Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Publicystyka 31 sierpnia 2005, 17:50

autor: Piotr Bielatowicz

Dzień 1. 3 Ogólnopolski Zlot Fanów Nintendo

W dniach 25-28 sierpnia na zamku w Dobczycach odbył się Trzeci Ogólnopolski Zlot Fanów Nintendo. Gry-OnLine roztoczyły patronat medialny nad tą niecodzienną imprezą. Oto z niej sprawozdanie.

Dzień 1

Planowo miał rozpocząć się o 12:00, udało się ograniczyć opóźnienie do jednej godziny. Z tej racji całość wystartowała naprawdę skrótowymi pokazami i ekspresowymi eliminacjami turnieju Soul Calibura 2. Przybył na zlot także gość specjalny, pan Karafiol z Firmy Lukas Toys, odpowiedzialnej za oficjalną dystrybucję produktów Nintendo w Polsce. Niestety, tuż przed planowanym panelem dyskusyjnym z jego udziałem, musiał on awaryjnie uciec z miejsca imprezy. Powód – zalało mu mieszkanie. Pozostaje jedynie współczuć. W dyskusji wzięli udział miast niego Lewik z serwisu GameOnly, Arin z Empiku oraz Admin ze Świata N, głównego organizatora imprezy, tematyka zaś oscylowała wokół przyszłości Nintendo. Rozmowa szła z początku dość niemrawo i ożywiła się dopiero wtedy, gdy zaczęto dyskutować o wyścigu konsol następnej generacji, tj. Nintendo Revolution, Sony PlayStation 3 i Xboxa 360. Warto zaznaczyć, że temat ten powrócił jeszcze następnego dnia, gdy późną nocą przy ognisku ostało się około 10 osób, które w kameralnej atmosferze przedyskutowały całą rzecz nieco bardziej nieoficjalnie. Wszyscy uczestnicy tej rozmowy wymieniają ją zresztą bez wahania jako najlepszy moment całej imprezy, schlebiając sobie nawzajem i ciesząc się nowo zawartymi znajomościami.

Wróćmy jednak do samego pierwszego dnia, który już do końca zdominowany był głównie przez turnieje. Rozegrano eliminacje Donkey Konga na bębenkach, wyłoniono zwycięzcę w finale Soul Calibura, a także przeprowadzono rozgrywki Mr. Driller Drill Spirits na przenośnej konsolce Nintendo DS.

Centrum dowodzenia główną salą – w roli głównej ‘bananek’.

Dual Screen robił furorę podczas całego niemal zlotu, razem z wydaną raptem parę dni wcześniej w USA grą Nintendogs. Miała ona na tyle wielką siłę przyciągania, że nawet nie grające na co dzień hostessy, przysłane przez współpracującą z organizatorami agencję modelek, od razu przejęły konsolki i zajęły się głaskaniem występujących w grze piesków. Zlotowicze niestety nie mogli uczynić tego samego z hostessami i musieli zadowolić się ich podziwianiem i pstrykaniem zdjęć.

A skoro już o ładnie (chociaż wielu wolałoby – skąpo) odzianych w branżowe ciuszki hostessach mowa, to wypada wspomnieć o „Cosplayu”, czyli konkursie na najlepsze przebranie za postać z gry. Sześć osób naprawdę przyłożyło się i widzieliśmy w tłumie takie postacie jak Link z Zeldy, Joe z Viewtiful Joe, Wesker z serii Resident Evil czy ruski żołnierz z Metal Gear Solid. Wygrał jednak... GameCube wykonany z tektury (fachowo pomalowane pudło wielkości kartonu od telewizora), w którym jeden ze zlotowiczów wyskoczył na scenę. Dużo śmiechu, jeszcze więcej braw, miły akcent pierwszego dnia.

W międzyczasie nie zabrakło również tradycyjnego już poczęstunku od Pizzy Hut, która zasypała teren zlotu swoimi smakowitymi wyrobami. Na szczęście pierwszego dnia ich dystrybucja przebiegła w miarę sprawnie, więc każdy najadł się szybko do syta.

Dzień zakończyła projekcja filmu Piraci z Krzemowej Doliny, traktująca o narodzinach Apple’a oraz Microsoftu, który to film przypadł widzom do gustu mimo dość małej widowiskowości. Wielu fanów jabłuszka z pewnością po seansie zmieniło podejście do tej firmy. Zawiodła tylko frekwencja, gdyż duża część osób o tej porze zajęta była czymś innym, zupełnie gdzie indziej. Szerzej jednak opowie już o tym Lordareon. Pierwszy dzień zakończył się nieco przedwcześnie, w okolicach północy. Dużym minusem okazał się być brak karaoke, do którego oprogramowanie w skutek trudności komunikacyjnych nie dotarło do nas na czas.

W ogólnym rozliczeniu było może i nieźle, ale impreza nie zdążyła się jeszcze na dobre rozkręcić. Całe szczęście, że był to zlot trzydniowy. [cct]