Halo Infinite. Gry, na które czekaliśmy i się NIE doczekaliśmy

Halo Infinite

Piąta część Halo nie była udaną grą (choć w recenzjach nie brakowało pochwał). Kiepski scenariusz, słabo zrealizowany pomysł na jednoczesne śledzenie działań dwóch ekip żołnierzy i źle zaprojektowane pojedynki z identycznymi bossami nie podołały zadaniu i rozczarowały fanów. Trudno dzisiaj wskazać winowajców tego stanu rzeczy. Być może przyczyną był brak jasnej wizji rozwoju marki? A może zawiodły inne czynniki. Jedno jest faktem. To jeszcze nie koniec przygód spartiaty w krainie różowych stworków.

Do tej pory jedynym materiałem z Infinite, jakim podzielono się z graczami, jest blisko dwuipółminutowy filmik prezentujący silnik graficzny Slipspace napędzający nową produkcję. Prawdopodobnie jest on dobrze skalowalny, bo gładko przechodzi od szczegółu do ogółu, pokazując świat przedstawiony zarówno w mikro-, jak i w makroskali. Czy to wystarczy, by zaczarować fanów i rozpocząć nową erę przygód Master Chiefa? Powątpiewam, dla tej serii ważniejsza zawsze była historia i mechanika strzelania.

Po wyraźnie słabszej „piątce” mamy nadzieję na powrót Master Chiefa w wielkim stylu.

Wspomniane demo technologiczne zaprezentowano podczas targów E3 2018. Wielu widzów i uczestników konferencji Microsoftu miało z pewnością nadzieję ujrzeć na końcu trailera datę premiery. Jakby nie było – w tegorocznym sezonie świątecznym minęły trzy lata od debiutu Guardians. W tym czasie dałoby się stworzyć nową część growego tasiemca. Niestety, daty premiery nie poznaliśmy ani na targach E3, ani na gamescomie – i nie znamy jej do dziś.