Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Factorio Opinie

Opinie 30 listopada 2019, 10:30

Grałem 150 godzin, najlepiej się bawiłem, kiedy nie robiłem nic

Zwykle irytujemy się, kiedy gra robi coś za nas. Autowalka, autocelowanie, zostaw to, ja chcę sam, chcę grać! Jest jednak tytuł, w którym bawisz się tym lepiej, im gra więcej robi za ciebie. Zacząłem grać w sierpniu i jeszcze mi się nie znudził.

Factorio, taki tytuł nosi gra, o której piszę. Mogliście o niej słyszeć. Kiedy twórcy ostatnio chwalili się sprzedażą, mówili o 1,5 mln kopii. Niezły wynik jak na grę ufundowaną na Indiegogo i stworzoną przez kilku Czechów. Jeszcze lepszy, jeśli weźmiemy pod uwagę, że początek tej gry jest koszmarny.

Zaczynasz i bardzo szybko się irytujesz. Wokół Ciebie szarobura, nieciekawa pustynia, w ekwipunku kilof, a do tego kawałek drewna, piec, spalinowy automat górniczy i osiem metalowych płytek. I co niby masz z tym zrobić?

Zaczynasz grę, patrzysz do plecaka i znajdujesz piec. Po co mi piec, do licha?

Stawiasz piec, kopiesz węgiel i żelazo (złoża zawsze są w pobliżu). Kopanie idzie powoli, nie towarzyszą mu żadne ciekawe efekty czy minigierki. Po prostu stoisz i dusisz przycisk. Chodzisz powoli, nosisz surowce, czekasz, odbierasz stalowe płytki i wtedy dociera do Ciebie, że gra nie może tak wyglądać. Nie taka, którą kupiło więcej niż siedemnaście osób i która na Steamie ma niemal same pozytywne oceny. Nawet jak postawisz wiertnię, nie robi się lepiej. Żeby działała, trzeba wykopać węgiel i wsadzić go do jej silnika, a ona wyrzuca urobek na kupę przed siebie, uznaje, że jest po robocie, i się zatrzymuje. Koszmar. Nawet gdyby ktoś nigdy wcześniej nie widział screenów czy gameplayów i nie wiedział, o co tu chodzi, musiałby pomyśleć o jednym – automatyzacji.

Przyjmij spaghetti

W tym momencie zaglądamy do ekwipunku i odkrywamy, że crafting, który często w grach stanowi element raczej poboczny, tutaj chyba jest istotny. Z drewna można zrobić skrzynkę, a ją postawić obok wiertni – o, już się nie zatrzymuje. Są tu jakieś podajniki, jakieś taśmociągi. A gdyby tak tego węgla nie nosić?

Gdzieś po godzinie gry w Factorio odkrywasz, że w zasadzie nie robisz nic. Węgiel i ruda trafiają bezpośrednio do pieców (masz ich już kilka), węgiel przypominającymi nitki makaronu liniami wije się wokół wszystkiego, żeby zasilić spalinowe wiertnie i podajniki, a stosy stalowych i miedzianych płytek lądują w skrzynkach. Ileż ich jest – ręczne wyprodukowanie tylu zajęłoby...

To moja druga baza na wczesnym etapie zabawy. Za pierwszym razem całość zdecydowanie bardziej przypominało spaghetti.

Jeśli grasz drugi raz, na tym etapie masz już z całą pewnością elektrownię i zamiast bawić się węglem, bawisz się kablami. To wciąż bałagan, ale jednak lepszy, bo przewody nie zajmują miejsca na ziemi.

Cieszysz się, bo stworzyłeś coś, co działa bez twojego udziału. Wprawiłeś w ruch machinę, która sama się napędza. Cudowne uczucie – błogość. Nawet kopalnia węgla sama zasila się w węgiel. Byłeś bardzo zadowolony, kiedy wymyśliłeś, jak to zrobić. No dobrze, ale co dalej?

Kolorowe fiolki

Przez chwilę czujesz się dobrze – jak programista, który włączył program i nie zobaczył raportu o błędach. Natychmiast jednak dostrzegasz, że masz mnóstwo surowców. W Factorio nie ma pieniędzy, ale to nie znaczy, że nie kusi, by wydać to, co mamy. Mniej więcej teraz odkrywamy, że gra posiada bogate drzewko technologii. Tworzymy więc laboratorium i... System badań jest tutaj bardzo prosty. Każda nowa technologia wymaga, aby laboratorium skonsumowało określoną liczbę fiolek danego koloru. Podstawowe technologie potrzebują fiolek czerwonych. Można je zrobić w plecaku, czyli poprzez zwykły crafting, ale przecież już wiemy, że tu chodzi o automatyzację.

Patrzcie, jedno z moich pierwszy laboratoriów – pełne pogmatwanie. Moje ostatnie... cóż, wciąż pogmatwanie, ale jest postęp.

Budujemy więc niewielki budyneczek, który potrafi połączyć dwa przedmioty w jeden bardziej skomplikowany. Doprowadzamy do niego miedziane płytki i... stawiamy kolejny, który przetwarza płytki stalowe w koła zębate. Wspaniale, nasza pierwsza linia montażowa. Fiolki trafiają do laboratorium i znowu przez chwilę nie musimy nic robić. W błogim samozadowoleniu obserwujemy, jak nasza fabryka robi wszystko za nas.

Marcin Strzyżewski

Marcin Strzyżewski

W GRYOnline.pl zaczynał w dziale publicystyki, później był kierownikiem działu technologii, co obejmowało zarówno newsy oraz publicystykę, jak i kanał tvtech. Wcześniej pracował w wielu miejscach, m.in. w redakcji portalu Onet. Z wykształcenia rusycysta. Od lat planuje, żeby wrócić do nurkowania, ale na razie jest zajęty głównie psem, królikiem i kanałem youtube’owym, na którym opowiada o krajach byłego ZSRR.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Zdarzyło Ci się kiedykolwiek zagrać w Factorio?

Tak
20,7%
Nie
45,6%
Fabryka musi rosnąć!
33,7%
Zobacz inne ankiety
Factorio

Factorio

32 najlepsze tycoony w historii - top strategie ekonomiczne na PC
32 najlepsze tycoony w historii - top strategie ekonomiczne na PC

Kiedyś uwielbiane, a dziś zapomniane tycoony mają bogatą historię, w której nie brakowało gier wybitnych. Proponujemy przegląd 32 naszym zdaniem najlepszych symulacji ekonomicznych, jakie ukazały się w ciągu blisko 30 lat istnienia tego gatunku.

Gry single player z fabułami na 100 lub więcej godzin
Gry single player z fabułami na 100 lub więcej godzin

Im dłuższa gra, tym lepsza? Jeśli tak uważacie, mamy dla Was listę gier single player, przy których spędzicie naprawdę dużo czasu.

Mój ulubiony symulator cierpienia i zadawania bólu - jak Naval Action kształtuje charaktery
Mój ulubiony symulator cierpienia i zadawania bólu - jak Naval Action kształtuje charaktery

Lubicie zadawać ból? Ja lubię. Jestem gotowy nawet go znosić, tak samo jak dręczącą nudę podczas wielogodzinnych sesji przed komputerem, w trakcie których nic się nie dzieje. Byle tylko móc przysporzyć komuś cierpienia. Zacznijmy jednak od początku.