autor: Borys Zajączkowski
GC 2005 - Gry, na które czekamy
GC 2005 trwają. Ze swoimi 250 wystawcami z 15 krajów stają się imprezą prawdziwie międzynarodową, choć... przeznaczoną głównie dla Niemców.
GC 2005 trwają. Ze swoimi 250 wystawcami z 15 krajów stają się imprezą prawdziwie międzynarodową, choć... przeznaczoną głównie dla Niemców. Cóż, nie jest przypadkiem, iż największe obecnie w Europie targi gier komputerowych odbywają się w Niemczech. Poza hostessami, których gros mówi po Polsku (za wschodnią granicą taniej, a i dziewczyny ładniejsze), mało kto jest przygotowany do porozumiewania się w języku odmiennym od Goethego. Przyjrzyjmy się dziś bez zbędnych wstępów temu, czym najwięksi oraz nie-tacy-duzi producenci będą starali się nam, graczom, w najbliższym roku zaimponować.
Wiele tego nie ma po prawdzie – większość gier robiona jest na jedno kopyto: mix akcji, efektów specjalnych i dopracowanej fizyki. Oryginalności na lekarstwo. Co więcej, te najbardziej oczekiwane gry, zdobywczynie największej uwagi graczy i laurów medialnych na tegorocznych E3, na GC nie pojawiły się w ogóle. Mam tu na myśli The Elder Scrolls IV: Oblivion (najbardziej wyczekiwany erpeg), Vanguard (powstający pod egidą Microsoftu MMORPG), Quake 4 (najgłośniejsza strzelanka) czy Spore (najbardziej nowatorska strategia).
Pojawiło się jednak kilka tytułów wybitnych, które tym jaśniej mogły zabłysnąć. Moim faworytem jest rodzimy Wiedźmin – bez cienia lokalnego patriotyzmu jest to najlepiej zapowiadająca się gra fabularna. Zachwycałem się nim na E3, zachwycam się ciągle – Wiedźmin ma realne szanse stać się jednym z najlepszych komputerowych erpegów w ogóle. Jego mało skromne hasło – RPG redefined – bynajmniej nie jest na wyrost. Oczywiście wszystko powyższe przy założeniu, że Red Studio kiedykolwiek tę niewiarygodnie dopracowaną grę zechce ukończyć. Więcej szczegółów zawrę w osobnym tekście poświęconym białowłosemu Rivowi.