autor: Krystian Skorupski
Kopiowałem save’y na pamięć USB. 11 dziwnych rzeczy, które zrobiłem dla osiągnięć
Jestem łowcą platyn. Uwielbiam widok tych małych pucharków, pojawiających się na ekranie. Czasem bardziej, niż same gry. Zdobywając je robiłem wiele dziwnych rzeczy. Czasem pomysłowych, czasem zwyczajnie żmudnych. Oto 11 historii z mojego życia.
Kopiowałem save’y na pamięć USB
- Gra: Dead Space 3 (PS3)
- Nazwa trofeum: Aren’t You Thankful?
- Ile osób zdobyło to trofeum? 1,3%
Dlaczego to trofeum było takie trudne do uzyskania?
Trofeum związane jest z przejściem gry w trybie Hardcore. O ile w drugiej części mieliśmy w tym trybie trzy zapisy do dyspozycji i mogliśmy zginąć, tak tutaj wolno nam wyjść z gry i do niej wrócić, ale ani razu nie możemy umrzeć. Jeśli nam się to zdarzy, wracamy na start i zaczynamy od zera. Brzmi dość strasznie.
Jak zdobyłem to trofeum?
Wystarczy, że co jakiś czas będziecie kopiować zapis gry na chmurę albo na pamięć USB. Mimo takiego ułatwienia wgrywanie i zgrywanie save’a oraz ponowne uruchamianie gry to około 10 minut w plecy, toteż w niektórych momentach (zwłaszcza tych z quick time eventami) mieliśmy palpitację serca i spocone dłonie. Tak, „mieliśmy”, bo kolejne ułatwienie to gra w kooperacji, gdyż jeden kompan może reanimować drugiego za pomocą apteczki. Platyna z Dead Space 3 to zdecydowanie jedna z najtrudniej przeze mnie zdobytych.
Czy to była fajna gra?
Chyba każdy się zgodzi, że twórcy już wyeksploatowali i zmarnowali serię Dead Space. O ile kultowa pierwsza część i najeżona straszakami „dwójka” utrzymywały klimat, tak „trójka” poszła w co-opowego shootera, w którym praktycznie ani razu się nie przestraszyłem (nie licząc obawy przed zgonem w trybie Hardcore). O ile mechanika kooperacji jest w porządku, tak cała reszta praktycznie nie wnosi do gry nic nowego. Zdecydowanie lepiej przypomnieć sobie dwie pierwsze odsłony tego cyklu.