autor: Rafał Zelman
Transfery. Kwadratura skórzanej kuli
Gry piłkarskie stanowią swego rodzaju odrębne poletko w gospodarstwie gier komputerowych. Poletko to jednak coraz bogatsze się robi z każdym rokiem.
Transfery
W obu grach oczywiście możemy je dokonywać. I ponownie – EA Sports poszli na łatwiznę, uznając swoich odbiorców za przeciętnych graczy (a trzeba wiedzieć, że każdy fan menadżerów jest dobrze wykształcony). Bez większych trudów już po pierwszym sezonie na Łazienkowską 3 trafiły największe europejskie gwiazdy, takie jak Cristino Ronaldo, Jerzy Dudek, czy Thierry Henry. Realizm? Mowy nie ma!
Co innego w FM 2005. Tutaj raz, że każda złotówka jest ważna, dwa, że jest bardzo rozwinięte rozumowanie graczy (na przykład z cudem graniczy ściągnięcie zawodnika do trzeciej ligi, pomimo, że oferuje mu się wyższy kontrakt, niż ma). Dla przykładu mogę podać, że najlepszym zawodnikiem, jakiego udało mi się ściągnąć do Legii był Leonardo Pisculichi, argentyński skrzydłowy. I nawet, jeśli obejmie się londyńską Chelsea, gdzie sponsoruje nas Roman Abramovich, to i tak takich zakupów, jak w TCM 2005, nie damy rady zrobić.
Polacy nie gęsi
Kopać piłkę również potrafią. W TCM 2005 mamy tylko pierwszą ligę i to także niekompletną w informacje. Prawdziwe loga i stroje ma wspomniana już w pierwszej części artykułu trójca EA Sports: Legia, Wisła, Polonia. Reszta zespołów, prócz nazw, ma tylko odpowiednie klubowe barwy.
W FM natomiast mamy całą pierwszą i drugą ligę. Mało brakowało, a byłaby i trzecia. Niestety – twórcy zapomnieli, że od tego sezonu w naszym kraju zmieniona jest struktura Pucharu Polski i nadal gramy „po staremu”, ale ma to zostać naprawione w oficjalnym update’cie.
Podsumowanie: Glory FM!
Chyba nikt nie będzie zdziwiony, jeśli napiszę, że Football Manager 2005 to obecnie najlepszy menadżer na rynku. Total Club Manager pomimo swojej ogólnej poprawności pozostaje nadal daleko w tyle.
Gra EA Sports nie ma rażących błędów, ale to, co jej brakuje, to tak, jak w przypadku FIFY 2005 – realizm. Wszystko w TCM jest ładne, przyjemne dla oka. Gra jest również bardzo łatwa i niestety na dłuższą metę po prostu się nudzi. Brak jej „tego czegoś”... W przeciwieństwie do Football Managera 2005. W FM-a grać można nie godzinami, jak to w przypadku różnych innych gier, ale miesiącami. FM 2005 podtrzymuje tradycję starych ChampManów, przez które rozpadło się wiele małżeństw i związków. I to właśnie jest chyba jedyna większa przewaga TCM-a nad FM-em – przez grę Kanadyjczyków nie stracimy ani pracy, ani dziewczyny, tudzież żony. Również ze szkoły nie powinni nas wyrzucić. A dzięki dziełu Si – i owszem. Tak więc do gry tej należy podchodzić ostrożnie.