Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 29 grudnia 2005, 12:10

autor: Anna Jankowska

Polskie Towarzystwo Badania Gier - czym się zajmuje?

Równolegle z LAN Party Poland w Poznaniu odbywała się konferencja naukowa pt.: „Kulturotwórcza funkcja gier. Gra jako medium, tekst i rytuał.” pod egidą Polskiego Towarzystwa Badania Gier. Z jego przewodniczącym, dr. Jerzym Szeją, rozmawia Anna Jankowska.

Anna Jankowska [Gry-OnLine]: Czy mógłby Pan przybliżyć ideę konferencji?

Dr Jerzy Szeja: Konferencja z założenia była interdyscyplinarna – łączyła wiele różnych badań naukowców reprezentujących poszczególne dyscypliny nauki. Liczba tych dyscyplin na naszej konferencji przekroczyła tuzin. Gry jako ważny składnik współczesności muszą być badane. Przykładem doceniania ważkości tej problematyki może być przyznanie tegorocznej Nagrody Nobla za zastosowanie teorii gier w ekonomii. Niemniej jednak znakomitą większość tutaj obecnych interesuje raczej miejsce gier w kulturze współczesnej, niż nauki ścisłe. Przedmiotem takich badań może być uczestnictwo graczy w życiu społecznym, warto w tym kontekście np. analizować znane wszystkim gry komputerowe. Innym obszarem może być np. wykorzystywanie gier w glottodydaktyce, czyli nauczaniu języków obcych.

AJ: Jak daleko sięga problematyka gier?

JS: Oprócz wcześniej wymienionych, zjawisko to obejmuje także gry planszowe i ruchowe, odtwarzanie ról, psychodramę... W zależności od specjalizacji referentów mieliśmy do czynienia z badaniami naukowymi socjologów, psychologów, medioznawców, pedagogów, literaturoznawców itd. Każdy z nich zajmuje się z innej strony problematyką uczestnictwa w grach oraz oddziaływania gier na samych graczy. Analizowane jest miejsce gier i cała sfera wykorzystywania wolnego czasu w kulturze współczesnej, czy też negatywne lub pozytywne skutki grania. Wszystko to wiąże się z zachowaniami ludycznymi, co jest najbardziej widoczne dla szerokiej publiczności w grach komputerowych, ale może się również objawiać w innej działalności.

AJ: Jak ocenia Pan zainteresowanie konferencją?

JS: Zainteresowanie było na pewno duże, ponieważ jak na konferencję naukową 75 zgłoszonych referatów to bardzo wiele, zwłaszcza że trzeba je było rozplanować tylko na dwa dni. Równolegle do konferencji naukowej odbyła się impreza związana z grami komputerowymi – Poznań Game Arena. Trud organizacji z pewnością się opłacił, ponieważ wielu naukowców z odległych dziedzin mogło wymienić się poglądami czy też wynikami własnych badań. Odbyło się wiele dyskusji o różnorodnej tematyce, które próbowały w węższy lub szerszy sposób objąć całość dziedziny i jest to twórcze dla rozwoju wiedzy.

AJ: Czy istnieje potrzeba organizowania konferencji tego typu?

JS: Z pewnością są one bardzo ważne dla nauki, albowiem gry to bardzo słabo zbadany obszar. Istnieje zbyt wiele obiegowych opinii na ich temat. Są one w sposób nieuprawniony postrzegane bądź zbyt negatywnie, bądź zbytnio pozytywnie. Najczęściej są to okazjonalne obserwacje osób i nie mają wspólnego z postępowaniem naukowym. Opinie bazują najczęściej na tzw. faktach medialnych budzących nie tylko w użytkownikach, ale w całym społeczeństwie uzasadniony niepokój, choć niekoniecznie mających oparcie w pozamedialnej rzeczywistości. Dopiero rzetelne postępowanie naukowe może wyciągnąć wnioski z poszczególnych zachowań uczestników, ponieważ podstawowym celem nauki jest objaśnianie świata, postaw ludzi i ich uczestnictwa w kulturze współczesnej.

AJ: Byliśmy również świadkami formalnego zawiązania się Polskiego Towarzystwa Badania Gier. Czy mógłby Pan pokrótce przedstawić jego ideę? Dlaczego powstało, jakie ma przed sobą główne zadania?

JS: Towarzystwo zostało formalnie zarejestrowane w maju br., ale jego początki sięgają lat poprzednich. Głównym celem towarzystwa jest integracja środowiska naukowego w celach ludologicznych a szerzej – badania gier. W obręb zadań PTBG wchodzi stwarzanie wspólnej płaszczyzny porozumienia i możliwości wymiany informacji w środowisku naukowym. Chodzi nam również o publikacje naukowe oraz reprezentowanie środowiska w mediach.

AJ: Jakie są najbliższe plany Polskiego Towarzystwa Badania Gier?

JS: W chwili obecnej najważniejszym zadaniem PTBG jest wydanie materiałów pokonferencyjnych w postaci książkowej. Ważne jest również, aby poprzez konsolidację środowiska i umożliwienie wspólnej wymiany doświadczeń rozwijać interesującą nas dziedzinę nauki. Ponadto niektórzy z badaczy czują się niejako powołani do przedstawiania społeczeństwu, czy też władzy, pewnych tez związanych z grami. Pojawił się na przykład problem ratingu w grach komputerowych, czyli system ich oceny.

AJ: Jak ocenia Pan stopień otwarcia konferencji na zewnątrz?

JS: Osoby z referatami stanowiły około połowy uczestników, reszta przyjechała, aby wysłuchać wystąpień, wziąć udział w dyskusjach.

AJ: Czy pojawiły się zaproszenia na konferencję skierowane do ludzi spoza środowiska naukowego?

JS: Oczywiście jest to związane z możliwościami informacji społecznej, ponieważ same media muszą być zainteresowane tematem. Promocja była prowadzona głównie przez PTBG – w Internecie od dłuższego czasu można było znaleźć informacje na temat konferencji. Różne wzmianki pojawiły się także w prasie.

AJ: Jaka jest Pana opinia na temat firm zajmujących się grami komputerowymi?

JS: Jeśli chodzi o polskich wytwórców gier komputerowych to trzeba pamiętać, że krajowi deweloperzy są specyficzni, ponieważ produkują głównie na rynki zachodnie. Produkcji typowo polskich jest stosunkowo niewiele. Kondycja finansowa naszych firm bardzo często uniemożliwia zajmowanie się czymś innym niż samą pracą nad grą. Z drugiej strony nie wszyscy naukowcy są zainteresowani współpracą z biznesem, dlatego że generalnie tylko część ich badań może mieć pewne zastosowanie rynkowe. Natomiast tym, co mogłoby łączyć oba środowiska, jest wspomniany już przeze mnie problem ratingu, który w Polsce w dalszym ciągu nie istnieje, a wiele wskazuje na to, iż powinien być wprowadzony. W większości państw Europy zachodniej od pewnego czasu funkcjonują zalecenia ogólnoeuropejskie i coraz więcej krajów przystępuje do tego systemu ocen gier. Być może sytuacja w Polsce także dojrzała już do tego stopnia, aby się tym poważnie zająć.

AJ: Co powie Pan o samych graczach, których było tutaj sporo, ale nie na konferencji, lecz na imprezie piętro niżej, związanej wyłącznie z komputerową rozgrywką?

JS: Trzeba pamiętać, że uprawianie nauki, czy nawet już samo słuchanie referatów naukowych napisanych czasami w dość charakterystycznym języku danej dziedziny, wymaga pewnego przygotowania. Gracz przede wszystkim gra, a nie słucha naukowców, którzy zajmują się grami. Zjawisko to występuje również w innych dziedzinach: przeciętny kinoman także bardzo rzadko czyta dzieła filmoznawcze i jest to jak najbardziej normalne. Znakomita większość ludzi to uczestnicy kultury a nie jej analitycy. Ogólnie rzecz biorąc, nauka wymaga pewnego aparatu, którego zdobycie w polskim systemie jest rzadko możliwe poza uniwersytetem.

AJ: Mógłby mi Pan zdradzić czy jest Pan graczem?

JS: Mam już 40 lat i mogę czasami pograć, gdy mam więcej czasu. Kiedyś na pewno grywałem częściej. Generalnie jestem za postępowaniem naukowym, które nazywa się badaniem uczestniczącym. Uważam je za bardziej wartościowe niż inne sposoby. Zajmowałem się grami komputerowymi, ale także przez długi czas RPG (narracyjnymi grami fabularnymi). W tej chwili jako ojciec czwórki dzieci mogę praktyczne wykorzystywać zasoby wiedzy własnej, jak i innych naukowców. W ten sposób mogę bardziej świadomie decydować o wyborach poszczególnych tytułów oraz o uczestnictwie w różnych zachowaniach ludycznych.

AJ: Jeśli mógłby Pan podsumować konferencję w jednym zdaniu...

JS: Była niezwykle udana, ponieważ przybyło wielu wybitnych naukowców, z wielu różnych dziedzin i z bardzo interesującymi wynikami swoich badań.

AJ: Dziękuję bardzo za rozmowę.

JS: Dziękuję również.