filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Filmy i seriale 14 września 2005, 13:26

1... 2... 3... 4... Doom! (4)

Do tej pory ekranizacje gier komputerowych wywoływały raczej rozpacz niż jęk rozkoszy. Czy film Doom reżyserowany przez naszego rodaka – Andrzeja Bartkowiaka – ma szanse przełamać ten stereotyp? Przekonamy się o tym już niedługo...

Oczywiście marny byłby to Doom, gdyby nie potwory. W tej kwestii nie powinno być żadnych obaw, gdyż za produkcję kreatur wzięło się studio Stana Winstona (liczba filmów, przy których brali udział ludzie z tej ekipy jest tak znamienita, że nie trzeba jej tutaj przypominać). Efekt pięciomiesięcznych prac mogliśmy oglądać już na dwóch zwiastunach. Potwory wyglądają bardzo obiecująco, w dodatku poruszają się nad wyraz realistycznie. Do realizacji niektórych pomysłów użyto efektów CGI, ale większość prac skoncentrowano na przygotowaniu odpowiednich figur, kostiumów i tym podobnego asortymentu. Twórcom filmu bardzo zależało, aby nie zrzucić całego wysiłku przy tworzeniu monstrów tylko i wyłącznie na komputery. To odważna w dzisiejszych czasach decyzja. Nie do końca wiadomo, jakież to kreatury zobaczymy w trakcie projekcji. Na pewno będzie Imp, Hell-Knight oraz Pinky Demon. Na pewno nie będzie Cacodaemona, czyli kuli z jednym okiem ziejącej ogniem (w Doom 3 ów stworek wyglądał nieco inaczej). Realizatorzy długo pracowali nad majestatycznym wyglądem tego siejącego zniszczenie potwora, ale niezadowoleni z ostatecznych wyników, postanowili porzucić pomysł jego adaptacji. Nie jest to pozytywna wiadomość, ale fani całej serii gier nie mają powodów do rozpaczy. Wells zdradził, że wizerunki potworów oparto zarówno na najnowszej odsłonie cyklu, jak i jej poprzedniczkach. Biorąc pod uwagę, że dotąd niewiele nam pokazano, można być pewnym, iż w filmie zobaczymy jeszcze inne wspaniałe prace Stana Winstona i spółki.

Sarge odnajduje w bazie BFG 9000.

Autorzy położyli też duży nacisk, aby świat w filmie odzwierciedlał to, co widzieliśmy w grze, zwłaszcza tej ostatniej, opatrzonej cyfrą „3”. Zobaczymy więc podobne korytarze, monitory i wszędobylskie logotypy UAC (Union Aerospace Corporation). Maksymalnemu zbliżeniu z grą mają też służyć sceny z perspektywy pierwszej osoby, które można było podziwiać na drugim zwiastunie. W moim mniemaniu prezentują się one wyjątkowo smakowicie, ale boję się, żeby autorzy zbytnio nie przesadzili z ich liczbą. Wiadomo już, że film zawierał będzie długą scenę oferującą właśnie ten sposób patrzenia na świat, a związana ona będzie z samotnym przemierzeniem najdalszych zakątków stacji Olduvai przez Johna Grimma.

Twórcy filmu oraz aktorzy w nim występujący są bardzo z niego zadowoleni, nawet Rosamund Pike powiedziała, że efekt finalny jest bardzo zadowalający – zwłaszcza, że żywiła wielkie obawy do jakości tej produkcji przed rozpoczęciem zdjęć. Entuzjazm osób odpowiedzialnych za powstanie Dooma zostanie już wkrótce zweryfikowany przez fanów. Jeśli film odpowiednio na siebie zarobi, a reakcja wielbicieli gry będzie przychylna to powstanie kolejny epizod – kto wie, może z akcją rozgrywającą się już na Ziemi? Chęć zarobienia dodatkowych pieniędzy to w Hollywoodzkiej kinematografii rzecz codzienna. Na to jednak, czy chcemy, aby Doom dorobił się sequela, musimy poczekać do 21 października, może bowiem się okazać, że była to burza w szklance wody, a coraz śmielej reklamowany film dołączy do arcydzieł Uwe Bolla. Oby nie, czego sobie i Wam życzy...

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej