Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 10 marca 2019, 11:30

Konflikt jądrowy i zima nuklearna. Jak może wyglądać PRAWDZIWY koniec świata?

Trudno zliczyć gry, których autorzy snują własne wizje apokaliptycznych zdarzeń stawiających ludzkość na krawędzi zagłady. Ale koniec świata to nie tylko pożywka dla fikcji, ale i szereg mrożących krew w żyłach, wcale nie nieprawdopodobnych scenariuszy…

Konflikt jądrowy i zima nuklearna

Spośród wszystkich opisanych w tym artykule sposobów, w jaki może skończyć się świat, żaden nie ma w kulturze masowej mocniejszej reprezentacji niż zagłada w globalnej wojnie nuklearnej. Nic zresztą dziwnego, bo od czasu zrzucenia bomb na Hiroszimę i Nagasaki w sierpniu 1945 roku spora część ludzkości przez lata żyła w lęku i traumie związanej z ewentualnym konfliktem z wykorzystaniem bomb nuklearnych. Doprowadziło to do wyścigu zbrojeń pomiędzy Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi, zakończonego stworzeniem arsenału potencjalnie zagrażającego życiu całej ludzkości.

W popkulturze natomiast strach przed nuklearną anihilacją był regularnie wykorzystywany jako fundament ponurych filmów i powieści (Ostatni brzeg, Dzień, w którym Ziemia stanęła w ogniu), wyśmiewany (Dr. Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę), a także stanowił inspirację dla kultowych dziś serii science fiction (Mad Max, Godzilla).

Legendarny cykl Fallout czerpie garściami z zimnowojennych obaw amerykańskiego społeczeństwa, związanych z nuklearnym starciem ze Związkiem Radzieckim. - 2019-03-08
Legendarny cykl Fallout czerpie garściami z zimnowojennych obaw amerykańskiego społeczeństwa, związanych z nuklearnym starciem ze Związkiem Radzieckim.

Dziś widmo nuklearnej zagłady wydaje się zdecydowanie bardziej odległe niż w okresie zimnej wojny. Szacuje się, że na świecie istnieje obecnie mniej niż 15 tysięcy głowic nuklearnych, z czego jedna czwarta jest aktywna, a znaczna większość posiada zabezpieczenia uniemożliwiające natychmiastowy atak i zapobiegające rozpętaniu potencjalnie katastrofalnego w skutkach konfliktu za sprawą pomyłki lub fałszywego alarmu. Bomby jądrowe nadal znajdują się jednak w najbardziej niespokojnych pod względem politycznym regionach globu – w ich posiadaniu są chociażby Indie, Pakistan, Korea Północna czy Izrael. I wciąż budzą one uzasadniony lęk.

PYTAMY EKSPERTA

Redakcja GRYOnline.pl: Gdzie na świecie istnieje obecnie największe ryzyko konfliktu nuklearnego?

dr Robert Czulda: Ryzyko wybuchu wojny, w której dojdzie do użycia broni jądrowej, jest na szczęście niewielkie. Państwa posiadające tego rodzaju uzbrojenie, a jest ich mimo wszystko niewiele, kierują się pragmatyką i logicznym myśleniem – broń nuklearna jest zbyt silna i niesie zbyt poważne konsekwencje polityczne, by móc użyć jej w konfliktach o ograniczonych celach. Dotyczy to również tak zwanej taktycznej broni nuklearnej, którą Amerykanie składują w Europie na potrzeby NATO. Oczywiście ryzyko zawsze istnieje, bowiem dojść może do błędnej oceny zamiarów nieprzyjaciela – wówczas państwo może być gotowe użyć tej broni, uznając, że wróg zrobi to samo. Zimnowojenne ryzyko wojny termojądrowej Stanów Zjednoczonych z Rosją jest obecnie niewielkie.

Na tę chwilę największe ryzyko zdaje się dotyczyć sporu Indii z Pakistanem – oba państwa posiadają taką broń. Ryzyko to jest na szczęście minimalne – odkąd zarówno New Delhi, jak i Islamabad weszły w posiadanie „broni ostatecznej”, nie walczą ze sobą tak otwarcie jak wcześniej. Podlegają także silnej presji ze strony mocarstw, takich jak Stany Zjednoczone czy Chiny, które zrobią wszystko, by napięcia indyjsko-pakistańskie nie przerodziły się w konflikt nuklearny. Przy obecnym kryzysie widać wyraźnie, że obie strony unikają eskalowania napięcia. Nie można jednak wykluczyć, że w pewnym momencie w Pakistanie władzę przejmą ugrupowania dżihadystyczne, które mogłyby chcieć wykorzystać tę broń w ramach „świętej wojny” – zarówno Al-Kaida, jak i tak zwane Państwo Islamskie wyrażały chęć wejścia w posiadanie broni nuklearnej. Oczywiście samo zdetonowanie ładunku nie jest takie proste, dlatego też w przypadku organizacji terrorystycznych mówi się o zagrożeniu w formie tak zwanej brudnej bomby – konwencjonalnych materiałów wybuchowych wraz z odpadami radioaktywnymi, co spowodowałoby skażenie pewnego obszaru. Nie mam wątpliwości, że fanatycy spod sztandaru Państwa Islamskiego bez wahania dokonaliby detonacji bomby nuklearnej – gdyby tylko ją mieli i potrafili to zrobić.

Redakcja GRYOnline.pl: Czy rozwój systemów antybalistycznych sprawia, że ryzyko wojny nuklearnej zmalało?

dr Robert Czulda: Według wybitnego badacza Kennetha Waltza to, co zmniejsza ryzyko wojny nuklearnej, to fakt, że wszystkie strony ją posiadają. W jego odczuciu powstaje wówczas stabilizująca dany region „równowaga terroru”, a ryzyko wojny zmniejsza się – tak jak w przypadku konfliktu Indii z Pakistanem, gdzie nuklearyzacja obu stron wpłynęła na uspokojenie napięć dwustronnych, czy też w okresie zimnej wojny, kiedy to dwa mocarstwa szachowały się nawzajem. W odczuciu Waltza sytuacja, w której tylko jedno państwo ma w regionie broń jądrową, jest anomalią i podstawowym źródłem regionalnej niestabilności.

W ostatnich latach bardzo rozwinęły się systemy przeciwrakietowe – przykładem są izraelskie systemy, które miałem okazję obserwować na żywo kilka lat temu, gdy zestrzeliwały palestyńskie rakiety. Na tę chwilę jednak nie ma żadnych technicznych możliwości, aby przechwycić międzykontynentalną rakietę balistyczną. Jest to po prostu niemożliwe. Z trudem przychodzi przechwytywanie rakiet krótkiego zasięgu, a te często nie mają głowic termojądrowych. Pamiętajmy też, że w razie wojny nuklearnej atakujący nie wystrzeli jednej rakiety, ale kilkadziesiąt lub kilkaset, z czego każda może mieć wiele głowic. Szybkie wykrycie zagrożenia, a także odróżnienie celów pozornych od faktycznych głowic i następnie przechwycenie wszystkich tych, które mają ładunek nuklearny, byłoby w praktyce niemożliwe.

Dr Robert Czulda, adiunkt Katedry Teorii Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa Uniwersytetu Łódzkiego, były wykładowca University of Maryland oraz komentator ds. Iranu współpracujący z Atlantic Council w Waszyngtonie, a także analityk współpracującymi między innymi z IHS Jane’s oraz „Military Technology”. Współpracuje z serwisem Defence24.

Największy strach wywołują nie same eksplozje nuklearne, bo nawet Car-Bomba – najpotężniejsza zdetonowana bomba w historii – zniosłaby z powierzchni Ziemi co najwyżej jedno duże miasto. Główne obawy związane z konfliktem atomowym na globalną skalę dotyczą tego, co nastąpiłoby po zakończeniu wymiany ciosów.

Chodzi naturalnie o zimę nuklearną, a więc nagłą i katastrofalną w skutkach zmianę klimatu, spowodowaną jednoczesnym wybuchem wielu ładunków jądrowych. Miałyby do niej doprowadzić uniesione przez eksplozje i pożary pyły, których ogrom byłby w stanie całkowicie przesłonić Słońce. W symulacji przeprowadzonej przez NASA „zaledwie” 100 głowic nuklearnych o mocy 15 kiloton każda mogłoby przyczynić się do realizacji podobnego scenariusza. Ich detonacja prawdopodobnie obniżyłaby średnią temperaturę o trochę ponad jeden stopień Celsjusza, znacznie zmniejszyła opady deszczu i śniegu, a nawet poważnie uszkodziła powłokę ozonową. To wszystko z kolei poskutkowałoby poważnym obniżeniem wydajności rolnictwa, a więc klęską głodu. Ziemia wróciłaby do wcześniejszego stanu po około dekadzie. Jaki miałoby to wpływ na ludzkość? Trudno powiedzieć.

A przecież to jedynie 100 bomb o mocy 15 kiloton (takich jak te zrzucone na Hiroszimę). Pojedynczy amerykański okręt podwodny klasy Ohio może przenosić 24 pociski Trident II, z których każdy może być uzbrojony nawet w osiem głowic W88 o mocy 475 kiloton każda. Strach pomyśleć, jak tragiczne skutki przyniosłoby ich wystrzelenie. O całkowitej zagładzie ludzkości może zadecydować kapitan jednego okrętu.

Autorzy Nuclear War z 1989 roku wykorzystali ewentualność wojny nuklearnej jako okazję, by wyśmiać paru światowych liderów.
Autorzy Nuclear War z 1989 roku wykorzystali ewentualność wojny nuklearnej jako okazję, by wyśmiać paru światowych liderów.

Według wyliczeń NASA Car-Bomba miałaby wystarczającą moc, żeby doprowadzić do zimy nuklearnej. Kluczowy jest jednak cel ataku. Za wpływ eksplozji na klimat według naukowców w dużej mierze odpowiadałyby pożary wywołane wybuchem i unosząca się do atmosfery sadza. Radziecka bomba została na szczęście zdetonowana na bardzo skąpo porośniętej Wyspie Północnej, należącej do archipelagu Nowa Ziemia.

Do spowodowania niszczycielskich zmian klimatu wystarczą ładunki o łącznej mocy 1500 kiloton. Taka rakieta przenosi osiem głowic o sumarycznej sile 3800 kiloton. - 2019-03-08
Do spowodowania niszczycielskich zmian klimatu wystarczą ładunki o łącznej mocy 1500 kiloton. Taka rakieta przenosi osiem głowic o sumarycznej sile 3800 kiloton.

W trakcie zimnej wojny Stany Zjednoczone i Związek Radziecki niejednokrotnie były bliskie użycia głowic termojądrowych, zazwyczaj jednak było to spowodowane fałszywymi alarmami lub błędami ludzkimi. Najbardziej znane incydenty to kryzys kubański w 1962 roku, w trakcie którego omal nie doszło do konfrontacji Sowietów z Amerykanami z powodu instalacji rosyjskich pocisków balistycznych na Kubie, oraz wrzesień 1983 roku, kiedy to przez błąd systemu wczesnego ostrzegania radzieckie Wojska Obrony Powietrznej otrzymały informację o wystrzeleniu pięciu głowic nuklearnych przez Stany Zjednoczone; decyzję o nieprzeprowadzaniu natychmiastowego ataku odwetowego podjął wtedy podpułkownik Stanisław Pietrow. Obecnie widmo jądrowego konfliktu ponownie wydaje się wzrastać, za sprawą planów Donalda Trumpa dotyczących wzmocnienia amerykańskiego potencjału nuklearnego, testów przeprowadzanych w ostatnich latach przez Koreę Północną oraz podejrzeń na temat prac nad ładunkami termojądrowymi w Iranie.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Którego scenariusza końca świata boisz się najbardziej?

51,4%
Ataku z użyciem broni biologicznej
6,4%
Eksplozji superwulkanu
30,4%
Wojny nuklearnej
11,9%
Zagłady z kosmosu
Zobacz inne ankiety
Metro Exodus

Metro Exodus

Far Cry: New Dawn

Far Cry: New Dawn

Tom Clancy's The Division 2

Tom Clancy's The Division 2

RAGE 2

RAGE 2

Tom Clancy's The Division

Tom Clancy's The Division

Czy zombie mogą istnieć naprawdę? O żywych trupach na poważnie
Czy zombie mogą istnieć naprawdę? O żywych trupach na poważnie

Jesteśmy graczami, więc wiemy, że czas szykować się na inwazję zombie. Shotguny, pałki i miotacze ognia to jednak nie wszystko, najważniejsze jest przecież poznanie wroga i jego słabych stron.

Postapo ma Fallout na imię – 20 skojarzeń na 20. urodziny serii
Postapo ma Fallout na imię – 20 skojarzeń na 20. urodziny serii

Vault-Boy, maskotka serii, już za rok będzie mogła legalnie upić się w Ameryce. Minęło 20 lat od wydania pierwszej części Fallouta, a my przedstawiamy 20 elementów, które najbardziej przypominają nam o wielkości serii!

Absurdy postapokalipsy w grach – pierwszą ofiarą zagłady jest... logika
Absurdy postapokalipsy w grach – pierwszą ofiarą zagłady jest... logika

Zdarzyła Wam się kiedyś sytuacja, w której nie mogliście wciągnąć się w grę w realiach postapo, bo nie byliście w stanie „kupić” świata po zagładzie? Nam też. Dlatego dziś analizujemy kuriozalne patenty, które stosują twórcy atomowych Pustkowi.