Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Opinie

Opinie 8 lutego 2021, 16:00

Kiedyś było lepiej, czyli Don Kichot walczy z wiatra-grami

Jesteś jak Scott Pilgrim stawiający czoła całemu światu. Tylko Ty i Tobie podobni próbujecie jeszcze uratować branżę gier. Oto historia samotnych bohaterów próbujących ocalić nasz gamingowy świat. Bo przecież potrzebuje on ratunku, prawda?

Spis treści

To już nie to samo. Spoglądasz na ukochane hobby z niesmakiem, widząc zalew płatnych dodatków, wycinanie zawartości i gry udostępniane odbiorcom pomimo mnóstwa bugów. Rozczarowują Cię zaślepieni mamoną twórcy, zachłanni wydawcy, nawet lubiane do tej pory redakcje branżowych portali, w których coraz mniej interesującej treści. Ale się nie poddajesz, walczysz w internecie o lepsze jutro, nie dopuszczając do siebie myśli, że może jesteś sam pośród wilków.

Kolejny rok, kolejne zapowiedzi. Oglądasz jeszcze jeden trailer pozbawiony gameplayu i zadajesz sobie pytanie: czego oczekuje gracz od następnych tytułów AAA, że twórcy mają z tym taki problem? Przecież to oczywiste. Dopracowanych dzieł z ciekawymi mechanikami i interesującym światem – rzecz jasna, pozbawionych błędów. Jaki to kłopot zadbać o takie fundamenty, pytasz sam siebie, rozczarowany ubiegłorocznymi „hitami” AAA, które odcinały kupony i łagodnie mówiąc, zawodziły oczekiwania.

Pierwsze przygody najmocniej zapadają w pamięć. Kolejne lata to dla wielu graczy ciągłe poszukiwanie tytułów, które wywołałyby podobne emocje. Często bezowocne, a przez to tak bardzo frustrujące... - Don Kichot gier wideo kontra świat - dokument - 2021-01-22
Pierwsze przygody najmocniej zapadają w pamięć. Kolejne lata to dla wielu graczy ciągłe poszukiwanie tytułów, które wywołałyby podobne emocje. Często bezowocne, a przez to tak bardzo frustrujące...

Czy twórcy gier w ogóle słuchają?

Nie jesteś naiwny i rozumiesz, że gry to biznes jak każdy inny. Twórcy nie odcinają się od świata zewnętrznego i nie schodzą do schronu, tylko uważnie obserwują sytuację na rynku. Aktualne trendy, działania konkurencji, ostatnie wydarzenia. Trzymają rękę na pulsie, bo nikt nie chce przecież wydać gry, która zupełnie rozminie się z oczekiwaniami i okaże finansową wtopą. Pasja pasją, ale kasa musi się zgadzać na koniec dnia, by studio przetrwało, a pracownicy mieli za co utrzymać siebie oraz swoje rodziny.

Regularnie więc przekazujesz opinie i dzielisz się sugestiami. Komentujesz artykuły na popularnych portalach, zostawiasz wpisy pod trailerami i pokazami na YouTubie, recenzujesz każdą zaliczoną pozycję na Steamie. Dzięki Tobie i innym podobnym pasjonatom twórcy mogą szybko i sprawnie dowiedzieć się, za co dany gatunek jest najbardziej lubiany, co cechuje dobrze przygotowane wirtualne światy, które mechaniki są ciekawe, a które bzdurne i nudne.

Z taką wiedzą nie powinni mieć problemów, przygotowując kolejne wielkie dzieła, prawda? Sęk w tym, że nie wszyscy się z Tobą zgadzają. Sam nie wiesz, ilu graczy ma podobne przemyślenia, ale starasz się na każdym kroku utwierdzać w przekonaniu, że otaczają Cię inni rozumni pasjonaci, a nie barany bezmyślnie idące za stadem na strzyżenie.

Wczesny dostęp może zbierać słowa krytyki, ale gdy powraca kultowa seria i nostalgia zalewa serce oraz umysł, można wybaczyć taki model dystrybucji. To co innego przecież, trzeba zebrać drużynę i znów wyruszyć w drogę! - Don Kichot gier wideo kontra świat - dokument - 2021-01-22
Wczesny dostęp może zbierać słowa krytyki, ale gdy powraca kultowa seria i nostalgia zalewa serce oraz umysł, można wybaczyć taki model dystrybucji. To co innego przecież, trzeba zebrać drużynę i znów wyruszyć w drogę!

Cytowane w tekście komentarze pochodzą z forum GRYOnline.pl i stanowią reakcje użytkowników na różne wiadomości oraz artykuły opublikowane przez nasz serwis. Pisownia oryginalna.

Nie podoba mi się ten cały model EA (wczesny dostęp – przyp. red.) i w ogóle wchodzenia gier na rynek w takiej wersji. Tytuł ledwo klepnięty tak by był względnie grywalny wrzuca się na steam, a kosztuje jak kompletna produkcja, lecz najgorsze to to że nawet nie wiem czy za pół roku nie zostanie porzucony jego rozwój.

Zostawiasz stanowczą opinię pod newsem o kolejnej pozycji trafiającej do Early Accessu. Niedługo później ktoś inny publikuje swoją o podobnym wydźwięku, równie ostro krytykując pomysł sprzedawania gier, które nadal znajdują się w produkcji.

I tak ponarzekam sobie, że kiedyś wydawano FINALNY produkt, KAŻDORAZOWO! nie miał nikt jakichś zbiórek, early accessów, 10 wersji alpha, bet ciągnących się latami etc. 99% gier posiadało wersje DEMA, nikt niczego nie kupował jako „kota w worku”. Dzisiaj płaci się po 150-200 zł za TESTOWANIE czyjegoś dziurawego, nieskończonego produktu. To tylko świadczy o tym jak niechlujnie i nonszalancko rozrósł się ten rynek.

Tak jest, wysyłacie jasny i klarowny sygnał do twórców! Gracze pokazują, że nie są głupi i nie dadzą się tak naciągać! Mija jednak trochę czasu, a Steam zapełniają nie słowa rozczarowania, tylko kolejne pochlebne opinie zadowolonych osób, które spędziły z danymi produkcjami już kilkanaście godzin i zamierzają te wyniki podwoić lub potroić. Jakiś czas później dowiadujesz się również, że debiutanckie dzieło studia z Rumunii, Claudiu Kiss, o wszystko mówiącej nazwie PC Building Simulator, rozeszło się w Early Accessie w ponad 100 tysiącach egzemplarzy. Czytasz doniesienia, że sprzedaż Slay the Spire, jak chwali się studio Mega Crit, przekroczyła w pół roku milion sztuk. Słyszysz, że zainteresowanie wczesnym dostępem Baldur’s Gate III przełożyło się na milion zakupionych egzemplarzy w tydzień od premiery, jak oszacował serwis SteamSpy. I to pomimo ustalenia ceny jak za pełny produkt, w Polsce na poziomie 199 zł, oraz licznych problemów technicznych.

Co ci głupcy robią?! Zastanawiasz się znowu, dokąd zmierza branża, skoro inni gracze pozwalają twórcom tak się oszukiwać. Nie omieszkasz pod tymi doniesieniami zostawić kolejnej opinii, dającej wyraz Twoim odczuciom.

Niestety przykre jest to, że ludzie za mocno okrojony tytuł w fazie alfa, są w stanie zapłacić jak za pełnoprawną grę. Później wszyscy się dziwią, że wydawcy traktują ich jak beta testerów, wydając niby pełnoprawny tytuł. Niestety ludzie jadą na nostalgii baldura rzucając się na grę, krytykując inne tytuły które są wydawane w okrojonej formie, co jest zwykłą hipokryzją.

Norbert Szamota

Norbert Szamota

Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Tam też obronił pracę dyplomową poświęconą miesięcznikom o grach konsolowych, wydawanym na przełomie XX i XXI wieku. W GRYOnline.pl działa od 2009 roku. Początkowo jako newsman i autor felietonów, później twórca wpisów encyklopedycznych i bloger na gameplay.pl, a od kilkudziesięciu miesięcy jako członek działu Publicystyki. Zaczynał dwa lata wcześniej, tworząc dla serwisu GamePress jedne z pierwszych wideorecenzji gier w polskim Internecie i publikując je na raczkującym wówczas YouTube. Gra we wszystko i na wszystkim, ciągle szukając ciekawych historii, intrygujących mechanik oraz zachwycających obrazów i dźwięków. Uwielbia tropić dawne opowieści z branży, a w wolnym czasie tworzyć też własne growe opowiadania na blogu Gralingrad.pl.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Czy Baldurs Gate 2 to najlepsze RPG wszech czasów?

5,5%
Tak!
5%
Definitywnie!
34,2%
Absolutnie!
55,3%
A może by tak...
Zobacz inne ankiety
Kiedyś to były gry… A może lepsze powstają właśnie dziś? Mam odpowiedź, która Was zdziwi
Kiedyś to były gry… A może lepsze powstają właśnie dziś? Mam odpowiedź, która Was zdziwi

Tęsknota za przeszłością podbiła Internet ostatniej dekady. Kiedyś tworzono lepsze książki, filmy i inne teksty kultury – przekonywały memy. Dziś częściej się z tego śmiejemy, ale może naprawdę gry były kiedyś lepsze?

Nie musisz zabijać tych szczurów – w obronie sidequestów
Nie musisz zabijać tych szczurów – w obronie sidequestów

Zapychacze, sztucznie wydłużające grę? A może questy poboczne mają większą rolę, której niedoceniamy? Dziś stajemy w ich obronie.

Gracze chcą świeżych i innowacyjnych gier, ale tak naprawdę ich nie chcą
Gracze chcą świeżych i innowacyjnych gier, ale tak naprawdę ich nie chcą

Dnie lubimy zaczynać od ponarzekania, jak to duzi wydawcy robią w kółko identyczne, bezpieczne gry od szablonu. A kończyć je zagrywając się w te pozbawione innowacji tytuły i nie widząc u siebie grama hipokryzji.