Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 24 maja 2005, 15:14

autor: Borys Zajączkowski

Sprawozdanie z E3 2005

Jedenaste targi gier komputerowych - Electronic Entertainment Expo - trwające w dniach 17-20 maja w Los Angeles dobiegły końca. Serdecznie zapraszamy do lektury sprawozdania z nich oraz do oglądania towarzyszących mu galerii zdjęć.

Jedenaste targi rozrywki elektronicznej, E3 2005 w Los Angeles, dobiegły końca. Było głośno, było kolorowo i z roku na rok coraz bardziej konsolowo. Patrząc na targi z perspektywy tego, co w grach komputerowych już było a co będzie, E3 były rozczarowujące. Jeśli jednak spojrzymy oczami młodego, nie więcej niż 20-letniego gracza, dostrzeżemy, że gry komputerowe niewiele się od kinowych filmów zaczynają różnić. Głównym tego powodem jest rosnące znaczenie coraz doskonalszej fizyki w grach.

Company of Heroes: totalna destrukcja.

To właśnie fizyka stanowi klucz do zrozumienia tego, co napędza dzisiejszy przemysł gier. To, co zaprezentował Half-Life 2 staje się na pecetach nie tyle standardem co wręcz przeżytkiem. I to nie tylko na pecetach, gdyż debiutujące na targach konsole nowej generacji – PlayStation 3 oraz Xbox 360 – pokazały, że znowu, przez rok, może dwa lata, developerzy będą się musieli sporo napocić, żeby z przeciętnego peceta wycisnąć obraz na podobieństwo tego, co stanie się chlebem powszednim konsolowców.

Oczywiście po raz kolejny w dziejach pecety stają do wyścigu dzięki swojej otwartej architekturze. Niestety perspektywa większych możliwości sprzętowych przekłada się jak zwykle na trudniejszą obsługę, większą zawodność oraz rosnące koszta. Nadzieją dla pecetów stają się nowe akceleratory sprzętowe, które z dobrze się ze sobą mającego od lat małżeństwa – CPU (główny procesor) oraz GPU (procesor graficzny) – uczynią trójkąt. To za sprawą trzeciej jednostki obliczeniowej: PPU – Physics Processing Unit – procesora odpowiedzialnego za przeliczanie fizyki.

PhysX Board – takie coś będziemy wkładać do pecetów pewnie jeszcze w tym roku. Jeśli odłożymy około 200 dolarów...

Pierwszy taki układ opracowała firma Ageia, a montowany jest on już w kartach ASUS-a – kolejnych kartach, na które trzeba będzie wygospodarować wolny slot oraz dodatkowy zapas mocy – 20 watów. W zamian otrzymujemy sposobność oglądania scen, w których pojawia się i wchodzi w interakcje 50-60 tysięcy obiektów fizycznych opisanych przez kształt, ciężar, strukturę materiału etc. – obecne procesory już przy tysiącu, dwóch tysiącach takich obiektów wysiadają, nie są w stanie ich obsłużyć w czasie rzeczywistym. Co to oznacza dla przeciętnego użytkownika? Otóż dla przykładu trafiona pociskiem ściana nie połamie się na kilka kawałków, lecz będzie się mogła rozpaść dosłownie w gruz. Czołowi producenci gier otrzymali już od Ageia narzędzia programistyczne do obsługi nowego chipa – na efekty ich prac przyjdzie nam nieco poczekać.

Okazuje się, że nawet na najbardziej prestiżowych imprezach o światowym zasięgu, przygotowywanych długo i pieczołowicie, zdarzyć się może nieoczekiwane, śmieszne i wstydliwe. Tak właśnie było w tym roku, gdyż 18 maja, w dniu, w którym rozpoczynała się właściwa część targów, wysiadło zasilanie niemal połowy kompleksu Los Angeles Convention Center. Cały West Hall oraz centrum prasowe pozostawały skryte w mroku, oświetlone kilkoma żarówkami, na które wystarczało zasilanie awaryjne, przez wiele godzin. West Hall rozjaśnił się i rozbrzmiał koło południa, centrum prasowe pozostało nieme i niedostępne do późnych godzin popołudniowych.

18 maja, czas porannej kawy: tłum dziennikarzy oczekujących w mroku na otwarcie centrum prasowego.

Niemniej jednak zasilanie było przez cały czas w drugiej części budynku, tam gdzie znajdowała się największa hala wystawiennicza South Hall oraz umiejscowiona w podziemiach, dostępna wyłącznie dla przedstawicieli mediów i biznesu, Kentia Hall.

Los Angeles Convention Center – plan kompleksu.

Jakkolwiek nieszczęśliwie by się E3 nie rozpoczęły, zakończyły się pomyślnie, a cyfry zamykające tegoroczną ekspozycję robią wrażenie. Blisko 50 tysięcy metrów kwadratowych, na których 400 wystawców zaprezentowało ponad 5 tysięcy gier, z czego 1000 tytułów mogło być obejrzanych po raz pierwszy. Obejrzanych przez ponad 70 tysięcy biznesmanów i dziennikarzy z 79 krajów. 80 procent z pokazanych na targach gier trafi na półki sklepowe do końca wakacji.

Wymienione powyżej liczby dobrze określają skalę problemu, z jakim spotkamy się, gdy zechcemy wybrać tytuły szczególnie interesujące, gry, na które warto czekać – jest ich po prostu dużo. Z drugiej strony wszyscy mamy swoje upodobania i wszyscy mieliśmy przed targami jakieś nadzieje i oczekiwania. Do Los Angeles pojechaliśmy we dwójkę: Łosiu – fan wszelakiej maści strategii wojennych oraz doświadczony miłośnik MMORPG-ów – oraz ja, który znajduję przyjemność z grania przede wszystkim w klasyczne gry fabularne a także coraz częściej w MMORPG-i. Zręcznościówki i owszem, lubimy, lecz nie fanatycznie. :-) Siłą rzeczy gry konsolowe obu nas bawią nieco mniej, aczkolwiek trudno nie docenić zarówno ich siły przebicia, jak również towarzyszącego im przeważnie klimatu rozgrywki i dopracowania. Zrozumiałym jest, iż przeciętny fan elektronicznej rozrywki zawsze będzie przedkładał łatwość obsługi konsol oraz nieporównywalną atrakcyjność tworzonych na nie gier zręcznościowych nad awaryjność pecetów i stopień skomplikowania ich obsługi.

BLACK: Adrenalinowa pompa.

Doskonałej jakości gier zręcznościowych pojawiło się na E3 zatrzęsienie. Większość z nich to dopracowane do perfekcji tytuły przeznaczone na konsole, w tym konsole nowej generacji: Killzone 2 , BLACK , Starcraft: Ghost . Jednak tytułów pecetowych jeszcze nie brakuje: Call of Duty 2 , Huxley , Quake 4 , Tomb Raider Legend , Battlefield 2 i wiele innych.

Quake 4: Czyż czegoś nie przypomina?

Znamiennym jest to, że wiele spośród znanych i szczególnie oczekiwanych tytułów rodzi obawy o to, iż nie będą dokładnie tym, na co mamy ochotę. Z drugiej strony sporo nowych gier, nie będących kontynuacją czegokolwiek zapowiada się nad wyraz miodnie. Przykładem z pierwszej kategorii jest niewątpliwie czwarta odsłona Quake’a , która kapka w kapkę wygląda jak Doom 3 – owszem, jest jaśniejsza, pojawiają się ciut bardziej otwarte przestrzenie, będzie można sterować maszynami, lecz ciężko się oprzeć wrażeniu, że niedawno widzieliśmy coś bardzo podobnego. Cała nadzieja w tym, że klimat zasłużonej strzelanki będzie stał na bardzo wysokim poziomie.

Call of Duty 2: Na tej wojnie gracze ginąć nie będą, ale bać się o swoje życie będą na pewno.

Nieco inaczej rzecz się ma z drugą częścią Call of Duty . Ta gra przypomina przede wszystkim samą siebie. Znowu możemy liczyć na zapadające na długo w pamięć sytuacje, na wspaniałą oprawę graficzną, na niebanalną fabułę – na przenikliwy klimat udziału w prawdziwej wojnie. Niestety nie możemy liczyć na to, że powtórna rozgrywka będzie się zauważalnie różnić od poprzedniej – taki już urok CoD.

Ghost: Dziewczyna jest atrakcyjna. Jednak trudno podejrzewać, by spała bez broni pod poduszką.

Jedną z ciekawszych i dłużej oczekiwanych gier otrzymają niebawem posiadacze PS2, Xboxa lub GC – skradankę Starcraft: Ghost . Cóż tu się rozpisywać – historia nie zna przypadku, by Blizzard wypuścił jakąś grę, która by się słabo sprzedawała. Ghost również wydaje się być skazany na sukces – absorbująca atmosfera sci-fi, mnogość możliwych do wykonania czynności, w tym sterowanie pojazdami, atrakcyjna postać głównej bohaterki, której nieobca jest niewidzialność i termowizja. Na grę przyjdzie jeszcze poczekać (kiedy Blizzard wydał coś w terminie?), ale warto.

Tomb Raider Legend: Jak ona jest w stanie utrzymać taką talię przez tyle lat...?

Bardzo obiecująco zapowiada się kolejna odsłona Tomb Raidera . Po kilku ostatnich eksperymentach, które zakończyły się wykupieniem Eidosa przez SCi, Lara Croft powraca do formy, jaką swoje przygody rozpoczęła w pierwszej ich części. Jest starsza i znacznie mniej kanciasta przy okazji, a bije, kopie i strzela za swoich dwóch pistoletów jeszcze dynamiczniej, niźli bywało.

Huxley: Postapokaliptyczny konkurent Battlefielda.

Na tym bynajmniej nie koniec zręcznościówek, które wpadały w oko. Nie podobna jednak wymienić ich wszystkich. Tegoroczne E3 to przede wszystkim zręcznościówki, konsole oraz fizyka, fizyka i jeszcze raz fizyka, a wszystko po to, by wrażenia ze strzelania do wszystkiego maksymalnie spotęgować. Gry nie trzymające się tych zasad, nie dość innowacyjne, siłą rzeczy wypadły blado. Wśród nich znalazła się druga część Operation Flashpoint , co do której nikt by się nie spodziewał, że będzie z nią coś nie tak. Jest zaś nie tak to, że poza jakością tekstur nic wielkiego nie uległo zmianie.

Gier fabularnych było jak na lekarstwo. The Elder Scrolls: Oblivion znajduje się na tak zaawansowanym etapie produkcji, iż Bethesda pokazała zaledwie wyrenderowany trailer oraz porozdawała estetyczne koszulki. Gothic III budzi strach o to, że bodaj najlepszy singleplayerowy erpeg ostatnich lat zamieni się w coś tragicznie bliskiego hack’n’slashom. To dlatego, że autorom oberwało się za to, że Gothic II był za trudny i przejęli się tymi opiniami bardziej, niźliby hardcore’owi gracze sobie życzyli.

Gothic III: Grafika piękna, lecz uproszczenie rozgrywki oraz systemu walki zasmuca.

Pewien zastój daje się zaobserwować w produkcji massive’ów – jest ich już na rynku dość sporo i zrozumiała jest ostrożność, z jaką producenci gier podchodzą do wprowadzania nowych przedstawicieli gatunku. Żadne inne gry nie przykuwają graczy na tak długo jak MMORPG-i i naprawdę sporo wysiłku trzeba włożyć w to, by skłonić kogokolwiek do zmiany jednego tytułu na drugi. Tym bardziej, że stosunkowo niedawno zostały wydane Everquest 2 i World of Warcraft.

Vanguard: Czuć, że pracują nad nim ci sami ludzie, którzy tchnęli życie w EverQuesta.

Niemniej jednak Microsoft pracuje nad swoim Vanguardem i, jak to w przypadku Microsoftu bywa, możemy liczyć na produkt maksymalnie dopieszczony, ciekawy, nikomu nie sprawiający problemów oraz... mało nowatorski.

Tabula Rasa: Jak by nie zrzędzić, potwory w tej grze są ciekawe.

Korański NCSoft, etatowy producent gier MMO, trzaska jeden tytuł za drugim, a każdy grywalny i każdy cokolwiek nadto hack’n’slashowaty. Guild Wars już mamy, w przygotowaniu oryginalny Auto Assault oraz Tabula Rasa , nad którą pracuje między innymi Richard Garriot, legendarny ojciec Ultimy. Wszystkie te gry wydają się zbyt proste, a ich grafika zbyt jaskrawa, wszystkie w jakiś sposób są do siebie podobne. O ile ich powodzenie w Europie i w Stanach może budzić pewne wątpliwości, o tyle w Korei zarobią na siebie na pewno.

Age of Conan: To będzie piękna gra. O postępach prac nad nią będziemy informować nie wcześniej niż za rok.

Bardzo dobrze rokuje Age of Conan , nad którym pracuje zasłużony dla gatunku Funcom – firma, która dała pasjonatom MMO Anarchy Online. Świat powstały w wyobraźni Roberta E. Howarda 70 lat temu sam w sobie jest bardzo atrakcyjny, a jeśli uzupełnić go o dobrą grafikę i rozwiązania sieciowe zaczerpnięte z AO, zyskamy przepis na hit. Będziemy musieli na niego jednak poczekać jeszcze naprawdę długo. Zaprezentowana na targach wersja pre-alfa sypała się jak złoto i chociaż dało się zauważyć, że zawiera w sobie świat, w jakim chcielibyśmy kilka miesięcy spędzić, nie dało się w nim pozostać przez kilkanaście minut.

Wiedźmin: Najlepiej zapowiadająca się gra fabularna.

Gdy się tak rozejrzeć, okaże się, że nie pojawiła się na E3 żadna gra fabularna, single czy MMO, która nie rodziłaby obaw lub wręcz zawodu. Za wyjątkiem jednej. I to rodzimej. Zaprezentowany przez CD Projekt Red Studio Wiedźmin zapowiada się oszałamiająco. Przepiękna grafika, charyzmatyczny bohater, klimatyczny i zakorzeniony w wyobraźni graczy (przynajmniej polskich) świat oraz atrakcyjny, zaprojektowany z głową system walki i towarzyszący mu rozwój postaci – oto wyznaczniki tytułu, który jest skazany na sukces. Niestety za wcześnie mu jeszcze laury wróżyć, gdyż sporo zostało przy nim do zrobienia i, odpukać, sporo da się jeszcze przez pośpiech zepsuć. Blisko dwa lata pracy nad grą to dużo, a zważywszy jeszcze dobry rok, którego Wiedźmin będzie potrzebować, by zostać dopiętym na ostatni guzik, to bardzo dużo. Miejmy nadzieję, że CD Projekt wytrwa i nie zacznie nagle potrzebować pieniędzy. Wielka szkoda by była, gdyby tej grze stało się coś złego, bo póki co wymiata.

Sporo na targach pojawiło się gier strategicznych. I niemal wszystkie osadzone w realiach II Wojny Światowej. Coś jest na rzeczy. Zespół CDV Software, dla przykładu zaprezentował trzy dobre i co najmniej do siebie podobne gry strategiczne: War Front , Blitzkrieg II , War Leaders . Najbardziej oczekiwaną z nich jest oczywiście Blitzkrieg II – sequel jednej z lepszych RTWG ostatnich lat. Tym razem okraszony śliczniutką grafiką 3D oraz w pełni poddającym się destrukcji terenem. Nadal jednak jest to ta sama, bardzo grywalna strategia wojenna.

Outfront II: Kontynuacja przebojowych Soldiers.

Nie mniej ciekawie, a może nawet jeszcze ładniej zapowiada się Outfront II – znajdująca się w planie wydawniczym 1C druga część Soldiers. Zresztą fenomen 1C prosi się o kilka dodatkowych uwag. Oto największy wydawca rosyjski, który dotychczas nie miał stałego wydawcy swoich gier na zachodzie, kupił sobie jednego z największych wydawców europejskich. Ot, tak. Daje to pewien pogląd na to, jaki potencjał drzemie za naszą wschodnią granicą.

Commandos Strike Force: Nie ma powodów do obaw. To świetnie przemyślana i równie dobrze wykonana gra.

Inną jakże oczekiwaną kontynuacją, a przy tym oczekiwaną z nie lada niepokojem, jest Commandos Strike Force . Niezwykle grywalna seria, która doczekała się trzech części, przywróciła do łask drużynowe gry taktyczne, udowadniając ponad wszelką wątpliwość, że podczas walki warto myśleć i że może to być bardzo przyjemne. Najnowszego dziecka Pyro Studios baliśmy się. Nie dość na tym, że zespół zdecydował się zerwać z dotychczasową formą gry i pokazać rozgrywkę w trybie FPP, to na dodatek informacje o nowym Commandosie były nader skromne. Szczęśliwie baliśmy się niepotrzebnie – Pyro szykuje dla nas kawał dobrej zabawy, system rozgrywki i klimat przygody pozostają niemal bez zmian, inny jest jedynie widok.

Age of Empires III: Nowe szaty króla.

Trzecia odsłona Age of Empires rodzi nieco mieszane uczucia. Bezsprzecznie prezentuje się przepięknie – z pietyzmem zaprojektowane miasta, precyzyjnie animowane jednostki, dobrze zaimplementowana fizyka wraz z ragdollem. Wciąż jednak jest to ten sam RTS, rządzący się tymi samymi prawami – nic, co mogłoby nas szczególnie zaskoczyć. Z drugiej strony – jeśli coś jest dobre, po co to zmieniać?

Joint Task Force: Strategia pełną gębą, a przy tym ładniutka.

Po raz kolejny już nie zawiodła nas gra pokazana przez węgierski zespół developerski Mithis Games – Joint Task Force . Ta mało znana firma, autor doskonałej strategii Nexus: The Jupiter Incident, najwyraźniej ma nie lada problemy z marketingiem – tworzy gry strategiczne nie mające sobie równych i pod względem projektu, i pod względem wykonania – tymczasem mało kto się o nich dowiaduje, o publikacji ich w Polsce nie wspominając. Jeśli my w redakcji o nich wiemy i mamy możliwość w nie zagrać, to tylko dzięki przyjaznej postawie HD Interactive – ich zachodniego wydawcy.

Company of Heroes: Erteesy tak nie wyglądają. To jakaś ściema. Komu by się chciało?

Cokolwiek ni stąd ni zowąd THQ pokazała na targach coś absolutnie pięknego. Strategię czasu rzeczywistego, o której mało powiedzieć, że poziomem wykonania konkuruje z najlepszymi FPS-ami, ona niczym się od nich wizualnie nie różni. Piękny świat, doskonale animowane postaci ludzi, drobiazgowo wykonane modele sprzętu, fizyka pozwalająca na efektowne niszczenie absolutnie wszystkiego, kamera pozwalająca na obserwowanie pola walki bądź z lotu ptaka, bądź znad ramienia dowolnie wybranego żołnierza. Tytuł tego czegoś niesamowitego to Company of Heroes . Zaprezentowana demonstracja nie była niczym innym jak filmem z przykładowej rozgrywki – do końca pokazu nie byłem pewien, czy to, co oglądam, to na pewno RTS.

Gier przygodowych, jak zwykle, od lat, było jak na lekarstwo. I jak zwykle, od lat, stały na wysokim poziomie. Wydaje się, iż pomiędzy ich producentami a oczekującymi ich graczami wypracowana została pewna równowaga. Ci ostatni grają we wszystko, co zostanie wydane, wydawcy zaś dbają o to, by we wszystko było warto zagrać.

Dreamfall: Cassablanca, bliżej nieokreślona przyszłość.

Jedną z pokazanych gier przygodowych był Dreamfall – sequel głośnej Najdłuższej podróży autorstwa firmy Funcom. O samej grze powiedziano i napisano już wiele – wiadomo, że będzie dobra i wiadomo, że główna bohaterka będzie ładna. My możemy zaświadczyć dodatkowo, że gra będzie również bardzo klimatyczna – a gros jej atmosfery brać się będzie z trzech całkowicie odmiennych od siebie światów, w których się będzie rozgrywać. Pierwszym z nich jest Cassablanca rozsławiona prze Humprey’a Bogarta. Drugim mityczna arkadia. Trzeci pozostaje w tajemnicy.

The Godfather: Nowy Jork zaraz po wojnie. Wpływowe włoskie rodziny starają się uporządkować chaos w mieście. W sposób ciut chaotyczny.

Pokrewne przygodówkom gry akcji zyskają wspaniałego przedstawiciela, jakiego nie miały od czasu kultowej dziś Mafii – Electronic Arts kończy bowiem prace nad komputerową adaptacją Ojca chrzestnego . W zasadzie nie tyle adaptacją, ile wielką przygodą osadzoną w tym samym świecie. Jej autorzy wyrażają to prosto: zależało nam na stworzeniu „The-Godfather-experience”. Wszystko wskazuje na to, że się udało.

Polaków w Los Angeles spotkaliśmy niemało. Było z kim pogadać w języku ojców naszych, było z kim się napić paskudnego amerykańskiego piwa. Mało jednak udało nam się zobaczyć rodzimej produkcji gier. Uczciwie wszakże trzeba przyznać, że te, które na E3 zaprezentowano, stały na wysokim, światowym poziomie.

Wrocławski Techland przywiózł ze sobą grywalne wersje trzech gier. SpecForce to sequel dobrego, cokolwiek niedocenionego Chrome’a. Poprawiona grafika, poprawiona fizyka, lecz nade wszystko poprawiona grywalność. Zapowiada się miodnie. Volkswagen Golf Racer – oficjalna gra niemieckiego koncernu samochodowego, jest niczym innym jak nową odsłoną Xpand Rally, być może najlepszej gry wyścigowej minionego roku. Gry, która mimo świetnego wykonania sprzedała się poniżej oczekiwań, gdyż brakowało jej wykupionych licencji. Teraz licencję już ma. I dobrze.

Call of Juarez: Half-Life 2 na Dzikim Zachodzie.

Na szczególną uwagę zasługuje trzecia z zaprezentowanych przez Techland gier – Call of Juarez . Gier osadzonych w realiach Dzikiego Zachodu jest jak na lekarstwo i ciężko wyczuć, dlaczego. Tylko ich brak tłumaczy to, że za produkcję CoJ zabrała się firma położona hen na wschodzie. Zabrała się jednak z sercem i efektem jej pracy ma szansę być niezwykle grywalna strzelanka okraszona bardzo dobrą grafiką i kładącą na kolana fizyką. Porównanie z drugą częścią Half-Life’a nie jest wcale przesadzone, gdy wziąć pod uwagę ubrania i dym reagujące na podmuchy wiatru, krzesła, którym się da odstrzelić nogi, barierki łamiące się pod naporem spadającego przez nie człowieka, deski i ludzie zajmujący się od ognia, rozlewające się po ubraniach plamy krwi... i tak dalej, i jeszcze ciekawiej. Jeśli tylko fabuła dotrzyma kroku silnikowi, będziemy mieć powód do dumy.

Przede wszystkim jednak był Wiedźmin – o nim wspomniałem w podrozdziale poświęconym erpegom – nie tylko podstawowy nasz powód do zadowolenia, ale również gra, która mnie osobiście uratowała od rozczarowania targami – jedyna gra, na którą z niecierpliwością czekam. I z niepokojem, cóż tu kryć.

Electronic Entertainment Expo 2005 to już trzecie (a nawet czwarte, jeśli się uprzeć) światowe targi gier komputerowych, z jakich przygotowaliśmy dla Was relację. Byliśmy w Lipsku na Games Convention 2004, byliśmy również w Londynie na ECTS 2004 oraz Games Stars Live 2004. Mamy nadzieję, że nasza praca przybliża Wam to, co się dzieje w branży gier komputerowych w stopniu, jakiego oczekujecie. Pozostały nam jedynie do „obskoczenia” japońskie targi Tokyo Game Show – te jednak na razie sobie darujemy.

Żeby tradycji stało się zadość: króliczek z Łosiem.

Londyński ECTS i nieszczęśliwie debiutujący w tamtym roku GSL przeszły do historii. Nie pojedziemy do Londynu. Serdecznie jednak już teraz zapraszamy do kolejnej bomby z najświeższymi grami, jaką przygotujemy dla Was z końcem sierpnia, przy okazji lipskich, czwartych już targów Games Convention.

Borys „Shuck” Zajączkowski