Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 5 września 2019, 15:08

Hideo Kojima – wszystko, co chcieliście wiedzieć, ale baliście się zapytać

Niespełniony filmowiec, wizjoner, showman uwielbiający droczyć się z graczami, ofiara największej branżowej afery roku 2015, człowiek, który otrzymuje poświęcone sobie zwiastuny. Hideo Kojima ma wiele twarzy, ale czy jest tym, kogo potrzebujemy?

Współczesne wysokobudżetowe gry komputerowe to, że zacytuję Ubisoft, dzieła „zaprojektowane, opracowane i stworzone przez wielokulturowy zespół wyznający różne wierzenia i religie”. To efekt prac setek programistów, grafików, projektantów, scenarzystów i wielu innych podmiotów. Z tego względu wśród twórców gier niewiele jest sław – pojedynczych wizjonerów, których nazwiska przyciągałyby masy i gwarantowały ciekawą zabawę.

Kiedyś, gdy gry tworzyło się mniejszymi środkami, trochę takich legend mieliśmy. Mowa o takich branżowych tuzach jak Sid Meier, Peter Molyneux, Tim Schafer, Cliff Bleszinski, John Romero, Yu Suzuki, Shinji Mikami czy Warren Spector. Czas większości z nich jednak przeminął, a na ich miejsce niełatwo znaleźć godnych następców. Jeden wyjątkowy twórca nie chce jednak odejść w cień. Ba, jego gwiazda zdaje się lśnić nawet bardziej niż dawniej. I to pomimo skandali, kontrowersji i upadku serii, której jest ojcem. Przeszkody na jego drodze wydają się go tylko napędzać.

To oczywiście Hideo Kojima. Niespełniony filmowiec, którego nie chciało kino i który sam wprowadził je do gier komputerowych, na długo nim pojęcia „filmowość” czy „gry narracyjne” komukolwiek przyszły do głowy. Projektant, który potrafi połączyć antywojenne przesłania, szyte grubymi nićmi spiski, kartonowe pudła i żarty o biegunce w taki sposób, że gracze wpadają w zachwyt. Deweloper, który na gamescomie doczekał się nawet własnego zwiastuna:

To dobry chłopak był, zawsze mówił „dzień dobry”

Hideo Kojima urodził się w 1963 roku w Tokio jako najmłodszy z trojga rodzeństwa. W stolicy Japonii spędził cztery lata, po których rodzina przeprowadziła się do Osaki. Już od małego Kojima był wystawiany na specyficzne, mentalne „tortury”, które wpłynęły na resztę jego życia.

Rodzina chłopca miała zwyczaj oglądania wieczorami filmów. Obowiązywały żelazne zasady: mały Hideo nie mógł iść do łóżka, dopóki film się nie skończył. Nie były to bajki czy anime – oglądał westerny, horrory, dramaty, a rodzice nie kłopotali się cenzurowaniem dla kilkulatka scen seksu czy brutalności. Te niełatwe przeżycia, na dodatek spotęgowane chronicznym niewyspaniem, najpewniej doprowadziły do wytworzenia się u młodzieńca swoistego syndromu sztokholmskiego i z czasem zaowocowały wielką miłością do filmów.

Kojima większość dzieciństwa spędził w Osace. Niekoniecznie w zamku widocznym na zdjęciu. - 50 twarzy Hideo Kojimy - dokument - 2019-09-05
Kojima większość dzieciństwa spędził w Osace. Niekoniecznie w zamku widocznym na zdjęciu.

W okresie dorastania Hideo był dzieckiem wycofanym, marzącym o karierze artysty, filmowca albo rysownika. Rzeczywistość rzucała mu jednak kłody pod nogi. Gdy był nastolatkiem, zmarł jego ojciec, a sytuacja finansowa rodziny znacznie się pogorszyła. Wiedząc, że w wymarzonych zawodach niełatwo o godne wynagrodzenie, a do tego czując na sobie presję społeczeństwa, stawiającego stałe zatrudnienie nad pracę zleceniową, młody Japończyk ostatecznie postanowił studiować ekonomię.

„Rozsądny” i „bezpieczny” wybór kariery nie pozbawił go jednak artystycznego ducha. W wolnym czasie Kojima próbował swoich sił z pisaniem. A gdy redaktorzy czasopism odmówili mu publikacji, przerzucił się na kręcenie filmów ze znajomym przy użyciu kamery Video8. To wciąż było jednak tylko hobby.

W trakcie studiów Kojima zetknął się z nowym dla siebie medium – grami komputerowymi. I szybko zrozumiał, że to branża z przyszłością. Fantazje o byciu filmowcem ustąpiły nowym, równie mocnym snom – tym razem o projektowaniu gier. Jednak w przeciwieństwie do poprzednich mrzonek Hideo tym razem miał szanse swoje marzenia urzeczywistnić.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że w tamtych czasach tworzenie gier komputerowych nie było tak poważanym zawodem jak dziś. Deweloperów w Japonii ani specjalnie nie szanowano, ani nie uważano ich pracy za solidne i przyszłościowe zajęcie. Znajomi Kojimy nie przyjęli jego decyzji zbyt pozytywnie, wręcz próbowali przekonać go do zmiany zdania. Doszło nawet do sytuacji, w której będąc świadkiem na weselu przyjaciela, Hideo został przedstawiony przez pana młodego gościom w taki sposób: „To bardzo zdolny i sympatyczny człowiek, ale niestety postanowił zatrudnić się w branży gier wideo”.

Hideo Kojima i Conan O’Brien. Jak to się stało, że japoński projektant gier jest fenomenem nie tylko w branży gier, ale w ogóle w popkulturze? - 50 twarzy Hideo Kojimy - dokument - 2019-09-05
Hideo Kojima i Conan O’Brien. Jak to się stało, że japoński projektant gier jest fenomenem nie tylko w branży gier, ale w ogóle w popkulturze?

Mimo ciężkiej sytuacji, Kojima nie zamierzał po raz kolejny rezygnować z marzeń i tym razem wytrwał w swoim postanowieniu. Pomogło mu w tym wsparcie matki, która – w przeciwieństwie do bliskich znajomych – nie zniechęcała Hideo. Po kilku nieudanych próbach zaczepienia się w branży w 1986 roku dwudziestotrzyletni Hideo Kojima znalazł zatrudnienie jako projektant w firmie Konami.

WSTYDLIWE WSPARCIE

Wspomniałem, że matka Hideo Kojimy popierała jego ambicje – i faktycznie tak było, choć owo wsparcie ograniczało się do domowego zacisza. Po premierze gry Metal Gear Solid, a więc gdy prasa obwołała Kojimę branżowym wizjonerem, a gracze pokochali wykreowany przez niego świat, 35-letni wówczas projektant odkrył, że jego mama ukrywa przed znajomymi, czym zajmuje się jej syn, prawdopodobnie wstydząc się tego, że ma on tak niepoważną pracę. Starsza pani przekonała się do jego profesji dopiero kilka lat później, gdy Kojima znalazł się na opublikowanej w „Newsweeku” liście „10 osób, na które trzeba zwrócić uwagę w 2003 roku”.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Czy grałeś/łaś w gry Hideo Kojimy?

Tak, w wiele z nich
41,9%
Tak, ale w jedną
24,1%
Nie jestem pewien/pewna
6,5%
Nie
27,5%
Zobacz inne ankiety
Death Stranding

Death Stranding

Metal Gear Solid V: The Phantom Pain

Metal Gear Solid V: The Phantom Pain

Metal Gear Solid 3: Snake Eater (2004)

Metal Gear Solid 3: Snake Eater (2004)

Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty

Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty

Gra, która kpi ze wszystkiego, a najbardziej z samej siebie. Poznajcie No More Heroes 3 i jej punkowego twórcę
Gra, która kpi ze wszystkiego, a najbardziej z samej siebie. Poznajcie No More Heroes 3 i jej punkowego twórcę

No More Heroes 3 to najnowsze dziecko Sudy51 – twórcy, którego dzisiaj Wam pokrótce przedstawimy. Nie powinniście pominąć tej premiery, a poniżej postaramy się wytłumaczyć, dlaczego powstanie tej gry to swoisty cud współczesnej branży.

Adam Adamowicz - człowiek, który dał nam Fallouta 3 i Skyrima
Adam Adamowicz - człowiek, który dał nam Fallouta 3 i Skyrima

Niezapomniane światy Fallouta 3 i Skyrima, pełne niezwykłych istot i miejsc, do dzisiaj potrafią budzić zachwyt. Nigdy nie zyskałyby jednak obecnego kształtu, gdyby nie jeden człowiek – obdarzony wielkim talentem artysta, Adam Adamowicz.

Siedmiu wspaniałych – bez nich branża gier nie byłaby taka sama
Siedmiu wspaniałych – bez nich branża gier nie byłaby taka sama

Gdyby zabrakło tych wizjonerów, nasze hobby nie byłoby tym, czym jest dzisiaj. Wybraliśmy siedem najważniejszych osób, którym zawdzięczamy obecny stan elektronicznej rozrywki.