Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 22 listopada 2020, 11:30

Julia zbiera śmieci, a Marcin uczył się bić ludzi - hobby pracowników GRYOnline.pl

Czym zajmują się ludzie tworzący GRYOnline i tvgry.pl po godzinach? Co robią, gdy wyłączą kamery, zamkną Worda i wylogują się z firmowego Slacka?

Spis treści

Julia Dragović – ta od Simsów (i poradników)

Julia słynie z kilku rzeczy. Gdy opublikowała u nas pierwsze teksty, niektórzy ze spąsowiałych czytelników zaczęli jej wysyłać wiadomości prywatne, dając w nich wyraz swojej dozgonnej miłości. Nie dziwię się im za bardzo, bo Julia nie tylko świetnie pisze (i zna się na Simsach), ale również potrafi ogarnąć trudną pracę działu poradników. A to, wierzcie mi, nie byle co.

Julia i jej zdobycz. - Julia zbiera śmieci, a Marcin uczył się bić ludzi - hobby pracowników GRYOnline.pl - dokument - 2020-11-23
Julia i jej zdobycz.

Nikt w zasadzie jednak nie wie, że Julia ma jedno z najdziwniejszych, najbardziej odjechanych i niezrozumiałych hobby, jakie można spotkać w naszej redakcji. Julia bowiem, noo… jakby to ładnie i zgrabnie ująć... chodzi po śmietnikach. Nie no, serio – ja nawet nie zamierzam tu już nic dodawać od siebie i oddaję głos Julii.

Zaczęło się od tego, że miałam do umeblowania praktycznie całe mieszkanie i w żaden sposób nieprzystający do tego stan konta. A jeszcze wcześniej od fascynacji architekturą z okresu PRL-u, a chwilę potem wystrojem wnętrz i wzornictwem z tamtych czasów. Trochę później na Facebooku zaczęły pojawiać się grupy „Uwaga, śmieciarka jedzie”, gdzie początkowo wrzucało się głównie zdjęcia wystawek i napotkanych porzuconych mebli oraz elementów wyposażenia z adresem. Teraz ogłasza się tam również, co by się chciało komuś oddać.

Widząc, co można znaleźć obok altan śmietnikowych, mijając je, zaczęłam się im bardziej przyglądać i często nadkładałam drogi, żeby sprawdzić więcej śmietników, wracając do domu. Tak zdobyłam wszystkie fotele, kwietniki, doniczki, prawie całą zastawę stołową, którą posiadam, sztućce, szafkę na buty i pod telewizor, krzesła, stoliki nocne, rośliny doniczkowe, lampy. Czego nie znalazłam na wystawkach, zdobyłam na „Śmieciarce”, na wymianach (czechosłowacka bieliźniarka za kilo bananów? Jadę!) albo za darmo na OLX-ie. Resztę kupiłam za bezcen – też na OLX-ie. Potem poszło już z górki – zawsze wkręcałam się na jakieś czyszczone mieszkania, znajomi pytali, czy nie chcę tego, czy tamtego. Nawet w GOL-u mam już zaklepane talerze od Karola [szefa działu poradników – dop. M.P.]. Koniec końców w 2 lata umeblowałam cały dom za jakieś 300–400 zł. A pozostałe śmietnikowe znaleziska, na które nie miałam już miejsca albo zastosowania, wrzucałam na „Śmieciarkę”. I tak to trwa – od jakichś 5 lat, jak nie dłużej.

Dlaczego to robię? Meble, na które było mnie wtedy stać, były meblami z MDF-u albo paździerza w sztucznej okleinie. Po pierwsze, żywotność takich przedmiotów byłaby krótka, po drugie, po prostu mi się nie podobały. Po trzecie, po kilku latach trafiłyby na śmietnik, niezdatne do użytku. Mamy wystarczający problem z odpadami na Ziemi, a ja nie chcę się do tego dokładać. Meble z PRL-u mają 50–70 lat i nadal się trzymają, są z drewna albo fornirowane i do tego (w większości) są cholernie ładne.

Czy zbieram, bo nie mam na chleb? Teraz mogłabym sobie to wszystko kupować (OK, pewnie nie mogłabym, bo w ciągu ostatnich lat socmodernistyczne wzornictwo nienormalnie podrożało), ale to nie to samo. Fakt, że się coś znalazło, i to jeszcze za darmo, daje dodatkowe punkty do zadowolenia. Moja mama np. zawsze narzeka, że musi kupować meble do mieszkania, a ja wszystkie sobie znajduję. Przyniosłam jej już zatem dwie lampy. Trudno mi po tylu latach płacić za coś, co wiem, że mogę mieć za darmo.

Zbieram wszędzie, gdzie znajdę coś ciekawego. Na wakacjach też lustruję śmietniki. Z Holandii np. przywiozłam sobie cztery porcelanowe filiżanki z początku XX wieku (wiek łatwo oszacować po sygnaturach na spodzie). Stały sobie przy śmietniku wśród zupełnie nieinteresujących gratów – w samym centrum Amsterdamu.

Chodzenie po śmietnikach to wcale nie musi być wskakiwanie do kontenerów – do tego, przyznaję, nie potrafię się zmusić. Do samych wiat też z reguły nie wchodzę, ale głównie dlatego, że są zamknięte. Niektóre wspólnoty zamykają też „wielkogabarytownie”. Plusy? Oprócz dawania drugiego życia przedmiotom (obecnie niektóre sprzedają się w zawrotnych cenach), peerelowskie śmieciobranie nauczyło mnie doceniać otoczenie. Obdrapany blaszany kosz na śmieci? Niby fuj i w ogóle na złom – ja się zachwycam, że jeszcze nikt się go nie pozbył i że nadal widać na nim napis. Zachwyt przeszedł mi też na budynki i obecnie potrafię spędzić cały urlop np. na szukaniu mozaik w mieście, w którym akurat przebywam (tak wykorzystałam 9 dni w Kołobrzegu), czy na obejściu każdej „piramidy” (budynek taki) w Ustroniu-Zawodziu i odnalezieniu wszystkich drewnianych rzeźb oraz obrazów, które jakimś cudem przetrwały remonty.

W przypadku Ustronia wbiłabym platynkę, he, he. W Kołobrzegu zabrakło mi jednej mozaiki do kompletu – znajduje się podobno w zamkniętym kinie. Inna sprawa, że większości już nie ma, bo je skuto (o czym przekonywałam się raz za razem). Ale za to odnalazłam jedną, o której nie wiedziałam ani ja, ani socmodernistyczny Instagram – największy znany mi zbiór socjalistycznego betonu i wzornictwa z PRL-u. Rany boskie, ale byłam szczęśliwa, jak ją zobaczyłam! Obecnie w wolnych chwilach zajmuję się głównie tropieniem murowanych reliktów, na lustrowanie każdego śmietnika nie mam już wystarczająco dużo czasu. No i wstaję za późno. W ogóle prawie nie wychodzę z domu. Dlatego w stopce przy tekstach mam socmodernę, a nie śmietniki [*].

Przed i po. - Julia zbiera śmieci, a Marcin uczył się bić ludzi - hobby pracowników GRYOnline.pl - dokument - 2020-11-23
Przed i po.

Myślę, że można na to patrzeć trochę jak na znajdźki, chociaż wiem, że to brzmi krindżowo. Eksploruję sobie mapy i zbieram.

Ulubiony znaleziony przedmiot: czarny metalowy kwietnik opleciony igielitem (takie żyłki) miętowego koloru. Nie jest dosłownie ze śmieci. Ale mijałam go zawsze w drodze do sklepu, stał nieużywany w ogródku przy bloku z lat 70. Któregoś razu natrafiłam na właściciela (starszego pana z kotem), nie wytrzymałam i zapytałam, czy by mi tego kwietnika nie sprzedał. Powiedział, że nie może, bo jest używany, i żona by się nie zgodziła. Pogodzona z losem następnego dnia minęłam ten sam ogródek, a w nim znów właściciela, który zawołał mnie i powiedział, że rozmawiał z żoną i że mogę sobie ten kwietnik wziąć, jeśli mi się podoba, bo ludziom to się dziwne rzeczy podobają. Od tej chwili kwietnik zajmuje honorowe miejsce w moim domu.

Ulubiona znajdźka architektoniczna: szklana mozaika na klatce schodowej Centrum Zdrowia i Wypoczynku Ikar w Kołobrzegu.

A POZA ZBIERANIEM NA ŚMIETNIKACH CO JESZCZE JULIA ROBI?

W czasach, kiedy nikt nie słyszał o koronawirusie, z wielkim zapałem śledziłam daty koncertów starych (i głównie progrockowych) zespołów, kupowałam prędziutko bilecik i kiedy nadszedł czas, wyjeżdżałam. Gdy UV usłyszał o koncercie Jethro Tull, powiedział, że w życiu nie słyszał bardziej... nie nadaje się to do publikacji. Za King Crimson jechałam do Wiednia, bo skończyły się bilety w Polsce. Uriah Heep, Bijelo Dugme, Nazareth, Camel, Deep Purple – wszystkie te wyjazdy łączę zawsze z buszowaniem po betonie i śmietnikach. Z powodu korony przełożono mi DP w Łodzi i Ozzy’ego Osbourna w Pradze [*]. Tak czy owak, chciałam o tym napisać, ponieważ Adam Zechenter nie zna się na muzyce i szkaluje prog rock, a im więcej osób się o tym dowie, tym może szybciej zrozumie, w jakim jest błędzie.

Maciej Pawlikowski

Maciej Pawlikowski

Redaktor naczelny GRYOnline.pl, związany z serwisem od końca 2016 roku. Początkowo pracował w dziale poradników, a później mu szefował, z czasem został redaktorem prowadzącym Gamepressure, anglojęzycznego projektu adresowanego na Zachód, aby w końcu objąć sprawowaną obecnie funkcję. W przeszłości recenzent i krytyk literacki, publikował prace o literaturze, kulturze, a nawet teatrze w wielu humanistycznych pismach oraz portalach, m.in. Miesięczniku Znak czy Popmodernie. Studiował krytykę literacką i literaturę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Lubi stare gry, city-buildery i RPG-i, w tym również japońskie. Wydaje ogromne pieniądze na części do komputera. Poza pracą oraz grami trenuje tenisa i okazyjnie pełni funkcję wolontariusza Pokojowego Patrolu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Którego z tych hobby byście spróbowali?

Sporty walki albo nurkowanie
24,1%
Śpiewania
3%
Grania na instrumencie
11,1%
Gry figurkowe
15,8%
Larpy
6%
Zbieractwo
5,1%
Dzierganie i haftowanie
2,5%
Papierowe RPG
30,1%
Wolontariat na festiwalach muzycznych
2,4%
Zobacz inne ankiety
Darek zbiera karabiny, a Draug wozi miecz w swoim subaru - hobby pracowników GRYOnline.pl
Darek zbiera karabiny, a Draug wozi miecz w swoim subaru - hobby pracowników GRYOnline.pl

Prosiliście i oto jest – druga część artykułu o hobby redaktorów i pracowników serwisu GRYOnline.pl, w której chwalimy się (i żalimy) wszystkim tym, co robimy, knujemy i organizujemy poza pracą.

Dokładnie 20 lat temu wystartował GOL!
Dokładnie 20 lat temu wystartował GOL!

Trudno w to uwierzyć, ale właśnie dziś – 1 stycznia 2021 roku – nasz serwis skończył 20 lat! Okrągłe urodziny to zawsze dobra okazja do hucznego świętowania, więc zamierzamy robić to przez kolejne dwanaście miesięcy.

GRYOnline.pl ma już 20 lat - oto nasza historia
GRYOnline.pl ma już 20 lat - oto nasza historia

Dwadzieścia lat minęło i oto ciągle tu jesteśmy. Podsumowujemy, ujawniamy i demaskujemy! Jak powstało GRY-OnLine, na czym polegało dziennikarstwo growe po roku 2000 i dlaczego przetrwali nieliczni? O tamtym minionym świecie opowiedzą Wam nasi goście.