10 rzeczy, które polski Wiedźmin robił lepiej od serialu Netflixa
Na przestrzeni dwóch dekad powstały dwie serialowe adaptacje książek Andrzeja Sapkowskiego – i obie są słabe. Co zdumiewające, Netflixowi udało się stworzyć Wiedźmina jeszcze (znacznie) gorszego niż Polakom pod komendą Marka Brodzkiego.
Spis treści
- 10 rzeczy, które polski Wiedźmin robił lepiej od serialu Netflixa
- Jaskier
- Ballady
- Yennefer
- Humor
- Erotyka
- Przemoc
- Ellander
- Eyck z Denesle
- Smok
Jaskier
Aby odróżnić jedno wcielenie Jaskra od drugiego, pozwólcie, że postać z polskiego serialu będę nazywał Jaskrem, a tę z produkcji Netflixa – Osłem. Jeśli ktokolwiek zastanawia się dlaczego, niechaj za wyjaśnienie posłuży obrazek:
Dobrze, przyznaję, Joey Batey wygląda lepiej w tej roli niż Zbigniew Zamachowski. Ale na tym jego przewagi się kończą. Polskiego Jaskra można nazwać postacią z grubsza wielowymiarową – płynnie przechodzi od sprośności i niemądrych żarcików do inteligentnych (w miarę) dysput z Geraltem tudzież innych scen, w których pokazuje wrażliwą duszę (już pal licho, na co patrzył, kiedy mówił: „Smoku, jesteś piękny”). I nietrudno dopatrzeć się w nim barda „słynnego od Buiny po Jarugę”, gdy zaczyna plumkać na lutni. Oraz śpiewać. Zwłaszcza śpiewać.
Zostało jeszcze 41% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie