Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 12 sierpnia 2004, 16:07

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Wrażenia spisane przez HotDoga:. GOL Adventure 2004: Piper Cub

Druga impreza z cyklu GOL Adventure 2004 już za nami, była to ostatnia z lotniczych imprez w tym roku. Jak to bywa w imprezach organizowanych w Krakowie, tradycyjnie wszyscy uczestnicy spotkali się na płycie Rynku Krakowskiego pod skarbonką...

Wrażenia spisane przez HotDoga:

Wjeżdżając do Małopolski niebo przywitało nas (mnie i kolegę) drobnym deszczem i całkowitym zachmurzeniem. Muszę przyznać, że zaczynałem wątpić w lot nad Krakowem. Wiedziałem, że każdy lot wymaga dobrej pogody i widoczności, a tego właśnie jak na złość brakowało. No cóż – pomyślałem – najwyżej podróż do Krakowa skończy się na zwiedzaniu tego ciekawego i pięknego miasta. :-)

Po spotkaniu się ze Stadem, jego bratem i redaktorami GOL-a oraz po pogawędce przy różnych napojach (nie każdy wiedział co zamawia :-) ) wyjechaliśmy na upragniony lot! Nadzieja na nowo się odrodziła, ponieważ chmury się rozeszły i zaczęło świecić słońce.

Przed lotami zapoznaliśmy się jeszcze z hangarem tutejszego lotniska. Można było w nim między innymi zobaczyć Zlina – podobnego do tego na którym odbywała się pierwsza impreza GOL Adventure 2004 – Father Michael i Popiel: respekt dla was! :-) Potem przyszła pora na nas... Stad dzielnie wsiadł do Pipera i wyruszył pod niebiosa. Podobało mi się podchodzenie do lądowania (wytracanie prędkości) na tzw. „uślizg”. Stad dokładniej to opisał w swojej relacji. Następnym do lotu byłem ja. Samolot od zewnątrz robi wrażenie małego, ale siedząc na pierwszym fotelu wcale się tego nie odczuwa. Po założeniu słuchawek i zapięciu pasów zaczęliśmy kołować na nieco wyboistej, bo trawiastej, płycie lotniska.

Gdy zajęliśmy odpowiednią pozycję, pilot wcisnął gaz do dechy. Ryk silnika, wstrząsy i zapach spalin – tak właśnie się startuje Piperem. Zupełne przeciwieństwo współczesnych samolotów. Ale to jest w nim właśnie najpiękniejsze – czujesz dosłownie wszystko. Najciekawiej jest już w locie. Samolot nie jest szybki, więc czasu na podziwianie widoków jest sporo. Lecąc nim czuje się każdy powiew wiatru (niczym na łódce), a wrażenia te potęgowała aktualna pogoda, którą pilot nazwał „lekko turbulencyjną”. Dodatkowo spoglądając na poszycie skrzydeł można było zobaczyć jak materiał „pracuje” i utrzymuje samolot w powietrzu.

Przez kilka minut było mi dane pilotować to cudeńko. Wrażenia niesamowite. Na początku pilot pokazał mi skręcanie w lewo i prawo (pedały – lewy, prawy) oraz wznoszenie i opadanie (drążek – góra, dół). Szkoda tylko, że na drążku nie znalazłem znanego wszystkim graczom przycisku „FIRE” ;-). Wrażenia z pilotowania takim samolotem są niesamowite i każdy powinien tego spróbować. Na pierwszy rzut oka wydaje się to trudne, ale to nieprawda. Po przelocie nad zakolami Wisły pilot zawrócił i w słuchawkach usłyszałem: „A teraz patrz!” – szczerze mówiąc nie wiedziałem, co takiego zaraz się wydarzy... przecież to Piper Cub, a nie Zlin! :-). Akrobacji nie było, ale pilot otworzył okno i dopiero wtedy można było poczuć się jak ptak. Widok był niesamowity, a na dodatek można było poczuć pęd wiatru na własnej skórze.

Po tym wszystkim bezpiecznie i równie ciekawie jak ze Stadem wylądowaliśmy na trawie. Potem na lot zabrały się jeszcze osoby towarzyszące oraz jeden z redaktorów. Przez cały ten czas, gdy loty odbywały poszczególne osoby toczyła się interesująca i czasami śmieszna rozmowa na temat lotnictwa i wszystkiego, co jest z nim związane, a to wszystko odbywało się przy dźwięku silnika helikoptera Robinson, który po kilka razy startował i lądował obok nas.

Po zakończeniu wszystkich lotów i pożegnaniu się z pilotami i redaktorem Mariuszem pojechaliśmy do Krakowa. Tam Stad i jego brat pożegnali się z nami, a ja, kolega i redaktor Rafał wybraliśmy się na posiłek do meksykańskiej restauracji, podczas którego oczywiście nie mogło zabraknąć rozmowy o grach. :-) Później szczęśliwy i pełen wrażeń wróciłem do Częstochowy.

Muszę przyznać, że to był mój pierwszy lot samolotem i cieszę się, że to właśnie Piper Cub był tym pierwszym, który mnie wzniósł w powietrze. Ten lot na pewno na zawsze zostanie w mojej pamięci, a co równie ważne – przybliżył mi historię lotnictwa II Wojny Światowej.

Dziękuje za super wrażenia i mile spędzony czas całej Redakcji GOL-a.

Pozdrowienia,

hotDog

GOL Adventure 2004: Paintball

Ostatnia z imprez tegorocznej edycji GOL Adventure – paintball – odbyła się w sobotę, 18 września. Strzelaliśmy się w krakowskim Borku Fałęckim, dzielnicy porośniętej zagajnikami. Zabudowa występująca nieczęsto. Zbiorniki wodne w postaci kałuż.

GOL Adventure 2004: Rafting

21 sierpnia odbyła się trzecia impreza z tegorocznej edycji GOL Adventure – spływ pontonem Przełomem Dunajca. Przygoda łącząca w sobie przeżycia na górskiej rzece z wystawną kolacją w pienińskiej bacówce.

GOL Adventure 2004: Akrobacje lotnicze

17 lipca w Gdańsku rozpoczął się drugi cykl imprez GOL ADVENTURE. Do Gdańska dotarło dwóch szczęśliwców wylosowanych do tego arcyzakręconego zadania. Wyglądali na odważnych, choć w duszy pewnie tlił się płomyk strachu przed tym, co ich czekało.