozsyłać pojedyncze egzemplarze do dealerów w całym kraju. Wystartowała także kampania reklamowa, w której udział wziął podobno sam Frank Sinatra (Wyobrażacie sobie, żeby PS2 był reklamowany w Polsce przez np. Krzysztofa Krawczyka?) Wreszcie 3 marca 1972 w całym USA rozpoczęły się przedpremierowe pokazy dla dziennikarzy i zaproszonych gości, a w sierpniu zaczęła się sprzedaż konsol.

Konsola Odyssey 1TL200 w wersji przeznaczonej do detalicznej sprzedaży.

Koniec końców, po 6 latach starań Baer odniósł wielki sukces. W ciągu 5 miesięcy Magnavox Odyssey 1TL-200 sprzedała się w 100 tys. egzemplarzy, mimo iż w kampanii reklamowej kłamliwie sugerowano, że konsola działa tylko z telewizorami Magnavoxu. Jak to zwykle bywa, Baer znalazł wielu naśladowców i następne 20 lat spędził wyciągając sądownie kasę od wszystkich, którzy próbowali zarabiać na jego pomyśle. Jednym z pierwszych, który mu podpadł był niejaki Nolan Bushnell.