Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 6 kwietnia 2001, 13:03

autor: Smuggler

Piractwo - to samo, a inne ... czyli podróż sentymentalna w głąb czasu i wspomnień (4)

Powiedzmy sobie, że w naszym życiu jest naprawdę niewiele zjawisk, które możemy precyzyjnie zakwalifikować po stronie "czarne: absolutnie złe" - lub "białe: absolutnie dobre". Tak też jest zapewne z piractwem.

To wszystko jednak działo się w nienormalnych czasach i nie może być oceniane z dzisiejszego punktu widzenia; tak jak również nie można naginać dzisiejszej giełdowej sytuacji do tamtych czasów. Naprawdę nie widzę żadnej łączności pomiędzy tym co działo się na giełdzie w roku np. 1987 i dziś. Wszelkie próby - podejmowane przez współczesnych piratów i ich klientów - nawiązywania do tamtych pionierskich czasów, zdarzeń i uwarunkowań ekonomiczno-politycznych uważam po prostu za co najwyżej śmieszne i pozbawione sensu. Równie dobrze możecie argumentować, że skoro KIEDYŚ palenie na stosie było legalne i ludzie WTEDY nie widzieli w tym nic zdrożnego, to nie można się czepiać że dzisiaj ktoś kogoś tak publicznie sfajczył?

Teraz chcę oddać wszystkim piratom to, co im należne - gdyby nie ci pierwsi, ehem, SZMUGLERZY :), pracowicie kopiujący dwukieszeniowymi magnetofonami dziesiątki kaset, szmuglujący sprzęt przez granice (bo komputerów Polsce też normalnie kupić się nie dało...) itd. - w Polsce nie byłoby tego komputerowego boomu z pierwszej połowy lat 80-tych (lub byłby w dużo mniejszej skali). Zapewne nie ujrzałby wówczas światła dziennego "Bajtek" - biblia ówczesnych komputeromaniaków, swoją drogą w jego założeniu maczał palce dzisiejszy polski prezydent (tak, tak). A w Bajtku opisy (naturalnie "legalnego inaczej") softu zajmowały w swoim czasie naprawdę sporo miejsca. A gdyby nie było Bajtka, to nie powstałby Top Secret (w którym to recenzje i opisy "legalnych inaczej" gier...) itd. A jakby nie Top Secret... itd. Mówiąc krótko - my, branża, na pewno coś tym piratom zawdzięczamy. Zatem - dzięki, panowie piraci. TAMCI piraci...

Wiem, że - moi dawni piraci - nie robiliście tego dla dobra ogółu; że nie traktowaliście sprzedawania pirackich gier jako próby przybliżenia Polski do Europy. Dzięki za to że nie udawaliście wówczas Robin Hoodów - nikt nie krył, że to biznes, że sprzedaje się ten piracki soft by zarobić. Ja sam też mam Wam co nieco do zawdzięczenia. Kto wie kim byłbym dzisiaj i co bym robił, gdyby nie np. niejaki Plomba (*) ze swoim budzącym zawiść konkurencji srebrnym dwukieszeniowcem (programy kopiowało się taśma-taśma, tak było szybciej), który wyswobodził moją kieszeń z wielu banknotów 1000 zł.

Otóż gdy Plomba (& friends) kolejny raz podniósł cenę za kasetę, wkurzyłem się ciężko i zacząłem kombinować jak by tu wykorzystać komputer niekoniecznie TYLKO do wgrywania coraz droższych gier. I po wielu próbach (muzyka, grafika, programowanie, itp. - do niczego powyższego Bozia talentu nie dała albo dała - ale malutki) odkryłem istnienie tzw. sceny komputerowej - oraz tego, że tam tekściarze, zwani też text-writerami, są w sporym poważaniu. I że pisanie mi idzie i sprawia wielką przyjemność. A jak już zacząłem pisać teksty na tematy różne i najróżniejsze - to widzicie, gdzie skończyłem. Jak w każdej bajce - zło zostaje kiedyś ukarane :). No tak, bo może byłbym dziś np. szanowanym Panem Magistrem Inżynierem w jakiejś Instytucji, może Panem Doktorem, czy Mecenasem - lub jakimś Poważnym Biznesmenem w luksusowej limuzynie, z marsem na twarzy i rozległym wrzodem żołądka, zarabiającym kupę cashu i czytującym Wall Street Journal dla rozrywki, a grającym w golfa z obowiązku (czy może na odwrót?). A tak - garbię się nad klawiaturą, tracę wzrok ślepiąc w monitor, pogrywam sobie w gierki i opisuję swoje wrażenia. Czyż to nie wspaniała fucha? Dzięki, Plomba, tego to Ci na pewno nie zapomnę :))).

Piractwo w Polsce część 2 - Grzebanie w mętnej wodzie

Zgodnie z wcześniejszymi obietnicami, autor artykułu „Piractwo - to samo, a inne ... czyli podróż sentymentalna w głąb czasu i wspomnień”, powrócił do tematu i tym razem zajął się czasami współczesnymi, tzn. piractwem w jego obecnej formie.