futurebeat.pl News Tech Mobile Gaming Nauka Moto Rozrywka Promocje
Technologie 31 marca 2020, 11:44

autor: Artur Niedoba

Komputer stacjonarny jest tańszy niż laptop. Laptopy nie nadają się do gier?

Wielu naszych forumowiczów jak mantrę powtarza, że nie ma czegoś takiego jak laptop do grania. Ale czy na pewno? Gaming na notebooku obarczony jest pewnymi ograniczeniami, ale technologia poszła do przodu. Witamy w XXI wieku!

Komputer stacjonarny jest tańszy niż laptop

Nie da się ukryć, że w tym stwierdzeniu jest dużo prawdy. Nawet nie spoglądając na najwyższą półkę cenową, zestaw zawierający w sobie m.in. procesor AMD Ryzen 5 1600, 16 GB pamięci RAM, kartę graficzną Nvidia GeForce GTX 1650 Super oraz SSD 500GB potrafi kosztować ok. 2500 zł, gdy na laptop o zbliżonych parametrach trzeba wydać ponad 1000 zł więcej!

Gracz płaci, gracz wymaga!
Gracz płaci, gracz wymaga!

Zauważmy jednak, że do PC musimy dodatkowo dopłacić za monitor, klawiaturę czy głośniki, a chcąc całkiem upodobnić jego możliwości do oferowanych przez komputery przenośne, trzeba jeszcze pomyśleć o drobiazgach pokroju anteny do odbioru Wi-Fi. Biorąc pod uwagę wszystkie te dodatki, różnica cenowa staje się znacznie mniejsza, a wciąż laptop może pochwalić się, nieosiągalną dla stacjonarki przewagą, jaką jest mobilność. Nie jest tak źle, prawda?

Wybuchające baterie, bardzo złe wybuchające baterie!

Był czas, gdy niektóre produkty wręcz zasłynęły eksplodującymi bateriami (patrzymy na Ciebie Samsung Galaxy Note 7). Fakt, że błędy bądź chciwość producentów mogą doprowadzić do wydania podzespołów o słabszej jakości. Sprzęt magazynujący energię, wykonany w sposób niechlujny, faktycznie może grozić wybuchem zagrażającym zdrowiu, a przeczytanie ulotki załączonej do opakowania bądź konsultacja z kimkolwiek niewiele dadzą.

Raczej nie o to chodziło w wojskowym zastosowaniu laptopów
Raczej nie o to chodziło w wojskowym zastosowaniu laptopów

Pamiętać należy, że są to przypadki bardzo skrajne. Takie problemy to jednak nie tylko domena sprzętu przenośnego, czego dowodem mogą być choćby kłęby siwego dymu, które pewnego odległego już dnia zaskoczyły mnie wydobywając się gęsto wprost z obudowy mojego stacjonarnego komputera. Gdy mamy pecha, to i złowieszczy, zagubiony piorun może narobić nam sporo groźnych szkód, co też się mi przydarzyło. Dwa razy…

Grasz na laptopie? Nie jesteś prawdziwym graczem!

Prawdziwi gracze to ci, co siedzą w drogim fotelu przed olbrzymim komputerem z trzema monitorami i myszką składającą się z tysięcy elementów lub niemal leżą rozłożeni na popękanej ze starości kanapie dzierżąc w dłoni drżący pad swojej konsoli, reszta to jakieś popierdółki, które chcą ogrzewać się w blasku prawilnego gamingu...

Jak to nie jestem graczem? | Źródło: deviantart.com/howmanydragons
Jak to nie jestem graczem? | Źródło: deviantart.com/howmanydragons

Jest to stereotyp nie tylko krzywdzący, ale także niesamowicie, wręcz absurdalnie głupi, zwłaszcza jeśli mówimy o laptopach. Kto bowiem jest bardziej oddany grom: ten ze stacjonarnym sprzętem, który siedząc w autobusie lub pociągu rozmyśla nad tym, w co będzie się zagrywał po powrocie do domu, czy ten korzystający z przenośnego sprzętu do realizacji swej pasji również w czasie podróży lub posiedzenia w kawiarni? Oczywiście nie promujemy rezygnowania z prawdziwego życia, gdyż spotkanie się ze znajomymi w knajpce na miseczkę chili con carne jest naprawdę miłą opcją spędzenia czasu, jednak łatwo zauważyć, że argument zawarty w tytule tego akapitu może stać się dla obrońców „prawdziwego grania” bronią obosieczną.

A co z tym throttlingiem?

Starając się pół-żartem, pół-serio podejść do tematu mitów krążących wokół laptopów, ciężko zignorować słonia w pokoju, jakim niewątpliwie jest tzw. thermal throttling. Dla niezorientowanych i w dużym skrócie - polega on na obniżeniu taktowania podzespołów w celu zabezpieczenia ich przed przegrzaniem. Ponieważ zjawisko to dla wielu stanowi powód do NIE kupowania laptopa gamingowego, postanowiliśmy z Arturem nie śmieszkować na ten kłopotliwy dla producentów notebooków temat. Zamiast tego garść faktów:

  1. Thermal throttling to zabezpieczenie przed przegrzaniem się podzespołów, zatem jeśli występuje w Twoim laptopie, może oznaczać konieczność przeczyszczenia chłodzenia lub wymianę pasty termoprzewodzącej. Jeśli to nowy komputer, najwyraźniej producent notebooka nie przyłożył się do swojej roboty...
  2. Niektóre modele laptopów umożliwiają wyłączenie throttlingu CPU w BIOS, ale zanim to zrobisz, zastanów się dobrze, czy to na pewno dobry pomysł.
  3. Zazwyczaj zabezpieczenie to uruchamia się, gdy temperatury podzespołów zaczynają przekraczać ok. 90 stopni. W praktyce, w ciągu ostatnich dwóch lat nie udało mi się zmusić żadnego laptopa do takiego wysiłku, więc jeśli kupujesz kompa, żeby pograć sobie godzinkę lub dwie wieczorami, raczej nie powinieneś się throttlingiem specjalnie przejmować.

Michał Ostiak

Materiał powstał we współpracy z firmą Lenovo, producentem laptopów LEGION.

Artur Niedoba

Laptop gamingowy - na co zwracać uwagę przy wyborze
Laptop gamingowy - na co zwracać uwagę przy wyborze

Chcesz mieć komputer do gier, ale często podróżujesz lub nie masz w domu miejsca na prawdziwe „gamingowe” stanowisko? Z pomocą przychodzą laptopy, mogące pochwalić się wydajnością porównywalną ze stacjonarkami. Czy jest jakiś haczyk?

Czy tani laptop do gier to ściema? – laptopy gamingowe pod lupą
Czy tani laptop do gier to ściema? – laptopy gamingowe pod lupą

Producenci laptopów obiecują nam wydajność stacjonarnych pecetów zamkniętą w lekkiej i smukłej obudowie. Często są to jedynie pobożne życzenia, jednak niektóre notebooki zapewniają wystarczająco dużo mocy, aby odpalić nawet najnowsze tytuły.