Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 13 grudnia 2018, 14:45

Większe wrogiem dużego. Czego CDPR może nauczyć się od Rockstara

Echem odbiły się niedawno w sieci zapewnienia studia CD Projekt RED, że Cyberpunk 2077 będzie dopracowany nie gorzej niż Red Dead Redemption 2. Czy to na pewno możliwe? Czego polski deweloper potrzebuje, by dorównać Rockstarowi? I czy go to nie wykończy?

Większe wrogiem dużego

Wiedźmin 3 rodził się jeszcze w tych zabawnych czasach, gdy w zapowiedziach „hajp” wśród graczy budowało się przede wszystkim matematyką. Przygoda na 100 godzin! Cztery razy więcej animacji bojowych Geralta niż w poprzedniej części! Mapa o 20% większa niż w Skyrimie! Chcę zwrócić uwagę właśnie na tę ostatnią kwestię – czy Dziki Gon na pewno potrzebował tak wielkiej przestrzeni do zwiedzania?

Zgadzam się, krajobrazy były piękne i zróżnicowane, a deweloper wszędzie umieścił coś przyciągającego uwagę gracza (w myśl roztropnej zasady 27 sekund), i to nie zniżając się do atrakcji pokroju niesławnych ubisoftowych znajdziek – ale czy mimo to świata gry nie dało się zagospodarować znacznie lepiej? Po co było rozsiewać po Velen czy Skellige kilkadziesiąt osad, skoro w wielu z nich nie mieliśmy nic do roboty? Okej, prędzej czy później gracz mógł tam trafić podczas wykonywania któregoś zadania, jednak taka wioska odwiedzona w toku swobodnej eksploracji nie miała nic do zaoferowania.

Parę chrząkających kukieł udających ludzi, może jakiegoś bezimiennego kupca i dwie postacie prowadzące wciąż tę samą, zapętloną rozmowę – i to by było na tyle. A słynne znaki zapytania na mapie? Jak nie gniazdo potworów albo obóz bandytów (sterczących tylko przy ogniu w oczekiwaniu, aż przyjdzie ten wiedźmin i zakończy ich bezcelowy żywot), to porzucona nie wiedzieć przez kogo kontrabanda lub zatopiony skarb. Mechanizmy sterujące tym lunaparkiem były jednak przed nami zbyt słabo ukryte, za szybko odkrywaliśmy rządzące zabawą schematy.

W RDR2 też są obozy bandytów, a jakże - tylko że tam również gra ma do zaoferowania coś więcej niż strzelanie i łupienie. Nawet wrogowie prowadzą ciekawe rozmowy, a starciom z nimi towarzyszą skrypty i zwroty akcji, niczym w misjach.

Na tle liczb dotyczących Dzikiego Gonu ostatnie dzieło Rockstara może wypadać blado. Jedno duże Saint Denis i raptem sześć (nie liczę rachitycznego Armadillo) mniejszych miasteczek? Phi! Ale jest jedna drobna różnica – za istnieniem każdego z tych miejsc w Red Dead Redemption 2 stoi jakiś powód. Każde ma do odegrania niebagatelną rolę w głównym wątku fabularnym, wszędzie można też liczyć na pełnowymiarowe zadania poboczne, hazardowe minigry, różnorakich sklepikarzy i usługodawców czy unikatowe losowe spotkania. Nie gorzej mają się sprawy z połaciami „dziczy” rozdzielającymi owe miast(eczk)a. A przy tym wszystkim Rockstar nie potrzebował znaków zapytania – zarezerwował je dla garstki największych atrakcji, resztę eksploracyjnej roboty zaś zostawił w rękach gracza. Co najwyżej wskazuje mu czasem drogę subtelnymi sygnałami, jak bazgroły na mapie czy słupy dymu bijące w niebo.

Choć CD Projekt RED zapewnia, że obszar Night City bynajmniej nie wyda się nikomu skromny, Cyberpunk 2077 siłą rzeczy nie będzie mieć tak przepastnego świata jak Wiedźmin 3. I całe szczęście, bo odstępując od walki na kilometry kwadratowe z innymi sandboksami, polski deweloper ma szansę pokazać klasę w materii zagospodarowania przestrzeni nie mniejszą niż „gwiazdy rocka”. Przy odpowiedniej kompresji sześciu dzielnic miasta (jakkolwiek ta, wiadomo, nie może być za duża, bo wciąż musi tu zostać trochę terenu na samochodowe szaleństwa) powinno znaleźć się w nim miejsce na optymalną liczbę zadań, „rozmownych” NPC, losowych spotkań itp. – optymalną to jest taką, przy której „Redzi” zdołają dopieścić wszystko do granic możliwości, choćby od strony animacji, i nie pójdą z torbami... Byle tylko nie strzelił im do głowy durny pomysł otwarcia przed graczami każdego budynku w Night City.

Jeszcze jedna ważna rzecz - niech CDP RED zrezygnuje z szatkowania świata na strefy dla postaci na różnym poziomie. Utopce potężniejsze o 20 leveli od Geralta nie pomagają immersji...

Skazą na perfekcyjnym obrazie świata RDR2 jest zachodnia część mapy (New Austin). Po co Rockstar umieścił w grze ten pustawy, pozbawiony fabularnej treści obszar? Pod niedoszły remaster "jedynki"? Tylko dla Red Dead Online? Może kiedyś się dowiemy...

HISTORIA NAUCZYCIELKĄ ŻYC... DEWELOPERÓW

W zasadzie jest to rzecz gustu, ale w moim odczuciu Rockstar Games góruje nad CD Projektem RED jeszcze z jednego powodu – dzięki temu, że nie ucieka od prawdziwego świata. Nie przeczę, Wiedźmin 3 trzyma się blisko naszej rzeczywistości i na każdym kroku puszcza do niej oko (zresztą sam popełniłem ongiś rozprawę na ten temat) – ale w ostatecznym rozrachunku to wciąż „tylko” fantastyka. Tymczasem „gwiazdy rocka” nie cackają się i biorą na warsztat wszystko co amerykańskie, uderzając w najczulsze punkty z bezlitosną drwiną (wytykając palcami współczesność w serii GTA) i/lub poważną refleksją (szarpiąc historyczne rany w cyklu RDR). Co najwyżej przekręcają imiona czy znaki towarowe, by nie utonąć w pozwach sądowych.

A gdyby „Redzi” podążyli tym samym tropem? Gdyby wyściubili nos poza granice wyimaginowanych światów i zderzyli się z rzeczywistością? Najlepiej polską? Nie ukrywam, bardzo bym tego chciał. Naszych asów stać na obserwacje i komentarze nie mniej celne niż te, pod którymi podpisuje się Rockstar – a w moim przekonaniu branża gier powinna już dorosnąć do tego, by służyć czemuś głębszemu niż zabawianie pryszczatych nastolatków i mężów/ojców/żon/matek szukających okazji do wyżycia się na cyfrowych ludzikach po ciężkim dniu pracy. Red Dead Redemption 2 odwala kawał dobrej roboty na rzecz przeprowadzania „interaktywnej rozrywki” przez wiek dojrzewania, po którym świat przyzna jej wreszcie miejsce w szeroko pojętej kulturze na równi z filmem i literaturą. CD Projekt RED już przykłada jedną rękę do tego dzieła – mógłby wyciągnąć i drugą, gdyby sięgnął po trochę poważniejsze konwencje niż fantasy i science fiction.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Cyberpunk 2077 będzie lepszą grą od Red Dead Redemption 2?

Tak
69,1%
Nie
17,8%
Nie mam zdania
13,1%
Zobacz inne ankiety
Cyberpunk 2077

Cyberpunk 2077

Red Dead Redemption 2

Red Dead Redemption 2

Premiera Cyberpunka 2077 dopiero jesienią? To dobra wiadomość!
Premiera Cyberpunka 2077 dopiero jesienią? To dobra wiadomość!

Świat obiegła właśnie smutna nowina. Wyczekiwany Cyberpunk 2077 nie zdąży na 16 kwietnia i ukaże się dopiero jesienią. Ale czy to na pewno są tak złe wieści, jak może się wydawać?

Dlaczego Cyberpunk 2077 potrzebuje solarpunka
Dlaczego Cyberpunk 2077 potrzebuje solarpunka

Twórcy Wiedźmina tworzą grę o mrocznej przyszłości naszego świata. Czy polskie studio powinno wykorzystać swój gigantyczny wpływ i pokazać milionom graczy lepszą przyszłość? Dziś mało kto wie, czym jest solarpunk, ale CD Projekt mógłby to zmienić.

Sandbox dla dorosłych. Jak Red Dead Redemption 2 stawia na realizm
Sandbox dla dorosłych. Jak Red Dead Redemption 2 stawia na realizm

Realistycznie oddany świat to fundament dobrej historii i klucz do zdobycia serc graczy. Dlaczego Red Dead Redemption 2 i Kingdom Come robią to w świetny sposób? I dlaczego są przez to trudniejsze w odbiorze?