autor: Borys Zajączkowski
GOL Adventure 2005 - Off-road (3)
Cztery kółka i możliwie nieprzejezdny kawałek drogi – oto recepta na zabawę na cały dzień dla dużych chłopców. Dobrze o tym wiemy, sami dużymi chłopcami jesteśmy, stąd trzecią tegoroczną imprezą GOL Adventure stał się wypad w teren.
Nad jeziorem był bigos i herbata oraz piwo dla tych, którzy podjęli to postanowienie, że przez pewien czas kierować nie będą. To, co jest najpiękniejsze w wypadach w teren to wolność, która pozwala pojechać tam, gdzie się upatrzy i zatrzymać się, gdy tylko dogodne na piknik miejsce się znajdzie. Oczywiście jest i druga strona medalu: podczas błotnej przeprawy rozrusznik UAZ-a zamoczył się w stopniu uniemożliwiającym odpalenie wozu, nawet korba niewiele mu pomogła, pojawiły się sugestie, by ostatnim pozostałym nam samochodem udać się na przystanek autobusowy.
Wystarczyło jednak, by ten ostatni pozostały samochód pociągnął UAZ-a dosłownie dwa metry, a ten odpalił. Zanim dojechaliśmy na Pustynię Błędowską, UAZ uległ już całkowitemu samonaprawieniu.
Nie dojechaliśmy jednak na nią ot, tak, gładką asfaltową drogą, gdyż ta zdała się nam niemiłosiernie nudna po paru kilometrach – przy pierwszej nadarzającej się okazji skręciliśmy w las. Spisujący się doskonale na trasie i w mieście GPS cokolwiek zgłupiał – niewiele leśnych ścieżek zawierała oddana mu do użytku mapa – i wkrótce stanęliśmy przed wykopanymi spychaczem rowami, bez mała przeciwczołgowymi. Ewidentnie komuś zależało na tym, by tamtędy nie przejeżdżać. Oczywiście (wandale, wandale!), przejechaliśmy. Dla samochodu terenowego strome rowy na głębokość metra to ledwie kolejne wyzwanie.