Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 7 lipca 2004, 11:02

autor: Włodarczak Adam

Panta rei, Sid...

Każdy szanujący się gracz, a nawet taki, który z grami komputerowymi spotyka się od czasu do czasu, słyszał przynajmniej raz w swoim życiu nazwisko Sida Meiera.

Dwóch ludzi, wiele zdań

Panta Rei, Sid...

Każdy szanujący się gracz, a nawet taki, który z grami komputerowymi spotyka się od czasu do czasu, słyszał przynajmniej raz w swoim życiu nazwisko Sida Meiera. Człowiek ten uważany jest – jeśli nie za cesarza – to co najmniej za króla gier. Niemal każda gra, którą firmował swoim nazwiskiem stawała się hitem, a kilka produkcji, z których wymienimy Civilization bądź RailRoad Tycoon, stawały się epokowymi wydarzeniami. Jednak nie wszyscy pamiętają, że zanim nastąpiła epoka pecetów, Sid już był uznanym twórcą, którego PIRATES! przeszły do historii komputerów 8-bitowych. Kilkukrotnie próbowano powtórzyć ten sukces tworząc chociażby wersję "Gold", jednak gra w ostateczności odeszła do lamusa. Pojawiały się różnego rodzaju klony, które - lepsze czy gorsze - nie miały jednak tego, co miał oryginał. Rok 2004 przyniósł jednak wiadomość, która zelektryzowała świat - postanowiono stworzyć nowych PIRATES! i to z pomocą samego Sida Meiera. Czy gra okaże się być godną swojej protoplasty? Czy Sid nie pożre własnego ogona? O tym rozmawiają redakcyjni korsarze, A. De Raph oraz Speed.

PIRATES! AD 2004 czy PIRATES! AD 1987 – oto jest pytanie!...

O pirackiej przeszłości

Speed - Wszyscy wiemy, że historia lubi zataczać swe koło. Branża gier komputerowych, jak widać, ma podobne upodobania... Pirates z roku 2004 - powrót w wielkim stylu, czy raczej reanimacja żywych trupów? - to pytanie dziś nurtuje niejednego polskiego pirata...

A. De Raph - Reanimacje czasem się udają, ale wymagają bardzo szybkiego działania i profesjonalizmu lekarzy. Tutaj profesjonalizm niby jest - w końcu Sid Meier. Ale co do szybkiego działania, hm... Ile to już lat? 17?

S - Tak jest, kapitanie! Według naszej GOLowskiej encyklopedii, Pirates - protoplasta wyszedł z umysłu Sida Meiera dokładnie 12 lutego roku pańskiego 1987. Kawał czasu, oj, kawał...

AdR - Już nie będę pytać ile wtedy miałeś lat, ale na moje oko, to chyba zaczynałeś raczkować.

S - Pamiętam, jak przewijałeś mnie wtedy w czyściutkie, świeżutkie, wręcz pachnące pieluszki...

Prawdziwa piracka mapa – nieodzowny element w PIRATES! AD 2004

AdR - Zostawmy te wspomnienia z dzieciństwa. Skupmy się na tym, co wydarzyło się przez ten czas takiego, iż niektórzy doszli do wniosku, że nie wydarzyło się nic.

S - Masz na myśli to, że tematyka morskich eskapad nie została należycie spożytkowana w dotychczasowych produkcjach?

AdR – W ten sposób należy chyba tłumaczyć tak niespodziewany powrót Sida do jednego ze swoich pierwszych dzieł. Bo jak inaczej?

S - Nie byłbym sobą, gdybym tego nie powiedział: powodem może być chęć zysku kilku kolejnych ton zielonych papierków. Tak przynajmniej wygląda to z perspektywy przeciętnego materialisty... :)

AdR - Czyli z twojej, jak mniemam. Ja - być może z racji pewnych swoich hobbystycznych upodobań - nie patrzę na świat tak jednoznacznie. W końcu po tylu latach i tylu znakomitych produktach Sid Meier raczej nie należy do korzystających z opieki społecznej.

S - OK. Biję się we wszystkie dostępne mi piersi. Sid faktycznie do ludzi szukających szybkiej kasy się nie zalicza. Pan Meier w rozmowie z jednym z zagranicznych dziennikarzy stwierdził wzruszająco, że Pirates są mu bliscy serca. Może więc serducho ruszyło naszego growego giganta do działania? Któż wie...

AdR - Nie dziwię mu się. Jakbyś widział tyle karykaturalnych tworów mających przypominać jedno z twoich pierwszych arcydzieł, to też byś walnął pięścią w stół.

S - Karykaturalne - na pewno nie. Siedemnaście lat wstecz, czyli w czasie gdy na jedzenie mówiłem jeszcze papu, Pirates było istnym ósmym cudem świata. Rewolucją i rewelacją w jednym. Grą z przepiękną oprawą graficzną (zagrajcie i przekonajcie się sami - za oślinione klawiatury proszę nas jednak nie winić!), z całą masą genialnych i odkrywczych pomysłów. Groteskowe nawiązanie uważam zatem za chybione.

AdR - No tak, ale co się stało później? Próby wskrzeszenia gry poprzez Pirates GOLD!, a później przeróżne Corsairs, Sea Dogs, itd. Przecież mogłoby od tego zrobić się niedobrze.

S - Pirates GOLD! nie nazwałbym próbą wskrzeszenia. To raczej ten sam Pirates co w 87 roku ubiegłego stulecia, tylko że w nowych ciuszkach (SVGA rulez) i z nowymi możliwościami (cacko to współgrało bez problemu z Windowsem 3.1). Dalej... Trudno się nie zgodzić, że wszelkie klony zrodzone po Pirates do galerii sław raczej się nie wpisały i wpisać zamiaru nie mają. Choć ostatnio Piraci z Karaibów zdawali się mieć takie ambicje... No i tertio: Sid, tak jak mówisz, poczuł zapewne pewien niesmak w ustach i postanowił w końcu zrobić porządek, przywrócić blask swej morskiej produkcji - stąd ten cały remake...

Z cyklu „Pirackie obyczaje”: - Do atakuuu!...

AdR - Piraci z Karaibów, to typowy przykład podpięcia się pod sukces filmu hollywoodzkiego. Rzadko tego typu przedsięwzięcia się udają - niestety. Skoro już ustaliliśmy mniej więcej powody, dla których ten powrót nastąpił, to może zajmijmy się teraz kwestią tego, jakiż on też będzie. Przecież nie jest powiedziane, że Pirates AD 2004 muszą być produkcją na miarę oryginału.

S - Ale jest na to szansa, i to najważniejsze. Sądzę, że Sid jest osobą rozsądną i nie podejmowałby się tworzenia remake'u tak sławnego tytułu, gdyby nie miał pewności, że gra osiągnie sukces. Jestem skłonny zaufać zapewnieniom bandy Meiera...

AdR - Niewątpliwie przemawia za nim to, że czegokolwiek się dotknie, to zamienia w złoto.

S - Otóż to. Przyznam, że mój sceptyczny nos kazał mi przyjrzeć się bliżej produkcjom tego pana. Szukałem głównie sequeli jego gier, będąc niemal pewnym, że znajdę parę gniotów. Tymczasem okazuje się, że syndrom odgrzewanego kotleta nie ma tu nigdzie miejsca, a praktycznie każda gra ze słynnym nazwiskiem w tytule zdobywa sobie rzeszę zwolenników. Czemuż tym razem miało by być inaczej?

AdR - Mówi się: "zawsze jest ten pierwszy raz"... Częstą ironią losu jest to, że potykamy się na tym, co wydaje się być oczywiste.

S - Dla osobnika, co się zowie niedowiarek, wszystko wygląda jak gruba i nieprzerwana błona dziewicza. Nie w tym jednak rzecz. Za Pirates AD 2004 przemawia cały szereg zalet. Choć nie kryję, że i te plusy niosą za sobą potencjalne zagrożenia, czyli minusy. Przyjrzyjmy się może najpierw tej lepszej stronie.

AdR - Bez pudła można przyjąć że fabuła będzie należeć do tej lepszej strony. W końcu w kreowaniu owej Sid jest mistrzem. Co poza tym? Imponująco wyglądają screeny, ukazujące bajeczną grafikę.

S - Silnik, którego Firaxis (firma Sida Meiera - przyp. red.) ma zamiar użyć w nadchodzących piratach, zwie się Gamebryo. Engine ten, odpowiedzialny za generowanie - tak jak mówisz - realistycznej i trójwymiarowej oprawy wizualnej, został już wykorzystany w około siedemdziesięciu innych produkcjach. Z tych najważniejszych wymienię tylko The Elder Scrolls III: Morrowind oraz Star Trek: Bridge Commander. Faktycznie zapowiada się smakowity kąsek. A co z muzyką?

AdR - Pamiętam muzykę ze starego Pirates. Dużo Haendla, Bacha, Purcella. Mam nadzieję, że Sid nie zapomni o tej wspaniałej orkiestrze klawesynowej.

S - O muzykę nie mamy się zatem co martwić, nie ma zresztą zbytnio o czym tu dyskutować - nikt przecież nie publikuje dźwięków "na próbę". Wróćmy więc do spraw grafiki, bo tu sprawa wygląda nieco inaczej. Pojawiło się kilkanaście pierwszych screenshotów, prezentujących możliwości silnika Gamebryo - i muszę przyznać, że wygląda to całkiem apetycznie, ale też na kolana mnie nie rzuca...

AdR - A pamiętasz pierwszych piratów?

S - Z opowieści dziadka tudzież babci...

AdR - Proponuje więc udać się z koszyczkiem i zapytać o parę spraw. W nowych screenach widać wyraźnie, że Sid dąży do skojarzeń z oryginałem. Oczywiście nie możemy porównywać grafiki 8-bitowej z dzisiejszymi możliwościami akceleratorów 3D, ale takie elementy jak walka morska, czy też eksploracja mórz nawiązuje bezpośrednio do wersji oryginalnej.

S - Niektóre obrazki przypominają mi.. sceny komiksowe. Trafnie spostrzegłem czy może moje zazwyczaj niezawodne oko dokonało złej oceny?

Kreskówka, komiks, PIRATES! AD 2004 – jak sądzicie, co to jest?

AdR - Fakt, niektóre obrazki są niemal wyjęte z bajek Disneya. Ale to chyba o to chodzi. Czemu gra opisująca tak barwny okres, w którym kolorowe mundury, piękne wielobarwne suknie i barokowy wystrój były normą, ma wyglądać szaro i smutno? Przecież nastrój epoki jest elementem realizmu gry. Tak samo jak te haendlowskie menuety...

S - Nie twierdzę, że ta analogia do komiksu, to coś złego. Nic z tych rzeczy. Wygląda to nawet ładnie, wszędobylski błękit morskich przestrzeni wytwarza pozytywne wibracje w mym ciele. Na dzień dzisiejszy nie jest to jednak oprawa, która wywołuje długotrwały ślinotok i krwiste rumieńce na obu policzkach... Co najwyżej na jednym - i to przez chwil parę. Ileż można cieszyć ciało samymi, niezbyt mocnymi wibracjami?... Być może autorzy dopieszczą jeszcze to i owo...

AdR - Jednak zarys mniej więcej znamy i możemy się na nim oprzeć.

S - W rzeczy samej. Nie zapominajmy też, że nie samymi sprawami audiowizualnymi człek żyje.... Nowy Pirates zapowiadany jest jako mieszanka kilku gatunków. Gra zręcznościowa (przeróżne walki, wojenki), przygodowa (z podrywem pięknych dam na czele) oraz cRPG (nasze komputerowe "ja" będzie zdobywać doświadczenie, względy gubernatora, etc.) - to wszystko tworzy mieszankę iście wybuchową. Nasuwa się tu jednak mimowolne stwierdzenie, że jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego...

W PIRATES! porty zaliczać będziemy jak... kolejne poziomy w Tetris

AdR - Tak? Jakoś 17 lat temu nie było do niczego...

S - Weź pod uwagę to, że sequel ma zawsze ciężej niż pierwowzór. W przypadku komputerowych piratów Sida Meiera, różnica między pierwszymi a drugimi wynosi lat kilkanaście...

AdR - Ale wielu graczy nie zna oryginału. Zauważ, że w kinie też często tworzy się nowe wersje starych hitów, ponieważ bazując na dobrym, sprawdzonym scenariuszu buduje się dzieło posługując się nowoczesną technologią. Gdyby zrobić ankietę wśród graczy, to duża część odpowie, że nigdy nie grało w Pirates. Ja akurat należę do tej grupy, która miała to szczęście, by zapoznać się z dziełem Sida Meiera...

S - Nie trzeba znać oryginału, bo tenże i tak zbyt dużego porównania potencjalnemu współczesnemu graczowi nie da. Obawiam się po prostu, że gra - poprzez swą wielowątkowość, może stać się czymś kiepskim. Wiele gatunków w jednym tytule - na pozór brzmi to ładnie, ale jak na razie tylko w teorii.

AdR - Mam wrażenie, że nie do końca wiesz czego w ogóle wymagać od Pirates! Przecież Sid nigdy nie posiłkowałby się tytułem-legendą, gdyby chciał stworzyć coś jednopłaszczyznowego. On tworzy gry, w które gra się miesiącami, a nie takie, które po trzech wieczorach lądują na półce. Niby czym to miało być? Larą Croft w pirackim mundurku?

S - Rozhisteryzowałeś się najwyraźniej, bo nic takiego przecież nie wymagam od produkcji Sida. Pod żadnym pozorem, broń Boże! Obawiam się tylko, że Pirates okaże się - przynajmniej z założenia - grą pasującą do co najmniej pięciu gatunków, a w rzeczywistości trudno będzie określić przynależność do któregokolwiek z nich... Taka piracka mizeria.

AdR - Raczej piracka sałatka, dość dobrze doprawiona. Ja nastawiam się na niezwykle smakowite dzieło.

S - Byle nie przesolone...

AdR - Mam wrażenie, że jesteś strasznie sceptycznie nastawiony do nowego Pirates. Niezasadnie, że tak powiem. Produkcja zapowiada się naprawdę interesująco.

S - Interesująco - owszem. Daleki jestem jednak od hurraoptymizmu. Nie, zdecydowanie nie mam zamiaru zostać kolejnym jego ślepym fanatykiem.

Niemniej, szarym fanem na pewno jestem. I jako fan liczę na całą masę świetnych rozwiązań...

„Ahoj, kapitanie! Wrogi statek na trzeciej!...”

AdR - Tych możemy być pewni. Magią oryginalnych Piratów było to, że tak naprawdę nikt nie definiował konkretnych questów czy misji. Sam decydowałeś co robisz, dla kogo pracujesz, itp.

S - To brzmi nieźle. Sterować swym okrętem, bądź też flotą, unikać sztormów i wrogich jednostek, w końcu cumować do wybranych portów i uzupełniać zapasy - palce lizać. Równie miło zapowiada się kwestia ogólnie pojętej walki. Poza pojedynkami na szpady na pokładzie statków, będzie można też toczyć zacięte batalie morskie z innymi marynarzami i ich załogami. Bez odpowiednich manewrów i trafnych strzałów z dział, abordażu - żaden porządny pirat się nie obędzie.

AdR - Dokładnie tak. To jednak nie wszystko. Przypływając do miast możesz werbować załogę, handlować towarami z miejscowymi kupcami, zbierać zadania od zaprzyjaźnionych gubernatorów, którzy mogą ci zaoferować wyższy stopień we flocie, a nawet - rękę własnej córki. To, co dzieje się w Pirates, nie można nazwać tylko przygodą - to jest po prostu życie!

S - Życie typowego korsarza Złotej Ery Karaibskiego Piractwa. Jednym z zaskakujących gracza elementów gry, jest fakt, że poza fechtunkiem, nawigacją czy też balistyką, będzie musiał pojąć tajniki... tańca. Cóż, skoro podbija się nie tylko miasta, ale również niewieście serca, to jest to całkiem logiczne. Sid potrafi zaskoczyć – jak zawsze. Szkoda tylko, że cała ta hulanka pozbawiona zostanie trybu gry wieloosobowej. Obecnie nic o multiplayerze nie wiadomo...

AdR – Raczej dworskich tańców wywijać przez sieć potrzeby nie mam, ale poza tym to faktycznie należałoby się zastanowić się nad tym trybem. Być może powstanie jednak coś w rodzaju battlenetu, gdzie pływając sobie po Morzu Karaibskim, natkniesz się na wrogi okręt sterowany przez innego gracza. Swobodna fabuła Pirates sprzyja temu rozwiązaniu. Sam byłbym pierwszym, który by z tego rodzaju nowinki skorzystał. Bitwy z bezmyślną maszyną po pewnym czasie zaczynają się robić nudne i schematyczne.

Wszędobylski błękit morskich przestrzeni – z lotu ptaka

S - Ja natomiast, mimo, iż postrzegasz mnie za rasowego pesymistę, jestem dużo bardziej ufny co do wirtualnego przeciwnika i jego "bezmyślności". Wierzę, że powstanie coś ponadprzeciętnego w tej materii. Bez dwóch zdań.

AdR - Źle mnie zrozumiałeś. Nie miałem na myśli tego, że w Pirates inteligencja komputerowego przeciwnika jest niska. Wręcz przeciwnie, szykuje się coś dobrego. Jednak ten multiplayer to byłoby coś... W końcu w ciągu tych 17 lat, jakie minęły od pierwszego Pirates, właśnie największa rewolucja dokonała się poprzez rozwój i popularyzację sieci. Omijając ten wątek, Sid Meier próbowałby zachować się tak, jakby chciał udowodnić, że czas stanął w miejscu...

S – Tak jednak nie stało się. W przyrodzie nic nie zatrzymuje się w miejscu, nie mamy roku 1987 tylko 2004 i Sid o tym wie. W końcu, jak mawiał słynny filozof - wszystko płynie...

O wskrzeszaniu legendy sprzed laty

dzielnie rozmawiało dwóch korsarzy:

Rafał J. I. „A. De Raph” Kowalewski & Adam „Speed” Włodarczak