filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy

Filmy i seriale

Filmy i seriale 16 lipca 2020, 09:30

Najgorszy pomysł, który podbił świat

Niektóre pomysły na początku brzmią fatalnie. Tak jak Hamilton. Twórca, Lin-Manuel Miranda zaryzykował i stworzył dzieło, które zmieniło sposób, w jaki postrzegamy musicale, zaś dzięki premierze na Disney+ - zawojował świat.

Spis treści

Wzruszająca lekcja historii

Oglądanie pierwszego i drugiego aktu Hamiltona jest, jak już wspomniałam, trochę jak rollercoaster – dwie połowy tej samej sztuki diametralnie się od siebie różnią. Najciekawszym zdaniem, jakie usłyszałam w kontekście tego musicalu, jest to, że pierwszy akt przemawia głównie do ludzi młodszych, pełnych energii, idei i chęci do zmian. Drugi akt natomiast jest lepiej rozumiany przez osoby starsze – bo po rewolucji nadchodzi codzienność, strata i próba utrzymania tego, co się zbudowało. Dlatego właśnie o obu połowach musicalu wypowiem się oddzielnie, starając się powstrzymać od większych spoilerów (o śmierci Hamiltona w pojedynku słyszymy już w pierwszej piosence, nie musicie więc bać się, że ta wiedza zmieni jakoś wasz odbiór sztuki).

Pierwszy akt Hamiltona to wesoła, zabawna i poruszająca historia rewolucji oraz czwórki młodych przyjaciół z głowami pełnymi ideałów, które chcieli zrealizować. I chociaż myśl rewolucyjna zrodziła się w barze, podyktowana nie tylko chęcią zmiany świata, ale też własnego statusu społecznego, to nie odbiera to szczerości intencjom bohaterów. Już od pierwszych momentów widzimy różne podejścia Aleksandra Hamiltona i Aarona Burra – i im więcej ich historii poznajemy, tym trudniej nam stwierdzić, które z tych podejść jest lepsze i kto tak naprawdę jest tu „tym złym”. W pierwszym akcie zapoznajemy się nie tylko z ideami wyznawanymi przez bohaterów, ale także z ich codziennością. Z jednej strony widzimy wojnę, z drugiej – zimowy bal, zabawę i nadzieję. Śmierć i miłość. Poświęcenie dla rodziny. Tutaj przez większość czasu będziecie się uśmiechać. Kiedy jednak nadejdzie drugi akt, lepiej przygotujcie chusteczki.

Bo druga część musicalu bardzo różni się od pierwszej, chociaż w piosenkach powtarzają się te same zdania i motywy. Cytując za Waszyngtonem – „Winning was easy, young man, governing’s harder”. Jak zresztą wypomina bohaterom król George III (genialny Jonathan Groff znany m.in. z Mindhuntera pojawia się na trzy piosenki i kradnie show) – sama wygrana to dopiero początek zabawy, a stworzenie niepodległego państwa niekoniecznie może się tak łatwo udać. Akt drugi – dużo dojrzalszy od pierwszego – to polityczne intrygi, zdrady i strata, którą ciężko sobie wyobrazić.

Razem z Aleksandrem zbliżamy się do jego nieuchronnego końca, który on sam zdaje się wyczuwać. Zagrożenie czai się z każdej strony, a jego walka może pójść na marne. Aż dochodzi do ostatecznego pojedynku. Nie mogę powiedzieć, że nie rozumiem, dlaczego Burr strzelił. Nie mogę też powiedzieć, że uczynił tym samym coś złego. Bo chociaż Aleksander jest tu w centrum całej historii, to nie jest on typowym głównym bohaterem, który przez cały czas zdobywa naszą sympatię. To osoba owładnięta własną ambicją, przez którą rani ludzi, skupiając się tylko na swoim dziedzictwie i tym, aby świat zapamiętał jego imię. W swoich poczynaniach utarł nosa wielu politykom, ale także podjął szereg decyzji, które skrzywdziły osoby dla niego najważniejsze. Niewiele brakowało, aby historia o nim zapomniała.

Zostało jeszcze 67% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...

... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium

Abonament dla Ciebie

Karolina Złamańczuk

Karolina Złamańczuk

Najbardziej na świecie kocha musicale... i psy. Ale spokojnie, na gry też znajduje trochę czasu.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Kupujesz jeszcze płyty CD z muzyką?

Tak, lubię fizyczne nośniki.
26,3%
Rzadko, ale jeszcze się zdarza.
16%
Nie.
57,7%
Zobacz inne ankiety