Gry, w których dla jedzenia byłeś gotów zrobić wszystko
Mamy właśnie na stronie kulinarny konkurs FRoSTY, więc to świetna okazja, by porozmawiać o jedzeniu w grach. Po co umieszcza się w nich pożywienie? Co ciekawego można z nim zrobić? Oto przegląd kreatywnych przykładów.
Spis treści
- Gry, w których dla jedzenia byłeś gotów zrobić wszystko
- Final Fantasy 15 – gra na 3 gwiazdki Michelina
- Pac-man – pierwsza gra o obżarstwie
- Mario – ten od grzybków
- Monster Hunter: World – gra, w której gotują dla ciebie koty
- Zelda: Breath of the Wild – ostra papryczka na mróz
- Twierdza – mój panie, spichlerz jest pusty!
- Sims 4 – tanie lodówki śmierdzą?
- Subnautica – owoce morza!
- Resident Evil Village – to jedzenie to horror
Mario – ten od grzybków
- Funkcja jedzenia w grze: Wzmacnia postać – dzięki pożywieniu staniemy się duzi i będziemy mogli miotać kulami ognia. Jak w prawdziwym życiu.
- Dlaczego to było ważne: Gdy jesteśmy „dużym Mario”, możemy pomylić się o jeden raz więcej.
Mario to Terence McKenna w świecie gier komputerowych. Cała jego potęga i siła opiera się na zjadaniu grzybków i kwiatków. Facet rusza z jakiejś łąki i kieruje się w stronę zamku, który zawsze znajduje się po prawej stronie poziomu. Po drodze głową rozbija cegłówki, z których wypadają albo pieniążki, albo… grzybki. Nie są to wcale takie zwyczajne grzybki – te grzybki w drodze ewolucji nauczyły się, że muszą przed wąsatym amatorem plechy uciekać.
I w tej prościutkiej mechanice kryje się cały – powiedzmy – darwinistyczny i życiowy dramat sławnego hydraulika. Pożarcie grzybka pozwala Mario wejść w rolę ubermenscha, rosłego faceta, który zdolny jest przeżyć kontakt z żółwiami (serio, opisywanie tej gry z przymrużeniem oka to zajęcie bardzo dziwne).
Problem w tym, że Mario tych grzybków potrzebuje, aby przebrnąć przez co bardziej niebezpieczne etapy. Ilekroć więc my, gracze, widzimy grzybka, puszczamy się za nim pędem. I tu właśnie zdarzają się wypadki. Nie zliczę ile razy zdarzyło mi się w pościgu za grzybkiem wpaść w przepaść, nadziać się na mięsożernego kwiatka albo wskoczyć w lawę. Moja psychika działa bardzo prosto – jest grzybek, jest impreza – trzeba go gonić, bo zaraz zniknie. Ale grzybek to nie koniec – jest jeszcze choćby kwiatek, który pozwala nam miotać kulami ognia… W realu chyba takiego dania nie znajdziecie, choć być może ostre kebaby działają podobnie.