Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 24 kwietnia 2001, 12:30

autor: Krzysztof Żołyński

SHOOTERY, czyli co wy wiecie o zabijaniu!? Historia gatunku (2)

Tekst ten w całości poświecony będzie historii gatunku gier komputerowych, jakim stały się wszelkiego rodzaju strzelaniny. Będzie to raczej podróż sentymentalna z domieszką wspomnień autora z czasów, kiedy powstawały pierwsze strzelaniny FPP na PC.

Oprawa audiowizualna nie jest szczytem marzeń, ale pamiętajmy, kiedy ta gra powstała. Grafikę gry oparto na prostych sprite’ach, a co za tym idzie przy zbliżeniach widać wielkie piksele. Czasami obraz jest nieostry, a kolory rozmazane. Jednak chyba nie można było oczekiwać więcej od gry w trybie 16-sto kolorowym. Wszystkie ściany stykają się pod kątem prostym, a pomieszczenia znajdują się na jednym poziomie, więc nie ma żadnych schodów i wind. Postać głównego bohatera porusza się jakby jechała na wózku. Nie istniał wtedy efekt kiwania się powstający przy chodzeniu, zwany headwave. Pojawił się dopiero później przy okazji następnych gier. Jest muzyka i efekty dźwiękowe, ale znowu, jeśli porównamy je do dzisiejszych gier z dźwiękiem 3D, to wypadają słabo. Na ówczesne możliwości sprzętu, czytaj głośniczka systemowego, to było naprawdę coś.

Mimo, że gra jest już naprawdę wiekowa potrafi wciągnąć i gra się w nią bardzo przyjemnie. Oczywiście, kiedy przymkniemy oko na wygląd staruszki. Ma sporo opcji konfiguracyjnych, miedzy innymi bardzo wygodnie rozwiązano sterowanie, bo można w zależności od upodobań, grać myszką lub klawiaturą, albo łączyć oba urządzenia. Dla nas Polaków ma dodatkowy walor, powiedziałbym patriotyczny. Nie ma nic przyjemniejszego jak rozwalenie kilku żołnierzy znienawidzonego okupanta. Przy okazji warto wspomnieć, że właśnie do tej gry bardzo wyraźnie nawiązuje Mortyr, który powstał w zupełnie innych czasach i jest programem nowej generacji. Pomysł jest jednak żywcem wzięty z Wolfensteina, ale to żaden wstyd.

Powodzenie, jakim cieszył się Wolfenstein sprawiło, że w idSoftware zaczęto myśleć o ulepszeniu tego produktu i wydaniu następnej części. Efektem jest seria gier Doom. Kiedy pierwsza część tej gry ujrzała światło dzienne rozpętała się prawdziwa burza. Wszystkie inne gry poszły w kąt, a na każdym komputerze został zainstalowany Doom. Grał w niego dosłownie każdy, a gracze nie rozmawiali o niczym innym. Wymieniano się doświadczeniami i z wypiekami na policzkach opowiadano o przeżyciach w trakcie gry. Był to niewątpliwy sukces na skalę światową. Doom podobnie jak poprzednik został wydany jako gra darmowa, z tą różnicą, że za darmo można było dostać tylko jeden epizod, a za pozostałe trzeba było już zapłacić. Podobno pokazały się też wersje, które umożliwiały grę w sieci. Przede wszystkim zmodernizowano plansze, teraz rozgrywka toczyła się na wielu poziomach. Dodano schody, windy i zapadnie, a także dużo nowych skór dla przeciwników. W Wolfensteinie wszyscy żołnierze są identyczni, jakby byli bliźniakami. W Doomie zadbano o różnorodność. Poprawiono także resztę grafiki i dźwięk, który wzbogacono o nowe elementy i poprawiono realistykę. Doom wśród innych gier wyróżniał się jeszcze jedną rzeczą, a mianowicie kodami dającymi energię, broń, amunicję, klucze i inne przydatne rzeczy. Jednak honorową sprawą dla każdego prawdziwego gracza było przejście gry bez jakiejkolwiek pomocy na poziomie Ultra Violence lub Nightmare.

Wkrótce ukazuje się Doom 2. Jego premiera była nieuniknionym krokiem po sukcesie pierwszej części gry. Tym razem zdecydowano, że gra będzie całkowicie komercyjna. Zachowując klimat poprzednika dodano znowu kilka ulepszeń. Przede wszystkim na bieżąco modernizowany jest engine. W Doomie, po modernizacji w Duke Nukem, a po kolejnych ulepszeniach także w Quaku używa się wciąż tego samego enginu. Różnice są olbrzymie, ale to wciąż ten sam silnik. Co Wy na to? W wypadku Dooma zastosowano engine typu sektorowego. Nie jest on w pełni trójwymiarowy, bo jego głównym zadaniem było jedynie udawanie trzeciego wymiaru i stwarzanie złudzenia głębi obrazu i perspektywy, jednocześnie pozwalając na umieszczenie obiektów płaskich. Od czasów Dooma w grach zacznie pojawiać się rozgrywka multiplayer. W Doomie mamy do czynienia z deathmatchem, czyli rozgrywką między dwoma graczami trwającą do momentu śmierci jednego z nich.

Doom (1993)

Doom (1993)

Duke Nukem 3D

Duke Nukem 3D

Unreal

Unreal

Star Wars: Dark Forces

Star Wars: Dark Forces

Doom II: Hell on Earth

Doom II: Hell on Earth

Wolfenstein 3D

Wolfenstein 3D

Blood

Blood

Blood II: The Chosen

Blood II: The Chosen

Quake (1996)

Quake (1996)